Dzień drugi na wyspie - "Przebudzenie serca"

Zapraszając na wyspę osiem cudownych  kobiet, 
które poznacie 

i
Nie miałam pojęcie, w jakim kierunku pójdzie, a raczej zatrzyma się świat.
Na naszej wyspie, wszystko dzieje się tak - jak było zaplanowane. Przygoda trwa, oto migawki z kolejnych kobiecych zwierzeń przy ognisku. Tym razem "na tapecie" pierwsze miłości...


Dorosłaś.
Poczułaś pierwsze nieśmiałe drżenia twojego serca. Miałaś wtedy może piętnaście, szesnaści lat. 
Stawałaś się młodą kobietą ,a serce to wiedziało pierwsze.
Jeszcze zanim dobrze Ty o tym pomyślałaś – ono już fruwało razem z motylami w Twoim brzuchu.
Było tak? Było prawda? 
Bo my wszystkie czujemy tak samo, kochamy tak samo, a nasze serca zawsze są o jeden krok przed nami.
Zamknij oczy i zobacz ten moment – gdy zawirował świat i ten pierwszy, nieśmiały pocałunek – gdy świat się zatrzymał. 
Co było dalej?
Przetrwało,?.. a może wróciło po latach? A może Wasze drogi już nigdy się nie skrzyżowały?..
A teraz posłuchaj innych historii, zobaczysz w nich może siebie... 


…”Lektura zasiała we mnie ziarenko miłosnej, niespełnionej tęsknoty, która już wkrótce miała zostać utulona przez pierwszy skradziony pocałunek.
Pamiętam jak dziś: ciepły wieczór, spacer z kolegą i jego nagłe objęcie, muśnięcie warg...nogi ,,z waty”, ,,motyle w brzuchu” i na koniec niezręczna cisza”…

…”Trwało to jakiś czas... ale potem się jakoś rozeszło, rozpłynęło. Odległość pewnie zrobiła swoje, ale jego obraz wyrył mi się w sercu na długo.
Dalszy ciąg tej historii jest taki, że w czasach gdy nastała Nasza Klasa - znalazłam go i napisałam wiadomość prywatną.
Radość obu stron była ogromna. Wymieniliśmy później kilka serdecznych wiadomości, nawet numerami telefonów się wymieniliśmy.
Opowiedzieliśmy sobie o tym, co w życiu przeszliśmy ( okazało się, że nasze losy były bardzo podobne) i mieliśmy się spotkać, gdy kiedyś z mężem pojedziemy w Beskidy. ( A serce głupie nie jest i na myśl o tym spotkaniu się dziwnie ożywiało)
Datę jego urodzin pamiętam do dziś i kiedyś weszłam na Naszą Klasę by złożyć mu życzenia, a tam... podziękowania za udział w pogrzebie składała jego żona”…

…”Nadchodzi czas, gdy nieśmiało kończy się dzieciństwo, a w nasze życie wkracza dorosłość... Stajemy się coraz bardziej samodzielni, mamy swoje towarzystwo, doświadczamy pierwszych miłości. Jest to czas niewątpliwie wyjątkowy, który się nie powtórzy... Stawaliśmy się wtedy pięknymi motylami, które były gotowe rozpocząć swoje nowe, dorosłe życie... 
W wieku nastu lat doświadczamy pierwszych miłości, pierwszego szybszego bicia serca. A co się dzieje, gdy nie ma czasu, lub odpowiedniego momentu na pierwsze zakochanie? Czy wtedy możemy być w pełni szczęśliwi? Czasami życie nas zaskakuje, potrafi napisać najbardziej zaskakujący scenariusz, którego nie powstydziłby się nawet najlepszy literat”… 

