Kolejny rozdział, do dalszych przygód Pawełka i jego pieska, jak wszystkie rozdziały, powstał na faktach autentycznych. Właśnie mijają dwa lata od tamtych przeżyć, a wydaje mi się, że to było wczoraj. A kiedy indziej wydaje mi się, że to był sen, piękny sen.
Ale nie... autko jest i ma się dobrze :)
Myślę, że przygoda ta, musi przejść do historii, bo takie rzeczy na codzień się nie zdarzają.
Oczywiście okoliczności i imiona, trochę zmienione - miłej zabawy przy czytaniu Wam życzę, a ja powspominam ze wzruszeniem.
W domu Pawełka panowała miła i błoga cisza.
Jedno z pierwszych wiosennych popołudni, mijało spokojnie
i leniwie. Tata po powrocie z pracy, czytał gazetę, babcia odpoczywała po porannych pracach w ogrodzie, Marysia spała w swoim łóżeczku na balkonie, a mama korzystając z chwili spokoju, czytała i pisała na komputerze.
Pawełek kończył odrabianie lekcji i właśnie miał zamiar z Mikusiem wyjść do ogrodu, kiedy rozległ się krzyk, a właściwie pisk mamy.
Chłopczyk szybko pobiegł do pokoju, w którym była mama, a w drzwiach spotkał się z przerażonym tatą i równie przerażoną babcia.
– Na litość boską Iwonko co się stało?
Tata podbiegł i złapał mamę za ramiona. Ta miała ogromne oczy, pełne łez, a dłonią zatykała sobie usta, jakby chciała powstrzymać się od dalszego pisku.
Babcia z Pawełkiem usiedli na kanapie. Dobrze, że Marysia się nie obudziła.
– Krzysiu, wy... wy... wy...
– Co my Iwonko?- Tata był coraz bardziej przerażony.
– Wygraliśmy samochód, a właściwie to Mi... Mi... Mikuś wygrał. W pokoju zapadła cisza.
– Iwonko, czy ty aby dobrze się czujesz?
Tata troskliwym gestem, dotykając czoła mamy, sprawdził, czy nie ma temperatury.
– Krzysiu – czytaj.
Mama odwróciła ekran laptopa stronę taty.
„Witam serdecznie,
jest mi niezmiernie miło poinformować Panią, że nadesłane przez Panią zdjęcie zwyciężyło w naszym konkursie, w którym nagrodą główną jest Opel KARL.
Zdjęcie zostanie opublikowane w najbliższym wydaniu "Pogody na życie".
Mam prośbę o odesłanie maila z telefonem kontaktowym.
Chciałabym skontaktować się z Panią telefonicznie w celu ustalenia szczegółów odbioru nagrody.
Samochód będzie do odbioru w jednym z salonów Opla najprawdopodobniej w czerwcu (jesteśmy w trakcie ustalania dokładnej daty odbioru z producentem).
i leniwie. Tata po powrocie z pracy, czytał gazetę, babcia odpoczywała po porannych pracach w ogrodzie, Marysia spała w swoim łóżeczku na balkonie, a mama korzystając z chwili spokoju, czytała i pisała na komputerze.
Pawełek kończył odrabianie lekcji i właśnie miał zamiar z Mikusiem wyjść do ogrodu, kiedy rozległ się krzyk, a właściwie pisk mamy.
Chłopczyk szybko pobiegł do pokoju, w którym była mama, a w drzwiach spotkał się z przerażonym tatą i równie przerażoną babcia.
– Na litość boską Iwonko co się stało?
Tata podbiegł i złapał mamę za ramiona. Ta miała ogromne oczy, pełne łez, a dłonią zatykała sobie usta, jakby chciała powstrzymać się od dalszego pisku.
Babcia z Pawełkiem usiedli na kanapie. Dobrze, że Marysia się nie obudziła.
– Krzysiu, wy... wy... wy...
– Co my Iwonko?- Tata był coraz bardziej przerażony.
– Wygraliśmy samochód, a właściwie to Mi... Mi... Mikuś wygrał. W pokoju zapadła cisza.
– Iwonko, czy ty aby dobrze się czujesz?
Tata troskliwym gestem, dotykając czoła mamy, sprawdził, czy nie ma temperatury.
– Krzysiu – czytaj.
Mama odwróciła ekran laptopa stronę taty.
„Witam serdecznie,
jest mi niezmiernie miło poinformować Panią, że nadesłane przez Panią zdjęcie zwyciężyło w naszym konkursie, w którym nagrodą główną jest Opel KARL.
Zdjęcie zostanie opublikowane w najbliższym wydaniu "Pogody na życie".
Mam prośbę o odesłanie maila z telefonem kontaktowym.
Chciałabym skontaktować się z Panią telefonicznie w celu ustalenia szczegółów odbioru nagrody.
Samochód będzie do odbioru w jednym z salonów Opla najprawdopodobniej w czerwcu (jesteśmy w trakcie ustalania dokładnej daty odbioru z producentem).
Uprzejmie proszę o kontakt”.
