Listopadowa modlitwa

Kiedy już w podróż wyruszę 
tę ostateczną
kiedy już popłynę w niebo drogą
 mleczną
Kiedy już będę zostawić musiała
tych wszystkich 
 których pokochałam
Mam nadzieję i wierzę 
że nie będę z tym sama
że przytuli mnie wtedy moja 
mama
że tata po ramieniu poklepie mnie
i powie 
nie było źle 
I będzie wtedy wielkie święto 
bo ci których pamiętam
za którymi wylałam morze łez
będą tam też
O takie  
ze światem kiedyś 
 pożegnanie
proszę  Cię dzisiaj 
Panie 


Na niepogodę





W takim dniu jak dzisiejszy
 wręcz nie wypada siedzieć mi 
całkiem bezczynnie
kiedy depresja z kątów wychodzi
całkiem bezkarnie - nagminnie
I taką zabawę - nie ja wymyśliłam
 - na dzisiaj dla całej ludzkości
spróbuj przez chwile na siebie i bliźnich 
popatrzeć oczami miłości
Zobacz czy czasem twojemu ciału 
więcej miłości by się nie przydało
a może pospać dzisiaj ciut dłużej 
w miłym
cieplutkim łóżeczku
lub wklepać tu może i ówdzie 
troszeczkę więcej 
 kremeczku
Albo paznokcie pokolorować 
na jakiś jaskrawy róż?
ręczę ze wszystkie smuteczki
pójdą  daleko pójdą sobie - już
A na bliźniego może zwyczajnie popatrz dziś 
okiem łaskawym
i spytaj go cicho co mu dolega
 że jakiś taki dzisiaj niemrawy
Pogłaszcz uśmiechem i dobrym słowem
od razu świat będzie piękniejszy
z każdego smutku zostanie połowa 
i ty będziesz radośniejszy

Uwaga Konkurs "Moje wewnętrzne dziecko"


Nie tak dawno, wieczorem kiedy sobie rozmyślałam w moim ulubionym bujanym fotelu, nagle coś pchnęło mnie aby otworzyć szufladę ze starymi pocztówkami.
Czego tam nie było… 

Wspomnienia wróciły… i nagle wśród tych pocztówek znalazłam jedno zdjęcie.

To smutne dziecko - to ja, jest jeszcze moja babcia i starsza nieżyjąca już siostra.
I tak sobie pomyślałam, że ta mała Gabrysia - była chyba bardzo smutnym dzieckiem ( chociaż nie było ku temu powodu)
Potem jakby do kompletu, wpadły mi słowa
 „Nasze wewnętrzne dziecko nadal w nas jest. 
Nie odeszło wraz z procesem dorastania. To jest właśnie ten głos, który słyszymy w chwilach kiedy pozwalamy sobie na odrobinę swobody i ekscytujemy się różnymi rzeczami” 
I postanowiłam małej, smutnej Gabrysi zrobić prezent, 
a było to podczas naszej niedzielnej wycieczki do Ostrawy.
Nooo powiem Wam, że w środku to aż fikołki wyczyniałam z zachwytu.


Krecik siedzi przy komputerze i się radośnie uśmiecha.

W związku z tymi wydarzeniami, oraz tym, że mój blog ostatnio uzyskał 200 „polubień” postanowiłam ogłosić konkurs.
Pytanie brzmi (dokończ zdanie :))
„ Moje wewnętrzne dziecko, najbardziej lubi, gdy…”
Forma odpowiedzi dowolna i mile widziane udostępnianie :)
Jako nagrodę przewiduję jedną, wybraną książeczkę dla dzieci - mojego autorstwa, oraz jednego misia, wykonanego przeze mnie szydełkiem ( płeć misia do wyboru)

Na odpowiedzi czekam do 10.11. 2018 r
Myślę, że taki radosny konkurs pomoże nam przetrwać - trochę ciemne, ponure i depresyjne dni. 
Mam nadzieję, że ostatecznie - pomożecie mi wybrać najciekawszą odpowiedź i zwycięzcę wybierzemy razem. 



