Po burzy

Po burzy  
zdziwione słońce rankiem wstało 
jakby o niczym kompletnie 
 nie wiedziało
Na niebie błękitnym się rozgościło
osuszyło
wszystko co zostało skropione deszczem 
swym ciepłem ogrzało jeszcze 
Dało piękna i promieni tyle 
By szybciej zapomnieć strachy 
i bezsenne chwile
Po każdej burzy przychodzi 
uspokojenie
zrozumienie ocieplenie
Chyba że ktoś uwielbia taplać się
 w resztkach kałuży
która nikomu nie służy 
Tracić życie na chlapanie siebie i innych
 błotem
i tylko czekać aż kolejna burza wróci
tu  z  powrotem 
A wszystko zależy od serca twojego
czy zostaje w burzy 
czy w promieniach słowa 
wschodzącego 


Dla Grażynki z Dukli



Kochani moi Czytelnicy
Chyba nikomu z Was nie muszę przedstawiać naszej Grażynki - „ Grażynki z Dukli”.


Grażynka jest moją pierwszą internetową znajomością, która trwa już ile? Grażynko - przypomnij proszę, ale według mnie to jakieś 8-9 lat.
Poznałyśmy się na portalu Lubimy czytać. 
Najpierw były to rozmowy o książkach, potem o życiu
 - a potem - dokładnie trzy lata temu - było spotkanie 
„ na żywo” w Dukli, w gościnnym domu Grażynki i Mietka - przy okazji moich spotkań autorskich w tamtej okolicy. 
Wpadliśmy do ich domu tak - jakbyśmy się znali od zawsze.
Panowie od razu nawiązali nić porozumienia, której głównym motywem było zamiłowanie do zbierania grzybów.
Musze Wam powiedzieć, że Grażynka jest Matką Chrzestną mojego bloga, moich książek i w ogóle całokształtu. Dlaczego? 
Dlatego, że mój pierwszy wiersz napisany na blogu w 2013 r nieśmiało wysłałam Grażynce do przeczytania i jej komentarz pamiętam do dziś. 
„ Na poezji to ja się nie znam - ale to mi się podoba” .
Od czasu gdy się znamy, nie było moich urodzin bez kartki 
z życzeniami od Grażynki i Mietka , oraz życzeń płynących innymi kanałami.
W tym roku było cicho… zbyt cicho… przerażająco cicho. 
Czułam, że jest coś nie tak…
Nagła, bezlitosna i jak to zwykle bywa - najmniej oczekiwana…śmierć… zabrała Grażynce - Mietka.
Dokładnie 2.08 tego roku.
I tu już nawet mnie słowa się kończą…
Grażynko - przytulamy Cię z Bogdanem bardzo mocno 
i całym sercem łączymy się z Tobą w bólu.
Mówi się, że czas leczy rany - pewnie tak jest… ale dużo go musi upłynąć, by takie rany zaleczyć.
 Wierzę, że przyjaciele, których masz cały ogrom - dadzą Ci tyle siły, by przetrwać ten najtrudniejszy czas, 
bo „Grażynka z Dukli „ już chyba jest niemniej znana niż
 „ Jan z Dukli” a może i bardziej. 
Dla każdego przecież ma dobre słowo - serdeczność i
 ( wiem co mówię) pełno smakołyków w zanadrzu. 
Nie jesteś sama.

Najtrudniejsza decyzja












Przygoda, która miała na imię Teodor 21.08. 2020 
 dobiegła końca.
Czternaście lat naszego wspólnego życia... Trzeba teraz  nauczyć się żyć po innemu...

Takie tam...



Takie tam rozmyślania 
na temat dorastania
dzisiaj sobie podaruję 
zanim kolejne poświętuję
urodziny 
Kolejny rok 
kolejne godziny
i czas 
który gdzieś  obok 
mija nas 
Nie zawsze jest może idealnie 
dla niektórych może 
zbyt banalnie
Nie zawsze jest też 
- jak niektórzy tak łatwo oceniają 
- po bożemu
Ale w końcu jest 
po mojemu 
Pogodziłam się z tym 
z czym się pogodzić 
długo nie potrafiłam 
Odpuściłam
wszelkie daremne starania
wszystkie rozmyślania
w stylu 
co by było
 gdyby wszystko inaczej się 
potoczyło
Nikogo na siłę do kochania mnie
nie zmuszę
 Bo… już nie muszę 
A kto chce 
przecież 
zawsze znajdzie mnie
Chyba dojrzałam
 żyjąc ponad pół wieku
wiele zrozumiałam 
A droga przede mną wciąż
 sama układa się 
czy tego chcę 
czy nie
 I nie wiem ile jeszcze czasu 
mam
na ziemskie wędrowanie
 Lecz pewnością ani odrobina
 zmarnowana 
nie zostanie 
Jedno wiem z całkowitą pewnością 
że nigdy już nie będę 
żebrakiem miłości



" Taka sytuacja..."