Tata przeczytał wiadomość i z wrażenia usiadł na podłodze.
Pawełek z babcią siedzieli bez słowa
– Ale o co chodzi Iwonko, przecież to jakaś kolejne oszustwo. Jakie zdjęcie?
– Bo ja wam nic nie mówiłam, jakoś nie było okazji – mama powoli odzyskiwała głos i spokój. Pamiętasz gazetę, którą kupiłeś mi, kiedy leżałam chora? Tam był konkurs na ciekawe zdjęcia z wakacji i główną nagrodą był Opel taki samochód.
Tata roześmiał się, bo mama mówiła, jak do małych dzieci.
– Ja wysłałam to zdjęcie znad jeziora pamiętasz? Wtedy byliśmy na wycieczce.Ty rano z Mikusiem poszedłeś na ryby,
a potem został na chwilę sam i pilnował twojego sprzętu. Wyglądało to tak, jakby on łowił te ryby.
.– No tak i wtedy właśnie zrobiłem mu zdjęcie – dokończył tata.
– To zdjęcie właśnie wysłałam. Wtedy się nudziłam, bo leżałam w łóżku, a później zapomniałam wam o tym powiedzieć.
– Iwonko oni proszę o kontakt, napisz im może swój numer telefonu i w końcu się czegoś dowiemy.
Mama tak zrobiła po godzinie zadzwoniła miła pani z redakcji gazety. Wszystko to okazało się być najprawdziwsza prawdą. Zdjęcie Mikusia łowiącego ryby, zrobiło taką furorę, że komisja jednogłośnie orzekła, iż ono właśnie zdobywa pierwszą nagrodę.
Dopiero potem w domu Pawełka zapanowała prawdziwa radość. Babcia z tych emocji, musiała połknąć dodatkową tabletkę na serce. Jedna Marysia, nieświadoma niczego, cały czas smacznie sobie spała. W ciągu kilku następnych dni, jeszcze kilka razy dzwoniono z redakcji gazety.
Po miesiącu, w kolejnym numerze ukazało się zwycięskie zdjęcie Mikusia, z nazwiskiem mamy Pawełka, jako zwyciężczyni konkursu. Tata kupił od razu 10 numerów, żeby zachować na pamiątkę, a także rozdać znajomym.
Po dwóch tygodniach, od ukazania się zwycięskiego zdjęcia, samochód był gotów do odbioru i cała rodzina po niego pojechała.
Do salonu zawiózł ich wujek Stefan, brat taty, bo przecież musieli wrócić do domu nowym samochodem.
Jechał tata, bo tylko on miał prawo jazdy, mama, bo ona musiała osobiście odebrać nagrodę i oczywiście Pawełek.
Oficjalnie właścicielką ślicznego, czerwonego samochodu, została mama Pawełka, bo to ona wysłała zdjęcie na konkurs, ale wszyscy wiedzieli, że honorowe miejsce należy się Mikusiowi.
Tata przeczytał wiadomość i z wrażenia usiadł na podłodze.
Pawełek z babcią siedzieli bez słowa
– Ale o co chodzi Iwonko, przecież to jakaś kolejne oszustwo. Jakie zdjęcie?
– Bo ja wam nic nie mówiłam, jakoś nie było okazji – mama powoli odzyskiwała głos i spokój. Pamiętasz gazetę, którą kupiłeś mi, kiedy leżałam chora? Tam był konkurs na ciekawe zdjęcia z wakacji i główną nagrodą był Opel taki samochód.
Tata roześmiał się, bo mama mówiła, jak do małych dzieci.
– Ja wysłałam to zdjęcie znad jeziora pamiętasz? Wtedy byliśmy na wycieczce.Ty rano z Mikusiem poszedłeś na ryby,
a potem został na chwilę sam i pilnował twojego sprzętu. Wyglądało to tak, jakby on łowił te ryby.
.– No tak i wtedy właśnie zrobiłem mu zdjęcie – dokończył tata.
– To zdjęcie właśnie wysłałam. Wtedy się nudziłam, bo leżałam w łóżku, a później zapomniałam wam o tym powiedzieć.
– Iwonko oni proszę o kontakt, napisz im może swój numer telefonu i w końcu się czegoś dowiemy.
Mama tak zrobiła po godzinie zadzwoniła miła pani z redakcji gazety. Wszystko to okazało się być najprawdziwsza prawdą. Zdjęcie Mikusia łowiącego ryby, zrobiło taką furorę, że komisja jednogłośnie orzekła, iż ono właśnie zdobywa pierwszą nagrodę.
Dopiero potem w domu Pawełka zapanowała prawdziwa radość. Babcia z tych emocji, musiała połknąć dodatkową tabletkę na serce. Jedna Marysia, nieświadoma niczego, cały czas smacznie sobie spała. W ciągu kilku następnych dni, jeszcze kilka razy dzwoniono z redakcji gazety.
Po miesiącu, w kolejnym numerze ukazało się zwycięskie zdjęcie Mikusia, z nazwiskiem mamy Pawełka, jako zwyciężczyni konkursu. Tata kupił od razu 10 numerów, żeby zachować na pamiątkę, a także rozdać znajomym.
