Anielskie niespodzianki

Kochani.
 Dzisiaj będzie prozą, o pewnych rzeczach trzeba 
koniecznie napisać, a wierszem się nie da.
Niektórzy z Was pamiętają może jeszcze jedną z najbardziej niesamowitych przygód jaka mi się w życiu przydarzyła. Od tego czasu zyskałam jednak  wielu nowych Czytelników 
i tych KONIECZNIE zapraszam do zapoznania się z tematem pod tym linkiem


Kiedy już sobie przypomnicie i przeczytacie, wracajcie szybko tutaj, bo chcę Wam coś opowiedzieć. Z moją "Podopieczną" jesteśmy od tego czasu w stałym kontakcie. Czasem częstszym czasem rzadszym - jak to w życiu. Wczoraj wieczorem rozmawiałyśmy przez telefon prawie dwie godziny, bo sporo  tematów się nazbierało.
Po pierwsze mam dla Was uściski i pozdrowienia, gdyż przez mojego bloga czyta także wszystkie te, które mam w zakładkach. Po drugie wczoraj dopiero się dowiedziałam jakie moje Podopieczna ma zajęcie dodatkowe - hobby takie od serca.
Otóż odziedziczyła Ona talent manualny po ojcu 

( i tutaj galeria szanownego Taty)




 i obecnie wykonuje podobrazia do ikon.



Te podobrazia wędrują dalej i ktoś później "daje im życie".

O na przykład takie:

 Marzeniem mojej "Podopiecznej" jest wykonanie całej ikony od początku do końca, w tym celu otrzymała od syna książkę.


A jak wiemy marzenia się spełniają, więc wierzę w to, że kiedyś może otrzymam taką ikonę wykonaną własnoręcznie przez moją znalezioną w świecie Duszyczkę :)
I jeszcze wisienka na torcie, którą zostawiłam na koniec. 
Rzeźba ojca, która posiada miejsce na hostię. 
Piękna... napatrzeć się nie mogę.

Nieskromnie powiem, że jestem dumna z tego, że to właśnie mój numer telefonu "ktoś" wpisał w telefon nieznajomej kobiety, mieszkającej na drugim końcu Polski. 
Kto wie co przyniesie przyszłość... tam jeszcze nie byłam :)))
( Zdjęcia zamieszczone za zgodą autorki)

23 komentarze:

  1. Super! Wow! :) Jestem pod wrażeniem.
    Moja mama maluje (choć mówi się właściwie, że "pisze") ikony. Zresztą nie tylko ikony, bo także inne obrazy sakralne, portrety.
    Ciężko o dobre podobrazie - wiem od mamy :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To koniecznie przy okazji zaprezentuj nam prace Mamy 😊 Myśle że to nie tylko moja prośba i popatrz , jak przy okazji nam się artystyczne dusze ujawniają. Pozdrowienia dla Mamy ❤️

      Usuń
  2. Niesamowite są zrządzenia losu lub raczej trzeba powiedzieć, że jacyś Aniołowie specjalnie założyli biuro kojarzenia ludzi, bo jak to tłumaczyć?
    Wielki podziw dla bohaterów tej opowieści i dla Ciebie za opisanie tego, chociaż prozą.
    Mam nadzieję, że gdy ikona powstanie, to nam obie pokażecie ?
    Trzymam kciuki za wszelkie zamierzenia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 😀😀😀😀 Anielskie Biuro Kojarzenia Ludzi super 😊 Faktycznie o tym biurze to można sporo historii napisać . Popatrz Asiu jakie to różne dziwne rzeczy nas w życiu spotykają , czasem nie wiemy dlaczego, dopiero po czasie wszystko układa się jak puzzle

      Usuń
  3. Przeczytałam starszy wpis - rzeczywiście sytuacja niesamowita. A jeszcze bardziej niesamowite jest to, że utrzymujecie wciąż bliski kontakt. Czekam na zdjęcie ikony, gdy już powstanie:) Pozdrawiam Gabrysiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda Iwonko? Coś w tym jest, a jeszcze nie wiemy dokąd nas to doprowadzi. Mam nadzieję, że ikona niedługo powstanie :) Będę z całej siły kibicowała realizacji tego marzenia.

