Przedstawiam Wam już prawie wakacyjną, kolejną przygodę naszego ulubieńca Mikusia.
Podczas wakacji, ruszają prace nad wydaniem kolejnej części książeczki o przygodach pieska, ponieważ pobiła ona wszelkie rekordy popularności wśród małych i nie tylko - czytelników.
Mam już prawie komplet ilustracji wykonanych przez dzieci, a ten rozdział to niespodzianka na jutrzejszą Noc Bibliotek
Pawełek nie miał już zbyt wiele prac domowych, ponieważ rok szkolny
dobiegał końca. Bawił się na dywanie z Mikusiem w jego ulubioną zabawę, czyli w turlanie.
Tata oglądał coś w telewizji, mama karmiła Marysię, a babcia rozwiązywała krzyżówki.
Wszyscy byli zmęczeni upalnym czerwcowym dniem i w salonie panowała cisza.
Czasem tylko Mikuś szczekał, kiedy Pawełek zbyt długo nie częstował go jego ulubionym psim ciasteczkiem w nagrodę za dobrze wykonany przewrót przez swój grzbiet.
- Ciekawe czy wiecie, bo ja wiem, ale nie powiem – pierwsza przerwała ciszę babcia. Podnosząc wzrok znad gazety z krzyżówkami.
- Psi fryzjer – przeczytała powoli.
- Ale o co chodzi mamo? – zapytał tata Pawełka
- Hasło do krzyżówki – „psi fryzjer” na siedem liter.
- Hmmm , bo ja wiem, zamyślił się tata – pojęcia nie mam.
Tata spojrzał na mamę, ta uniosła ramiona dając znak, że też nie wie,
Pawełek zastygł w bezruchu, bo nie miał pojęcia , że psy mają w ogóle fryzjera.
- Tak myślałam – babcia uśmiechnęła się łobuzersko zadowolona z tego , że udało jej się wszystkich zaskoczyć.
- G R O O M E R- przeliterowała.
- Iwonko, wiedziałaś ? – tata spojrzał na mamę.
- Teraz już wiem – dziękuję mamo, człowiek uczy się całe życie.
- Właśnie, ten pies powinien iść do fryzjera - powiedziała babcia stanowczo, patrząc znad okularów na Mikusia.
- Oj mamo, jeszcze tego brakowało, pies i fryzjer – tata żartował z pomysłu babci.
- Krzysiu, przecież to jest foksterier tak? Foksterier szorstkowłosy tak?
- Tak mamo i?...
- Pogłaszcz go i powiedz czy czujesz jego szorstki włos, bo ja jakoś nie – babcia zdawała się być pewna tego co mówi. Pawełek od razu Mikusia pogłaskał badawczo
– Babcia ma rację, on jest miękki jak baranek.
- I o to chodzi, kochani foksterier powinien być dwa, a nawet trzy razy w roku trymowany – wszyscy teraz patrzeli na babcię z otwartymi ustami.
- Skąd mama to wszystko wie ? – zapytała zdziwiona mama Pawełka.
- Ma się laptopa i czyta się o tym i o owym – babcia zarumieniła się jak mała dziewczynka
– Poza tym pamiętam, kiedyś w sąsiedztwie miałam foksteriera i zawsze dziwiłam się, że on od czasu do czasu wygląda , jakby nagle psa podmieniono. Potem dowiedziałam się, że właśnie wrócił od fryzjera.
- No masz , ale mi teraz głupio Mikusiu – tata wziął pieska na kolana, gdyby nie babcia, to byś stał się barankiem, a nie eleganckim psem i w dodatku szorstkowłosym.
- Trzeba poszukać w takim razie w okolicy psiego salonu.
- Chyba, że mama już znalazła – tata Pawełka spojrzał badawczo na babcię.
- Nie, teraz dopiero mi ten pomysł do głowy wpadł, przy okazji rozwiązywania krzyżówki.
Potem wszyscy skupili się nad ekranem komputera i szukali psiego salonu. Okazało się, że było ich sporo w okolicy, ale wszystkim zdecydowanie przypadła do gustu nazwa salonu „ Hultaj” i tata miał nazajutrz zamówić dla Mikusia wizytę.