Kochani moi - wiem, że na Was liczyć mogę.
Otóż, ostatnio próbuję walczyć z takim poglądem, że wszystko pochodzi z sieci. 
W maju zamieściłam na FB z okazji tegorocznego Dnia Matki, zdjęcie wiersza 
z przed lat , który znajduje się w moim tomiku pt. Anielska ławeczka.
Bardzo cieszyło mnie liczne  udostępnianie wiersza  i wzruszenia, jakie wiersz wywołał. 
Potem zapomniałam. 
Może jakiś tydzień temu, znajoma  ni z gruszki ni z pietruszki zamieszcza obrazek z jakiejś strony typu " obrazeczki na każdą okazję" mój osobisty wiersz dla Mamy, okrojony z nagłówka - czyli  nazwy tomiku, wyglądający jak najzwyklejszy obrazek. Najpierw mnie zasmucił jej brak reakcji, bo mój tomik posiada - ale przecież nie musiała go czytać...

Za to ja zajrzałam na wspomnianą stronę, a tam... dziesiątki tysięcy udostępnień, które w późniejszej fazie występują już nawet bez napisu " znaleziony w sieci".
  Mało tego, tropiąc drogę wiersza, znalazłam ( narazie)  trzy osoby, które nie obrazek, ale wiersz skopiowały wklejając jako swój 
i zbierały pochwały, ślicznie za nie dziękując. 
Upalne dni spędzam na walce z wiatrakam i wklejam gdzie się da - link do wiersza w oryginale 
z 2016 r

 oraz zdjęcie pochodzące z tomiku.


Osobom które chwaliły " dzieło" tych pań od kopiowania - dziękuję i od razu się  przedstawiam.
W efekcie tego poruszenia, trochę tomików wysłałam na zamówienie i dostałam propozycję współpracy odnośnie stworzenia utworu muzycznego z moim tekstem.
 Tak to jedna osoba -  nieświadomie - trochę mi pomogła, ale... to kropla w morzu i wierzcie mi - za każdym razem, gdy mi ktoś pisze gdzie znów spotkał mój " anonimowy"  wiersz... jakoś boli i smutno się robi. 
Wierzcie mi, nie ma dnia, by albo wiersz nie wyskoczył mi z jakiejś strony, bo ktoś " znajomy - nieświadomy" go udostępnił, albo ktoś pisze do mnie o tym fakcje, w wiadomości prywatnej. 
Są też osoby, które w bardzo nieprzyjemny sposób reagują na moje komentarze, pisząc że - "co w sieci to należy do wszystkich" 
Smutne... jedynie pociesza fakt , że krąży  tyle miesięcy i tyle wzruszeń wywołuje i dobrych emocji. 
Ciekawe, jak skończy się wędrówka wiersza. 
Prośba moja - jeśli spotkacie - reagujcie, choćby tylko słowami, że wiersz ma swojego autora - nie stworzyła go sieć. 
Wiem z doświadczenia, ze spotkań z dziećmi, że kury też już nie istnieją - "jajka są w Biedronce".
Spotkałam też podczas tropienia osobę, która kazała mi zamiast pisać, iść na cmentarz porządek robić, więc powiedziałam, że na grobie Rodziców porządek mam , ale czy nigdy nie czuła potrzeby się wzruszyć, jak np. piosenką o mamie Violetty Villas. 
Nie pytajcie co było dalej...
Ciekawe doświadczenie, taka wymiana poglądów...

Też tak macie?




Równowaga w przyrodzie  
być musi
byś za daleko odfruwać
nie musiał
by czasem skrzydła cię zbyt wysoko
nie porwały
Nagle jeden cios
przypomni jaki jesteś mały
Sprawdziłam już to na sobie 
tysiące razy
i zawsze mam nadzieję że to już się 
nie wydarzy 
A jednak… 
gdy tylko skaczę odrobinę zbyt wysoko 
natychmiast jest coś co 
wyciśnie mi łzy z oka
Chyba już tak jest świat wymyślony
by wszystko było w równowadze 
z każdej jego strony

Podróż...

Park Miniatur - Inwałd

Podróżujemy przez życie
 każdy swoim pociągiem
Czasem ktoś wsiądzie
 potowarzyszy
 czas umili
 a potem nagle okazuje się
 że nie w tym kierunku jechał
 i wysiada
Czasem robi się tłoczno
 a czasem nieco luźniej
 A czasem… 
no właśnie...
 Bo ostatecznie okazuje się
 że ten kierunek
 ten cel jest tak naprawdę
tylko dla nas
Dla mnie...dla Ciebie...
W pociągu życia
 prędzej czy później 
zostajesz sam
  W ciszy słysząc tylko swój oddech
 i bicie swojego serca 
Czy potrafisz być swoim najlepszym
 przyjacielem
 z którym z radością pokonasz
 każdy samotny odcinek drogi 
 także ten „docelowy” 


Wakacyjne refleksje

Ogród Gościnnego Domu Franciszkanów w Dusznikach Zdroju

Bo gdy w sercu jest dom
dom jest wszędzie
Radość wyjazdu i radość 
powrotu 
zawsze taka sama 
Gdy w sercu jest miłość
miłość jest wszędzie
niezależnie od okoliczności
Możesz przemierzyć 
świat cały dookoła
w poszukiwaniu tego właściwego 
miejsca
Możesz wykupić abonament 
w meblowym sklepie 
na comiesięczny nowy wystrój 
mieszkania
Nie uciekniesz przed pustką serca
 swojego
póki go nie wypełnisz miłością