      Usuń
  4. Wzruszająca, niesamowita historia! Myślę, że to Ty byłaś jej wtedy potrzebna, dlatego dostała Twój nr. tel., bo przypadki nie istnieją. Gdyby to był przypadek nie trwał by do dziś... Wszystkiego Dobrego dla Ciebie i dla Niej:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę Mario, że są takie sytuacje w życiu w których bardziej potrzeba pomocy drugiego człowieka, który kiedyś był w podobnej sytuacji, a ksiądz... no cóż z całym szacunkiem ale... Góra chyba wiedziała co robi mieszając w tych numerach ;)

      Usuń
  5. Właśnie to w życiu jest cudowne, że zaskakuje nas nie tylko czymś przykrym, ale niekiedy cudownym, co zmienia nasza życie i sprawia, że nabiera ono znowu blasku! Wierzę, że dobro do nas wraca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wierzę w to, że dobro powraca. Pięknie napisane - pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  6. I dlatego życie jest takie piękne - zaskakuje nas na każdym kroku!
    Oglądałam kiedyś dokument o procesie tworzenia ikony, to nie jest taka prosta sprawa, a raczej bardzo żmudny i długotrwały proces. Jestem pewna, że Twojej znajomej uda się to zrobić - ma naprawdę dar!
    pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Twoje słowa są bardzo mobilizujące :) Pozdrawiam i dziękuję Agnieszko

      Usuń
  7. Przepiękna jest ta rzeźba ☺

    OdpowiedzUsuń
  8. Łał! Robi wrażenie i tak przez przypadek, przez pomyłkę, a jednak udało się zawrzeć znajomość. Może akurat w tamtej chwili obie byłyście sobie potrzebne i tak się stało. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak było. Ja w tym dniu czekałam na zupełnie innego sms -a i się nie doczekałam, ale za to „inne drzwi się otworzyły” i nie miałam czasu już się zamartwiać.

      Usuń
  9. Hm..... Cała ta historia to jakieś cudowne zrządzenie losu albo...... jednak jak napisała Jotka działania Anielskiego Biura. Bardzo ładne są prace które prezentujesz na zdjęciach. Z ciekawością czekam na kolejne.
    Pozdrawiam 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czekam na kolejne prace , które mam nadzieję w krótce będą gotowe. :) Pozdrawiam.
      Anielskie Biuro chyba jest idealnym określeniem.

      Usuń
  10. Gabrysiu,dopiero teraz przeczytałam całą historię. Tu nie było przypadków, tak własnie miało być. Wierzę w to głęboko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jedna z licznych historii "niesamowitych" jakie mi się Agnieszko w ostatnim czasie przydarzają. Mój mąż kiedyś powiedział, że ze mną życie to nie jest życie, to jest... przygoda i chyba miał rację :)

      Usuń
  11. W zeszłym roku umarła moja mama.Odeszła po bardzo długich cierpieniach, które musiała znosić, bo lekarze popełnili prosty błąd przy badaniu.Było to 19 grudnia. Mama odeszła rano, a wieczorem na jarmarku w Berlinie był zamach. Na tym jarmarku był mój syn i dosłownie 10 minut przed tymi tragicznymi wydarzeniami postanowił iść do kina obok. Jestem przekonana,że moja mama wybrała włąśnie ten dzień,aby odejść,po to żeby z Nieba móc uratować swojego wnuka, którego kochała ponad życie. !0 minut... Takich dziwnych niewytłumaczalnych wydarzeń mam sporo w ostatnim czasie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowite zdarzenie Agnieszko, aż mnie ciarki przeszły. Rok - to krótko , bardzo Ci współczuję. Moja mama nie żyje już 14 lat i właściwie od tego czasu, moje życie zaczęło się zmieniać całkowicie.

      Usuń
  12. Gabrysiu, prawda? Dziekuję,że mnie rozumiesz. Mam na blogu taki tekst, który poświęciłam mojej mamie. napisałam go kilka dni po Jej odejściu. Jeśli masz ochotę, zajrzyj. "Laleczka z PRLu". Wciąż za Mamą tak bardzo , bardzo tęsknię... Tym bardziej,że nie musiała umrzeć. Czeka nas proces ze szpitalem w Berlinie, ale to lata potrwa, no i nie przywróci Mamie życia. Ale może sprawiedliwość...

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.