…”Od początku zabawy czułam, że przygląda mi się jeden chłopak. Stałyśmy przy bufecie, gdy zaczęli grać wolne melodie. Podszedł wtedy i zaprosił mnie do tańca, pięknie pachniał, ładnie był ubrany, o ile pamiętam był blondynem.
Zawsze uważałam się za szarą myszkę, więc nawet mnie zdziwiło, że taki chłopak akurat na mnie zwrócił uwagę. Gdziekolwiek zniknęłam, do kogokolwiek przysiadłam on zawsze mnie znalazł i właściwie tańczyłam wtedy tylko z nim. Wydawał mi się wtedy taki szarmancki.
Tańczyliśmy przytuleni, mało rozmawialiśmy, nawet imienia nie pamiętam...
Zabawa skończyła się, nie było wówczas telefonów komórkowych, w małych miastach nie każdy w ogóle miał telefon. Wróciłam z koleżankami do domu, on pewnie z kumplami i nie spotkaliśmy się nigdy więcej.
Może to i dobrze, bo później poznałam mojego przyszłego męża, ale ta przygoda połechtała mile moje kobiece ego i już inaczej patrzyłam w lustro”… 

…”Miałam wtedy około 18 lat. Spotykałam go w klubie sportowym, lub na imprezach. Byłam najspokojniejszą z całej grupy dziewczyn, najmniej przebojową, wydawało mi się, że najmniej urodziwą.
Ale to ze mną rozmawiał, to ze mną chciał tańczyć przytulając się delikatnie i muskając ustami moją szyję, czy tylko obejmując dżentelmeńsko podczas snu po imprezie i nie narzucając się z niczym więcej. 
Oj motyle fruwały wtedy całymi stadami.
Potem doszło do mnie, dlaczego wybrał mnie.
Byłam bardzo podobna do jego... żony, którą zobaczyłam pewnego dnia , podczas meczu, gdy grał i machał do niej.
Motyle zmieniły się w ciernie, które raniły moje wnętrze”…




…”Pierwsze motyle w brzuchu, pojawiły się za sprawą pewnego chłopaka z mojej szkoły podstawowej.
Pamiętam, jak zaprosił mnie na randkę po raz pierwszy.
Towarzyszyło mi bardzo dziwne, wtedy nie do końca zrozumiałe uczucie. 
To był czas nieśmiałego trzymania się za ręce, pojawił się też pierwszy pocałunek. Pamiętam spacery po naszym parku, nawet zapach magnolii, która rosła przy wejściu do niego. To był czas niewinności i radości.
To była moja pierwsza szkolna miłość, jeżeli tak można nazwać to uczucie.
Myślę jednak, że w tym wieku słowo miłość to zbyt wiele.
Prawdopodobnie, każda z nas pragnęła zawsze być tą jedyną, najważniejszą”…

…”Nasza znajomość kwitła i nim się spostrzegłam ,wakacje dobiegły końca.
Tam mi było dobrze, tak mi było szkoda wyjeżdżać,
Rafał też nad tym ubolewał. Wymieniliśmy się adresami i obiecaliśmy, że będziemy pisać do siebie listy.
W końcu nadszedł ten dzień, on odjechał do swojego miasta, a ja do swojego.
Pisaliśmy listy, umawialiśmy się, że następne wakacje spędzimy razem , ale po kilku miesiącach kontakt się urwał. Nie dostawałam odpowiedzi na kolejne listy.
Pomyślałam sobie ,że pewnie znalazł sobie nową dziewczynę i o mnie zapomniał.
Kilka miesięcy później, moja kuzynka napisała do mnie, że Rafał zginął w wypadku. Wracał wieczorem i potrącił go pijany kierowca. 
Było mi bardzo przykro, że nikt nie dał mi znać.
W pamięci i sercu pozostał ten jego czarujący uśmiech i ruda grzywa falująca na wietrze”… 