Po dwóch tygodniach, od ukazania się zwycięskiego zdjęcia, samochód był gotów do odbioru i cała rodzina po niego pojechała.
Do salonu zawiózł ich wujek Stefan, brat taty, bo przecież musieli wrócić do domu nowym samochodem.
Jechał tata, bo tylko on miał prawo jazdy, mama, bo ona musiała osobiście odebrać nagrodę i oczywiście Pawełek.
Oficjalnie właścicielką ślicznego, czerwonego samochodu, została mama Pawełka, bo to ona wysłała zdjęcie na konkurs, ale wszyscy wiedzieli, że honorowe miejsce należy się Mikusiowi.
Kiedy wjechali na podwórko, babcia już niecierpliwie spacerowała
razem z Marysią wózeczku, a piesek, od razu musiał dokładnie
samochód pooglądać.
Tylko otworzyły się drzwi, wskoczył do środka, jakby wiedział, że pani z gazety czeka już na sesję zdjęciową Mikusia i jego nowego samochodu.
Wieczorem tata przyznał, że tak naprawdę, to teraz dopiero uwierzył w to, co się wydarzyło.
– Trzeba naszemu bohaterowi zakupić jakiś specjalny fotelik – śmiał się głaszcząc pieska po główce.
A tutaj moja najsmaczniejsza wygrana - KLIK
Tylko otworzyły się drzwi, wskoczył do środka, jakby wiedział, że pani z gazety czeka już na sesję zdjęciową Mikusia i jego nowego samochodu.
Wieczorem tata przyznał, że tak naprawdę, to teraz dopiero uwierzył w to, co się wydarzyło.
– Trzeba naszemu bohaterowi zakupić jakiś specjalny fotelik – śmiał się głaszcząc pieska po główce.
A tutaj moja najsmaczniejsza wygrana - KLIK
Każdy lubi takie niespodzianki i wygrane :) a ja teraz jestem tutaj : jagatoja.pl
OdpowiedzUsuńDziękuję za adres i pozdrawiam serdecznie
UsuńCzas znowu coś wygrać, chociaż i tak już wygrałaś - nowe ciekawe życie:-)
OdpowiedzUsuńPięknie to Asiu ujęłaś - :)
UsuńCzasami zdarzaja sie ludziom niezwykłe wygrane! Fajnie byłoby wygrać samochód! Albo cokolwiek! Miałam kiedys taka koleżankę, którą chyba los wciaz wyrózniał, bo w każdym miesiacu cos wygrywała.Gdy spytałam ją, jak to robi. Odrzekła - po prostu gram!:-)) Czyli cała rzecz w tym, by pomóc losowi, grać, nie zniechecać się niczym!:-))Cieszę się Gabrysiu, że zagrałaś u mnie!:-))
OdpowiedzUsuńDokładnie, żeby wygrać trzeba grać i dać losowi szansę :) Mój mąż do końca nie wierzył w to co się wydarzyło :)
UsuńGabrysiu życzę Ci wielu kolejnych wygranych. Głównie w postaci wspaniałych przyjaźni, pięknej miłości i dobrego zdrowia, bo to najważniejsze wygrane w życiu.:)
OdpowiedzUsuńAgnieszko dziękuję za piękne życzenia, to o czym piszesz jest najważniejsze w życiu, ale nie przeczę radość z wygranej była ogromna
UsuńGabrysiu, jaka cudna opowieść, gratuluję. Ja nigdy niczego nie wygrałam. Ale też rzadko daję sobie szansę, biorąc udział w konkursach:)
OdpowiedzUsuńJa Iwonko odczytałam to jako kolejny znak, że to co robię - robię dobrze, a skoro muszę tyle jeździć to samochód jest potrzebny ;)
Usuń:) Niespodziewana wygrana to jeden z najfajniejszych psikusów jakie robi nam Los:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Oj tak Agnieszko, bo tak naprawdę, kiedy przyszła odpowiedź - ja juz zapomniałam o wysłanym zdjęciu ;) i była to niespodzianka
UsuńTaka wygrana to "coś";)
OdpowiedzUsuńPrzyznam A. że tak... długo nie mogłam ochłonąć
UsuńTakie wygrane niespodzianki to cudna sprawa. A ja dodatkowo cieszę się bo widziałam "na żywo" ba ,nawet jechałam tym czerwonym "cudem"....Gabrysiu pozdrawiamy Was z coraz bardziej wiosennej Dukli.....
OdpowiedzUsuńWidzisz Grażynko i do Dukli mogliśmy zajrzeć przy okazji, dzięki wygranej ;)U nas juz prawie lato :)
UsuńCo za historia! Fajnie tak wyszło. A auto ma bardzo ładny kolor. ;)
OdpowiedzUsuńKolor naprawdę z daleka widoczny ;)
UsuńOby jak najwięcej wygranych :)
OdpowiedzUsuńŚwietna historia. Kto nie lubi niespodziewanych wygranych? :)
Pozdrowionka :)