- Wszystko sobie jestem w stanie wyobrazić, ale nie Mikusia siedzącego w fotelu u fryzjera – mówiła mama zamyślona.
- Iwonko, tam jest specjalny stół, a nie fotel – tata ze śmiechu dostał czkawki. Tylko Mikuś nieświadomy niczego, przegryzał swoje ulubione psie ciasteczka.
Z ustaleniem terminu wizyty, nie było łatwo, ponieważ taka praca nad pieskiem trwa parę godzin i trzeba umawiać się z dużym wyprzedzeniem.
W końcu jakoś się udało i wizyta Mikusia w salonie miała odbyć się za dwa tygodnie, akurat w pierwszym tygodniu wakacji.
Dobrze, że się tak stało, ponieważ Pawełek był gotów z powodu tej wizyty opuścić szkołę, nie wyobrażał sobie, że puści przyjaciela samego.
Pani groomerka, powiedziała jednak, że należy pieska zostawić, ona się nim zajmie, a później zatelefonuje i da znać, żeby go odebrać.
Po dwóch tygodniach, nastąpił dzień, w którym Mikuś miał po raz pierwszy w swoim życiu odwiedzić salon fryzjerski.
Tata przygotował dla Mikusia z tyłu samochodu specjalne miejsce i wraz z Pawełkiem pojechali.
Na miejscu okazało się, że salon był wypełniony pucharami, ponieważ było tam bardzo elegancko i wyjątkowo. Pawełkowi kamień spadł z serca, gdy okazało się jak Mikuś przyjaźnie merdał ogonkiem i wcale się nie bał, a wręcz przeciwnie. Widać było, że to miej bardzo mu się tam spodobało.
Pani fryzjerka, umówiła się z tatą Pawełka tak, że jak piesek będzie gotów to należy po niego przyjechać. Wcześniej oczywiście da znać.
Chłopcu trochę szkliły się oczy i chciało się płakać, ponieważ nigdy jeszcze nie zostawiał przyjaciela samego na dłużej, ale to miejsce budziło w nim wyjątkowe zaufanie.
Przez cały ten czas, nie mógł znaleźć sobie żadnego zajęcia, bo jego myśli ciągle były tam w salonie razem z pieskiem i ciągle pytał taty, czy może już był telefon. W końcu się doczekał i szybko, znowu razem z tatą pojechali do salonu.
W salonie okazało się, że Mikusia nigdzie nie ma i wbrew przewidywaniom Pawełka , piesek wcale nie rzucił się w jego ramiona stęskniony. Jakby nigdy nic, bawił się w kąciku gumową świnką – zabawką, która była przeznaczona do piesków odwiedzających to miejsce.
Mikuś był tak zaaferowany piszcząca świnką, że nawet nie zauważył , kiedy Pawełek wraz z tatą po niego przyszli.
Z wielkimi oporami opuszczał wygodne posłanko, w którym tak doskonale się bawił i widać było, że wcale nie chce mu się wracać do domu.
Pawełek z jednej strony się cieszył, że wszystko tak łagodnie przebiegło, a z drugiej strony, czuł w sercu lekkie uczucie zazdrości.
- Babcia miała rację – powiedział tata, wskazując na Mikusia – inny pies, zobacz jaki czysty i elegancki.
- Teraz prosto na wystawę psów - zażartowała pani Ania, groomerka.
- Nie, nie, lepiej nie – od razu zaprotestował Pawełek, pomyślał, że nie będzie przyjaciela na żadne wystawy woził.
Po długich oporach, tata zapakował pieska do samochodu i wrócił jeszcze, żeby uregulować rachunek.
Pawełek wychodząc z salonu o mało na nadepnął na… Mikusia, ponieważ ten szybko się wydostał i w mgnieniu oka był z powrotem na posłanku z różową, piszczącą świnką w zębach.
- No nie, Mikuś czy ty tutaj zostajesz?- śmiał się tata i w końcu musiał pieska wziąć na ręce, aby go donieść do samochodu.
Po drodze zatrzymali się przy sklepie zoologicznym i kupili pieskowi nie świnkę, ale piszczącego kurczaka ,żeby mógł dalej w domu się bawić.