…”Był bardzo miłym i schludnym chłopakiem, jak się później okazało - zbyt schludnym , bo mojemu tacie bardzo nie podobały się jego wypielęgnowane dłonie. 
Tata mówił, że  jak widać  - nie chce mu się pracować. Mama była nim zachwycona, bo był grzeczny, kulturalny i dużo z mamą rozmawiał. 
Często przyjeżdżał do nas i zabierał mnie na spacery. 
Mój tata od samego początku próbował mnie do niego zniechęcić i nawet nadał mu przydomek Agapit, od bohatera zabawnej kreskówki z ówczesnego dziennika Zachodniego.
Potem okazało się, ze tata miał rację, bo ten „ Agapit” miał wobec mnie nieco inne plany, na które ja nie byłam jeszcze gotowa i podczas jednego ze spacerów pochwalił się, że ma  też inne dziewczyny.
Ale los i tak już przygotował mi inną drogę, bo w międzyczasie mój późniejszy mąż , zakochał się w… moim zdjęciu, gdy był z wizytą u brata i bratowej”…

Nauczka od Świata



Takie właśnie są sytuacje
 kiedy myślisz że zawsze 
i we wszystkim 
masz racje 
Kiedy w gości przychodzisz
 i zostajesz
 bo wszystko się tobie należy 
tak ci się tylko wydaje
 Gdy zamiast grzecznie
 korzystać
 z gospodarza gościnności
 zachowujesz się jakby to były
 prywatne twoje włości 
Pewność siebie cię w końcu
 gubi 
bo gospodarz już cię po prostu... 
nie lubi 
Z hukiem drzwi otwiera wkurzony
 a ty jeszcze próbujesz być
 obrażony 
Dopiero gdy obity leżysz 
na schodach 
rozumiesz że skończyła  się twoja
przygoda 
A kiedy wyleczysz ciało 
i umysł 
poraniony 
zmądrzejesz i wrócisz 

całkiem 
odmieniony 

Wdzięczność





To milczenie
 miało być za karę
Miało być 
„bo tak”
miało być…
Ale nie jest

A teraz została wdzięczność 
dla tych którzy
kiedyś już 
na siłę 
zaprzyjaźnili mnie
z tym 
co teraz nosi imię 
Kwarantanna 
Większej i lepszej przysługi
nikt i nic w życiu mi nie mógł mi
 wyświadczyć
A jednak sprawdza się
„ co nas nie zabije…”
Teraz dopiero widzę 
jaka jestem umięśniona...

Oswajamy kwarantannę

Kochani 
Jak jest każdy widzi, jak będzie tego nie wie nikt.
Dobrze będzie - innej opcji nie przewiduję.
Póki co, siedzę i dumam i z tego dumania oraz z pomocą dobrych duszków, wpadł mi do głowy pomysł.
Jak wiecie, bez spotkań z czytelnikami - ciężko mi się żyje i czuję się jak ta mimoza - co jej światła zaczyna brakować. I znalazłam sposób, aby poczuć się potrzebna i częściowo przynajmniej spełniona.
Będę czytała dzieciom moje książeczki , zrobię z tego cykl filmików, wzbogacony o różne konkursy. 
Nagród ci u mnie dostatek ;)
Dzisiaj nagrałam filmik pierwszy i utworzyłam na YT playlistę, pod nazwą Gabrysia dzieciom, gdzie będę zamieszczała
 kolejne odcinki.
Wiem, że dzieci teraz siedzą w domach, ale przecież nie samymi lekcjami online żyją.
Postanowiłam umilić im ten czas. Na ile mi się to uda - zobaczymy, pomysły namnażają się w mojej głowie - ekspresowo.
Prośba jest taka do Was kochani
Polecajcie mój kanał dalej proszę, bo i dla dorosłych „plasterki „
 na trudny czas - też się tam znajdą.
Jeśli macie znajomych, z dziećmi - to prośba tym bardziej gorąca.
Po tym, jak pomysł spłynął do mojego serca - aż mi się lepiej oddycha, bo przyznam, że żyłam kilka dni,  w lekkim stuporze.
Ale już się rozkręcam i myślę, że każdy z nas prędzej czy później ruszy do przodu w tej nowej rzeczywistości, 
która mam nadzieję długo u nas nie zabawi.
Ściskam Was wszystkich i każdego z osobna 




