O stresie słów kilka




Prześladuje mnie ostatnio  słowo STRES.

Prześladuje mnie ostatnio i raczej wierszem o nim 

też pisać się nie da. 

Nie nie - u mnie wszystko w porządeczku - powiedziałabym nawet - luz.

Tak ogólnie mówiąc - z wszystkich stron.

Osoba, która prowadziła bardzo zdrowy i higieniczny tryb życia - zapętliła się w bardzo stresującą sytuację - efekt ?

Rutynowe usg piersi - guzek złośliwy…

 Inny ktoś, młody zdrowy - lecz  ciągle wszystkim  zestresowany - zostaje znaleziony we własnej

 łazience - zawał, nagły i jak się okazuje - niezwykle 

„ skuteczny” 

Stres stres stres… nieustanne napięcie mięśni - aż do bólu, podwyższone ciśnienie, lęk w piersiach i kamień w żołądku 

i nieprzespane noce.

Kiedyś - dawno temu, ktoś całkiem obcy zatrzymał mnie

 i powiedział - kobieto wyluzuj - bo zawał murowany.

Przestraszył mnie - wyluzowałam. 

Nie powiem, że stało się to jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, to był bardzo długi proces.

Proces oswajania się z tym, że na pewne rzeczy wpływu nie mam, że moje myśli mogą mnie zepchnąć na dno rozpaczy

 - a to przecież tylko myśli. 

Że wszystkim na świecie nie dogodzę, kto ma zostać zostaje - kto ma odejść odchodzi. 

Wiem, że są sytuacje - zwłaszcza teraz, których nie sposób nie zauważyć i przejść obok nich bezstresowo, ale zatroszczmy się o siebie - i dajmy sobie w prezencie czas na „ luz” . 

Na zapomnienie , na pobujanie w obłokach - sytuacja przez to ani się nie polepszy, ani nie pogorszy - ale nasze ciało będzie nam zdecydowanie za to wdzięczne i lepiej przygotowane na inne kryzysowe sytuacje. 

Kiedyś też myślałam, że jak na chwile stracę kontrolę

 i przestanę się o wszystko zamartwiać - to życie mi się wymknie spod kontroli , nic takiego się nie dzieje. 

Pół godzinki , jedna godzinka z dwudziestu czterech - spędzona z głową  w chmurach, bez telefonu, telewizji i innych

 „ umilaczy” działa  cuda. 

Świat stamtąd wygląda piękniej - wierz mi. 

A tego nikt inny za nas zrobić nie potrafi - tylko my sami. 

Masz  swoje sposoby? Podziel się proszę.

21 komentarzy:

  1. Bardzo prawdziwe słowa. Na pewne rzeczy wpływu nie mamy, a nadmiernym stresem sami się zabijamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet się zrymowało :) Ale masz całkowitą rację Aguniu.

      Usuń
  2. Przed stresem wszyscy przestrzegają, zwłaszcza lekarze, ale jakoś sobie tych stresujących sytuacji dokładamy lub nieświadomie w nie wchodzimy, nie zawsze mamy wybór...
    Naszym sposobem są wycieczki piesze lub zmotoryzowane gdziekolwiek, wspólne oglądanie filmów i dyskusje po ich obejrzeniu, radość z powodzenia syna, spotkania towarzyskie, no i hobby:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo macie tych sposobów Asiu i to jest piękne. Trzeba się odcinać jak tylko się da. To nie są żarty - jak widać po tym, co napisałam, a takie przykłady można mnożyć. Lekarze przestrzegają - to fakt, tylko dzięki niektórym od samego telefonowania - ciśnienie rośnie :) Sama wiesz :)Buziaki

      Usuń
  3. Tak, stres potrafi nam zrobić krzywdę. Nawet po wielu latach od momentu, gdy dręczył nas najbardziej. Myslę, że nasz umysł i nasze ciało pamiętają wszystko. Każdy cierń i każdą ranę. I czasem bez udziału naszej świadomosci zachodzą w nas procesy chorobowe, oparte na dawnym stresie. A do tego dokładają sie nowe stresy i nie pozwalają sie nam oczyścić, zregenerować a wręcz przeciwnie - powodują ropienie i jątrzenie ran.
    Co mi pomaga na uspokojenie, wyciszenie, oddalenie dręczących myśli? Przede wszystkim spacery, czytanie ksiazek, oglądanie filmów, zabawa z psami i słuchanie kojącej muzyki. I parę jeszcze innych rzeczy. To są dobre chwile, które są niczym plaser dla obolałego serca. Oby zdarzały sie jak najczęściej!
    Pozdrawiam Cie serdecznie, Gabrysiu i zyczę dobrego dnia!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oluś trafiłaś w samo sedno, bardzo dziękuję Ci za ten komentarz. Ostatnio poznałam przemiłą panią doktor, która ma specjalizację o nazwie - psychokardiologia i wyobraź sobie - ona jako jedyna osoba, w końcu znalazła wytłumaczenie dla moich tajemniczych napadów arytmii, która bierze się - jakby się zdawało znikąd - nagle i niespodziewanie i tak też się kończy. Wytłumaczyła mi dokładnie tak samo, jak Ty teraz napisałaś. Poleciła mi nawet książkę pt. Ciało pamięta. To , że teraz radzimy sobie ze stresem, nie znaczy - że tych dawnych już w nas nie ma. Mam w planie przeprowadzić wywiad z panią doktor i zamieścić go na blogu - bo jest osobą niesamowitą - jakimś objawieniem w całej tej Służbie Zdrowia . Ściskam serdecznie i życzę samych bez stresowych chwil

