Jakoś ostatnio mnie wena poetycka opuściła, chyba w sen zimowy zapadła - a klawiatura woła - co zrobić?
Podzielić się chciałam z Wami tym, co ma teraz ogromne znaczenie - nazywa się to „ rutyna” .
Może ktoś i nudą by to nazwał - lecz nie ja.
Dla mnie taka właśnie "nudna" powtarzalność, plus do tego
po prostu spokój - równa się szczęście.
Nic więcej. Poranna kawa - prawie o tej samej porze, potem obowiązkowy spacer do lasu, który jest niby taki sam, a jednak codziennie inny, w zależności, co mu tam niebiosa zgotują. Jednego dnia buty grzęzną nam w błocie i dochodzimy do wniosku, że tych „ leśnych” butów nie warto myć,
a następnego - wszystko pokryte białą śnieżną kołderką
i buty myją się same.
Mamy z mężem taki właśnie poranny rytuał, który teraz w tym dziwnym czasie sprawdza się na sto procent.
Śniadanie, kawa i las - a potem dopiero zaczyna się dzień.
Czasem - gdy moja młodsza - pracująca w Hospicjum przyjaciółka z tej samej ulicy - ma wolne - kolejny spacer do lasu, połączony z niekończącymi się rozmowami - odbywa się popołudniu.
Nie ma dnia, bym za ten las wdzięczna nie była.
Jest on dla nas kinem, teatrem salą koncertową, a nawet kawiarnią, gdzie można skonsumować, coś co zabrało się z domu, by z sił nie opaść.
Mamy też miejsce , w którym od listopada do marca - zostawiamy zwierzątkom przysmaki i one doskonale o tym wiedzą.
Kiedyś dwie małe sarenki - jak się nam wydawało - na „czatach” stały i gdy się zbliżaliśmy do tej „ stołówki”
pobiegły chyba resztę zawiadomić, że śniadanko nadchodzi. Na szczęście teraz nie ma w lesie zwierzątek zainteresowanych naszą krwią - tych było latem w nadmiarze - o czym naocznie
i naskórnie przekonała się m. in. Jotka - pamiętasz Asiu nasz spacer?
Rutyna… wydawało by się, że nic nudniejszego :)
O taką rutynę - proszę każdego wieczora, gdy zasypiam
i dziękuję za nią rankiem gdy oczy otwieram.
Na ten czas - dziwny i niewiadomy - dobrze jest mieć coś - co jest bezpieczną oazą.
Podzielcie się proszę - czy macie swoje „oazy”?
Też jestem szczęściarą bo las widzę z okna więc spacer wśród drzew mogę sobie zafundować kiedy tylko mam ochotę. Moje dni są podobne do siebie i pewnie jest to swego rodzaju rutyna, zdecydowanie nie jest to nuda bo ja się nigdy nie nudzę:)
OdpowiedzUsuńOazą jest mój dom, moja pracownia i ogród - milion planów, których pewnie zrealizować nie zdążę. Ale może chociaż cząstkę? Najważniejsze żeby się chciało:) Serdeczności Gabrysiu!
Pięknie dziękuję Ewuś za podzielenie się swoją codziennością. Przy Twoim potencjale - nuda wręcz jest niemożliwa :)
UsuńO tym Waszym lesie to my często rozmawiamy, bo mieszkacie w pięknej okolicy:-)
OdpowiedzUsuńTaką rutynę docenia się chyba na pewnym etapie życia , a szczególnie porą zimową lub w lockdownie , taka rutyna pozwala przetrwać najgorsze chwile i daje poczucie bezpieczeństwa:-)
Masz rację Asiu - jeszcze dziś mi w uszach brzmią słowa pewnego młodego człowieka - co tam robić ? Chyba tylko umrzeć z nudów :) A ja jestem taka szczęśliwa - gdy wracam z jakiegoś wyjazdu pełnego korków na drogach i żal mi ludzi, których życie właśnie tak wygląda - od korka do korka. Jestem szczęściarą :) Mam nadzieję, że ten rok pozwoli na się znowu spotkać i pospacerować razem.
UsuńMy mamy tak samo, w naszym domu rutyna to tez szczęście, takie rodzinne rytuały są bardzo ważne ☺
OdpowiedzUsuńI o to właśnie chodzi Natalio - dziękuję :)
UsuńMnie rutyna daje poczucie spokoju i stabilizacji, więc ją sobie cenię.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo, jak u mnie :) Ściskam Aguniu
UsuńTak jak Ty Gabrysiu - nie wiem co to nuda. Lubie swoją powtarzalnosć, swój domowy spokój i okolice, które mogę przemierzać, kiedy tylko mam siłę i ochotę. Daje to człowiekowi sporo poczucia wolności i oderwania od tego, co trapi teraz większosc ludzi.Obie mamy nasze czarodziejskie banieczki szczęsliwosci. Niech trwaąa jak najdłużej!:-))*
OdpowiedzUsuńJak to pięknie nazwałaś Olu - chyba to " ukradnę " :) " czarodziejskie banieczki szczęśliwości" Bardzo mi się to podoba i tak jest - pilnujmy tego - i dziękujmy nieustannie. Uściski
UsuńOh so nice photos
OdpowiedzUsuńxx
UsuńThank you very much
Rutyna to przecież też oaza...
OdpowiedzUsuńTylko trzeba ją docenić ...
Dokładnie tak jest Stokrotko
UsuńWena... I ona potrzebuje odpoczynku... Witaj w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuńAch no - tak... :) Pozdrawiam ciepło
UsuńPrzepiękne i bardzo Polskie krajobrazy zimy. Dobrze i cicho w tych lasach. Świetnie się odpoczywa?
OdpowiedzUsuńLas jest przepiękny i co najważniejsze - w zasięgu ręki. Pozdrawiam serdecznie
UsuńTaka rutyna to prawdziwy slow life w czystej postaci! Zazdraszczam bliskości lasu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Właśnie dzisiaj mężowi wykłąd robiłam, że on za bardzo wszędzie się śpieszy :) Musze jeszcze nad nim popracować . Pozdrawiam Aguniu
UsuńLas potrafi uzdrowić nawet najbardziej strapioną duszę.
OdpowiedzUsuńO tak ❤️❤️❤️
UsuńChciałabym mieszkać blisko lasu..chociaz czasem sarenki widuję.
OdpowiedzUsuńRutyna...tak ale nie w pasji to chyba mi nie grozi a nuda? Nie znam tego słowa:)
Pozdrawiam.
Nie nie - mając pasje rutyna nie grozi ☺️ Chodziło mi tez o taką rutynę - powtarzalność , która daje poczucie bezpieczeństwa . Ściskam ❤️❤️❤️
Usuń