Zatrzymanie




To co miało być pewne
już pewność straciło
bo wszystko się nagle...
wypaliło
W bezruchu wszystko wygląda 
inaczej 
Sprawy pilność swą 
nagle odpuszczają
 inne te mniej... te pozornie
nieważne 
nagle się przypominają 
I nastaje wielkie zdziwienie
że każda z powieści 
musi mieć kiedyś 
swoje
 zakończenie
Lecz potem jeszcze jest ulgi
 oddech szczery
że jeszcze przecież zdążysz
 w swej powieści

dopisać jakieś 
litery

Prezent




Są kwiaty
i coś na słodko
pachnąco
kolorowo...
Prezenty aż garną się
do twoich rąk
Lecz nie zapomnij
nie zapomnij o tym jednym
 najważniejszym
 prezencie
Swoim ciele...
którym widzisz słyszysz 
czujesz
poruszasz się
oddychasz...
Nie zapomnij 
przytul
zatroszcz się zaopiekuj


Drugiego 

nie dostaniesz


A propos prezentów - zapraszam na blog Joasi, aby skorzystać z okazji zrobienia czegoś dobrego

KLIK

Pocztówka z wyspy " Zapachy dzieciństwa"

Dzień pierwszy
„ Zapachy dzieciństwa”



Wsłuchujesz się w szum oceanu i... nie możesz się nacieszyć.
Zostawiłaś tyle spraw, które wydawały się być takie pilne.
Myślałaś, że kiedy przekroczysz próg swojego domu - świat się zatrzyma i dom posypie się w ruinę, ale nie... nic takiego się nie stało.
A tu słońce świeci, ocean szumi i obmywa twoje bose stopy - delikatnie je łaskocząc. W tej jednej chwili, czujesz się jak mała dziewczynka.
Zamknij oczy.
Co widzisz? Co czujesz? Jaki zapach... jakie osoby i jakie emocje wracają do małej Ciebie?
Jakie obrazy masz teraz pod powiekami?
Gdybyś mogła teraz ze wspomnień - jak z fotografii - wybrać kilka takich, które przychodzą natychmiast i podzielić się nimi przy wspólnym wieczornym ognisku - co by przedstawiały?
Posłuchajmy, o czym rozmawiają nasze podróżniczki.

..."Pamiętam też zapach i smak serka waniliowego, który moja mama podgrzewała
i zawsze równo w południe go jadłam.
I moje ukochane wyjazdy za Warszawę do prababci i babci.To był piękny czas - tylko ja i natura.
Szwendałam się po lesie, wspinałam się po drzewach, przygotowywałam psom zupę z wody i polnych kwiatków, a one nie za bardzo rozumiały, jaki jest sens
wrzucania kwiatków do wody, ale ja wtedy się nad tym nie zastanawiałam. Pamietam, jak po długiej wędrówce dochodziłam do rzeki i do drzewek z mirabelkami - były przepyszne. A szczaw który też lubiłam podjadać, był jeszcze smaczniejszy”...

..."Czuję w ustach mydlany smak margaryny, bo rodzice każdą złotówkę odkładali na dom i na wszystkim trzeba było oszczędzać, a na masło, zwyczajnie nie było pieniędzy.
Ciągle żywy jest we mnie bunt, na wspomnienie upokorzenia i niesprawiedliwej kary, jaka została mi wymierzona w obliczu fałszywego oskarżenia przez koleżankę.
Pamiętam zachwyt i radość z pierwszych akwareli, jakie dostałam od któregoś wujka.
Wyobraźcie sobie (w dobie, gdy ciężko było o kredkę) dwadzieścia odcieni barw, w tym kolor złoty i srebrny!!!, rozmieszczone na podstawce, imitującej prawdziwą paletę malarską”... 