Kolejna wygrana i inne nowości



  Kochani
Dzisiaj będzie  znowu trochę prozą.
Chciałam się Wam pochwalić, że moje szczęście do wygrywania, dalej trwa i nic się w tej materii 
nie zmieniło.
Dzisiaj dotarła do mnie paczuszka ( do teraz jestem w szoku, że tak szybko. Poczta polska i jeden dzień?...) "niespodziewajka", wygrana w konkursie, który zorganizowała Agnieszka na swoim blogu z okazji Międzynarodowego Dnia Kawy


Czego tam nie było... zobaczcie sami :)
Bardzo, bardzo dziękuję.

Skoro już o zaprzyjaźnionych blogach mowa, to chcę Wam jeszcze coś pokazać.
Coś smacznego, zdrowego i ekologicznego.

To przywędrowało z samiusieńkich Bieszczad od Olgi i Cezarego.
Zaręczam Wam, że nic pyszniejszego nie spożywaliście.

I jeszcze wspomnę o Jotce, która przygarnie z chęcią książki

Sezon spotkań z małymi czytelnikami już trwa, choć może 
z mniejszym nasileniem niż w latach ubiegłych. 
Moja tarczyca po dwuletniej przerwie, postanowiła uprzykrzyć mi  znowu życie i samopoczucie. 
Tym razem w odsłonie zwanej Hashimoto i na razie ogarniam niesforne hormony i gorsze dni, dlatego od domu zbytnio się nie oddalam.
Ale nie, żebym nic nie robiła - co to, to nie 

4.10 odbyły się dwa spotkania z dziećmi w Bibliotece Miejskiej 
w Orzeszu 



A wczoraj odbyły się dwa spotkania w Gminnej Bibliotece Publicznej w Bojszowach


To chyba tyle nowości i jeszcze na koniec mała anegdotka z życia wzięta.
Kiedyś, gdy mąż dostawał wypłatę, a później emeryturę - padało hasło " jedziemy do galerii, kupisz sobie coś"
 I nie wiem, kiedy to się stało, ale ostatnio  powiedział
" jak chcesz - zawiozę cię do apteki, kupisz sobie co tam potrzebujesz" 
:) 
Jak sobie nagle uświadomiłam tę zmianę, śmiałam się  do łez 
chyba  z godzinę w domu, a potem razem z zaprzyjaźniona panią, 
która w aptece pracuje, jak jej powiedziałam, 
że wpadłam na  mały "shopping"
Mam nadzieję, że to tylko chwilowy kryzys, a nie oznaka starości, zwłaszcza po tym jak dzisiaj zobaczyłam dokument o najstarszej blogerce, która ma 102 lata.





Cuda



A gdyby tak w cuda od rana
 zacząć wierzyć 
ciekawe ile by się w życiu
 zmieniło 
czy by uśmiechów w koło 
przybyło 
Gdyby każdy dzień 
jako cud potraktować
 i od rana dziękować
 Uśmiech pani w sklepie 
 po którym poczujesz się 
lepiej
 też cudem ogłosić
 i o nic już więcej losu nie prosić 
Albo spacer 
do jesiennego lasu 
pomimo pozornego braku
 na las czasu 
w środku dnia sobie zafundować
i za cud wielobarwnej magii
dziękować
W autobusie lub w tramwaju
uśmiechem zaskoczyć
 beznamiętne twarze
i zobaczyć jaki cud od tego się nagle 
wydarzy
Za telefon złapać całkiem 
nieoczekiwanie
i umówić się z kimś na spotkanie
z kimś kto już został przez ciebie 
 zapomniany
to dopiero byłby cud nieoczekiwany
Ten nowy i każdy następny 
napewno dzień się uda 
jeśli tylko trochę
 zaczniesz wierzyć w 
cuda

Chwile



Cierpliwe drepczą 
jedna za drugą
Chwila za 
chwilą
sekunda 
po sekundzie
dzień po dniu
Dostrzegaj je
w sobie...
 obok siebie...
Chwila 
za chwilą
Jak tykanie zegara
Jak miarowe 
bicie serca

żyj...

patrz...

dziękuj...