      Usuń
    2. Bardzo trzeba nam dzisiaj takich lekarzy z prawdziwego zdarzenia, bo coraz cześciej mam wrażenie, że ci co pracowali z powołania wyginęli już jak mamuty!:-)

      Usuń
  4. No właśnie....
    Dlatego codziennie chodzę na godzinny spacer po osiedlu. Ciągle wynajduję sobie nową drogą, chociaż znam już doskonale wszystkie drzewa w okolicznym parku, wszystkie ścieżki wydeptane, krzaki. a nawet śmieci leżące od dawna w tym samym miejscu. Idę bezmyślnie nawet w deszcz i wiatr, byle tylko zostawić ten stress za sobą...
    Serdeczności Gabrysiu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie Stokrotko - ja też znam już prawie każde drzewo w naszym lesie i codziennie za ten las dziękuję. Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  5. Długo byłam odporna na stress a przynajmniej tak mi się wydawało. Z wiekiem jednak moja odporność zaczęła słabnąć. Ze stresem trudno walczyć, w większości są to chwilowe półśrodki, które sprawiają, że nie myślimy o narastającym napięciu. Odprężam się w ogrodzie, w pracowni i przy dobrej książce. Najlepiej działają spotkania z bliskimi. Wciąż jednak dręczy mnie myśl, że jak wszystko jest dobrze to znaczy, że jeszcze o czymś nie wiem:) I nie wiem jak się tego pozbyć?
    Uściski Gabrysiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ewuniu za podzielenie się swoimi refleksjami. Wiesz, tak sobie myślę, że z biegiem czasu stajemy się mniej odporni na stres, bo nasze ciało daje o sobie znać różnymi dziwnymi dolegliwościami. Przynajmniej zauważam to u siebie i właśnie, żeby je chronić trzeba znaleźć sposób na omijanie stresu z daleka. Ewuniu - jak jest wszystko dobrze, to ja po prostu za to dziękuję , bo wdzięczność ma to do siebie, że procentuje. Nie ma sensu tego psuć myśleniem, że o czymś nie wiesz:)jest dobrze i już - i dziękuję. O dobroczynnym działaniu wdzięczności przekonałam się kiedyś osobiście tak dosłownie - bo zawsze myślałam, że to tylko takie górnolotne uduchowione hasła, że wdzięczność przyciąga więcej dobra. Otóż kiedyś podczas pobytu w Dusznikach , mój maż dostał na talerzyku " po znajomości" dwa kawałki pysznego, świeżutkiego ciasta od pani gospodyni, przyniósł do pokoju i nie mogliśmy się nim nazachwycać. Postanowiłam, że pójdę osobiście pochwalić wypiek i podziękować za niego - i co się stało ? wróciłam z kolejnym talerzykiem i czterema kawałkami ciasta:)))Tak działą wdzięczność - więc jak jest dobrze - to bądźmy za to wdzięczni Ewuniu. Ściskam serdecznie

      Usuń
  6. Co mogę dodać? medytację poranną. W długofalowym działaniu działa świetnie, nawet przeciwstresowo:)
    Pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie - jak już wiesz :) Bardziej wieczornie i podpisuję się pod tym, co napisałaś. Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  7. Stres mi też często towarzyszy. Choć wiem, że jest dla nas szkodliwy. Ale nie zawsze się da to opanować. W takich momentach, staram się myśleć, o jakiś lepszych rzeczach. Nawet myślę o kotach lub oglądam jakieś filmiki z kociakami, bo mnie to trochę uspokaja 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O - super, ja lubię sobie myśleć o morzu i spacerach po plaży. Dziękuję za podzielenie się i pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
  8. U mnie sprawdza się joga, a ostatnio próbuję też medytacji, stres to największa zmora naszych czasow niestety, odpowiada za wiele chorób...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie medytacja - zdziałała cuda - juz sobie nie wyobrażam jak by było bez niej. Dobrze, że masz swoje sprawdzone sposoby - podejrzewam Natalio, że kuchnia to też Twój azyl :)

      Usuń
  9. Trudny temat. Kto z nas obecnie nie przeżywał chwil stresujących. Nie mal każdy w mniejszym lub większym stopniu jest narażony na stres, czy tego chce, czy nie. To chyba jest już nam przypisane. Jak sobie z tym radzić, to jeszcze trudniejsza sprawa. Najgorzej jak stres mimo naszych starań dopada. A co ja robię - czytam całkiem pogodne książki, słucham relaksacyjnej muzyki, no i spaceruję, spaceruję robię zdjęcia. I taka to moja recepta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za podzielenie się swoimi sposobami - dobrze, że każdy jakiś swój sposób jednak znajduje, kiedyś było " walcz - albo uciekaj - teraz niestety - ani walki , ani ucieczki a stres pozostał :)Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  10. Stresu ominąć się nie da, jest zwykle obecny w życiu każdego. Problem leży w tym, czy umiemy sobie z nim radzić. Niestety, nie umiemy, a to powinno być najważniejsze zadanie już w szkolnej ławce. Ileż byłoby mniej tragedii, także zaoszczędziłoby wielu chorób w dorosłym życiu.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótko i na temat :) bardzo dziękuję Ci Ultro za Twoje trafne spostrzeżenia i podzielenie się nimi. Ileż to rzeczy wpychano w nas w szkolnej ławce, o których istnieniu - nawet nam się nie przypomni. Masz rację - techniki radzenia sobie ze stresem, powinny być tam na pierwszym miejscu. Pozdrawiam zimowo :)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.