..."Płyniemy z siostrą kutrem pływackim naszego wujka.
Wyglądając przez okienko widzimy jak właśnie startuje wodolot.
Pamiętam to kołysanie i fale uderzające o kuter.
Po powrocie z morza Ciocia Nela smażyła na patelni węgorza w śmietanie, który ku mojemu zdziwieniu jeszcze się ruszał ha ha.
Drugi obraz w głowie to przydomowa łąka wiosną, obok domu Cioci Zosi.
Była pełna cytrynowych pierwiosnków. Uwielbiałam je. Były też - w późniejszym czasie - długo wyczekiwane słoneczniki, te do jedzenia.
Zawsze po zerwaniu miałam klejące palce" ....

..."Dzieciństwo... Jednak nie mogę jednoznacznie nazwać lat dzieciństwa słowem „choroba” i „szpitale”. Czas beztroski również był obecny i wspominam go z sentymentem. Mieszkałam na wsi, więc dookoła otaczała mnie przyroda. Latem piękna zieleń, zimą cudowna biel śniegu. Z łezką w oku wspominam ukochaną babcię Martę. Była osobą w mym życiu, która na pewno wywarła duży wpływ na mnie i mój charakter. Rozmowy z babcią miały swój specyficzny klimat. Opowiadała mi o swych latach dziecięcych, o czasie wojny. Bardzo dziś mi brakuje tych babcinych opowieści”...


..."Zapachy kosmetyków to także wspomnienie z pobytu w Polsce wujka z Australii. Był bratem mojej mamy, przyleciał na całe dwa miesiące i pachniał Old Spice’m, a
do kąpieli wlewał olejek różany. Dzięki niemu poznałam smaki i zapachy produktów, które dostępne były tylko w Pewexie za dewizy. Nawet tamte papierosy nie śmierdziały jak nasze Mocne czy Sporty, ale pachniały dobrym aromatyzowanym tytoniem.
Specyficznie pachniały także sklepy Pewex i Baltona – nigdy takiego zapachu nie spotkałam.
Pamiętam także swoje pierwsze „perfumy” o nazwie BYĆ MOŻE, chyba wszyscy to wtedy kupowali, a gdy mama dostała od wujka dolary kupiłam sobie Masumi, jakże byłam dumna"...


..."Szum morza kojarzy mi się również z koloniami spędzonymi nad morzem Bałtyckim i Śródziemnym.
Przypominam sobie twarze koleżanek i kolegów, wspólne szaleństwa, wycieczki, tańce, hulanki i naukę języka włoskiego.
Poznawanie innej kultury, nowe smaki i zapachy i zdziwienie, że można żyć inaczej - spontanicznie, radośnie, bez lęku.
Bez obawy, że czegoś zabraknie i bez kolejek pod sklepami.
Szum morza kojarzy mi się również z tęsknotą za domem rodzinnym, za rodzeństwem i rodzicami, za ukochanym psem i królikami, za moim podwórkiem
i zabawami z rodzeństwem i kuzynami”...


..."I moja słynna i jedyna w życiu, jazda na rowerze „ pożyczonym „ od starszego brata. Rower był kupiony za jego pierwsze samodzielnie zarobione pieniądzem, a ja nie chciałam być gorsza od koleżanek.
Pod jego nieobecność „ pożyczyłam” rower i niestety ani ja, ani rower nie wróciliśmy w całości.
Wystarczy powiedzieć, że w ciągu całego mojego życia - na rower już nie wsiadłam, ale od czego są marzenia, na które nigdy nie jest za późno?"...


..."Zapach olejku do opalania - tak , to pierwszy zapach, jaki przychodzi mi do głowy.
Ależ on pachniał...
Ogródek mojej babci i zapach zielonego groszku, który łuskałyśmy razem z siostrą. Połowę go zjadałam i potem bolał mnie brzuch, to kolejny zapach, który momentalnie przypomina mi dzieciństwo.
Zapach kamfory u babci w domu pomieszany z zapachem ciasta z kruszonką - kolejna migawka radosnych wspomnień.
Ziołowa herbata, którą pijaliśmy z rodzicami podczas wizyt i cioci i wujka w NRD.
Tak pachniała, że czuję ten zapach do dziś, choć w całym swoim życiu już takiej herbaty nie spotkałam”...