Wyszło na to, że wizyta Mikusia u fryzjera, wcale a wcale nie przysporzyła pieskowi stresu, tylko dobrą zabawę, a po powrocie do domu widać było, że czuje się znacznie lepiej, gdy z jego grzbietu zniknęła spora ilość ciężkiej sierści.
Ożywił się i skakał tak radośnie, jakby znów był maleńkim szczeniaczkiem.
![]() |
Odpoczynek Teodora podczas mycia okien |
![]() |
A to prawdziwy MICK - przyjaciel Teodora z Berlina |
Świetna historia.:)
OdpowiedzUsuńCieszę się Agnieszko 😊
UsuńUwielbiam Twoje historie:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Bardzo sie cieszę i pozdrawiam tez kawowo 🌸
UsuńNo proszę ! Jaki szczęśliwy pies z tego Mikusia ( i z Teodora też !). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBo to takie szczególne pieski Uleńko 🐶
UsuńTeodor to wie, gdzie się położyć:-)
OdpowiedzUsuńA ten z Berlina nie za bardzo ogolony?
Fajnie, że babcia taka nowoczesna, przecież dziś babcie zaczynają na emeryturze nowe życie.
Kolejny przebój prozą:-)
Tak właśnie kończy sie zawsze mycie okien 🐶 a potem zdziwiony, że takie wygodne posłanko mu zabieram . Wczoraj właśnie rozmawiałam z koleżanka, która obiecała mi spotkanie ... na emeryturze czyli za 9 lat. Dobrze ze my możemy spotkać się Asiu wcześniej 🌸
Usuńsuper:) będzie niespodzianka na jutrzejsze czytanie:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że dzieci jeszcze zdążą z ilustracjami do wakacji 😏
UsuńMiałam kiedyś foksterierkę, dlatego wiem, ile problemów było z jej szybko rosnącą sierścią! Sami ją strzygliśmy jak baranka, ale wcale tego nie lubiła!:)Mikuś przy niej to anioł!:-))
OdpowiedzUsuńCzyli wiesz co to znaczy mieć foksteriera 😊 przyznasz Olgo, że są psy i foksteriery 🐶
UsuńBardzo sympatyczna historia:-) Dzieci to wdzięczni odbiorcy odbiorcy książek:-) I muszę Ci się Gabrysiu pochwalić, że moja akcja z podarunkami na rzecz oddziału dziecięcego udała się:-) Dzieci miały uśmiechy na buziach:-)
OdpowiedzUsuńKochana A wstyd mi strasznie ale przez nawarstwienie ilości wyjazdów i spotkań, nie wysłałam książeczek ale można to jakoś nadrobić prawda ?
UsuńJeśli masz tylko ochotę Gabrysiu to dzieci na pewno ucieszą się z książeczek:)
UsuńFantastycznie piszesz, czyta się na wydechu. Trzeba mieć talent, by zajmująco napisać o wyprawie do psiego fryzjera. A chociaż modnie ostrzyżony? Podobno w pasy najciekawiej albo w murawę, jak na boisku.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Nasz Teodor wystrzyżony zawsze elegancko 😊 ponieważ właśnie jest klientem salonu Hultaj 🐶 bardzo dziękuje za miłe słowa i serdecznie pozdrawiam
UsuńTeodor jest przeuroczy,kocham psy☺☺
OdpowiedzUsuńDziękuję Natalio w imieniu Teodora :)
UsuńNa emeryturze to jest fajnie :) Idzie mieć nadzieję, że również będzie się realizowało pasje i to w takim stylu
OdpowiedzUsuńMyślę, że faktycznie jest fajnie. Ja co prawda jeszcze nie jestem ale mój mąż tak i mamy teraz czas na życie
UsuńBardzo ciekawa historia:))) Teodor jest cudny! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuje Moniu pozdrowionka również ślę 😘
Usuńi like so much...Thanks for sharing the good information!
OdpowiedzUsuńไฮโลออนไลน์
Dobrze piszesz
OdpowiedzUsuńCzasami jak się patrzy na te psiaki to wyglądają one jakby nie wiedziały co za chwilę ma się wydarzyć u psiego fryzjera. Ja zdecydowałam się sama kupić maszynkę do strzyżenia psów w https://sklep.germapol.pl/ i od pewnego czasu sama stylizuję fryzury na sierści mojego kundelka.
OdpowiedzUsuń