Kochane Dzieciąteczko
Piszę do Ciebie list, ponieważ jak byłam mała też pisałam, pewnie jeszcze pamiętasz.
Prosiłam Cię wtedy o wymarzone prezenty pod choinkę.
Nigdy się nie zawiodłam.
Za parę dni kolejne Twoje narodzenie, ale ja nie o prezentach dzisiaj, tylko tak ogólnie.
Chciałam z Tobą trochę porozmawiać.
Nie ma już stajenki, która jest dla Ciebie przeznaczona.
Na miejscach stajenek powstały betonowe dżungle.
A w nich ogromne kolorowe choinki,
od blasku których aż oczy bolą.
Ludzie biegają po sklepach jakby bali się,
że jedzenia im zabraknie na te Twoje urodziny.
Myją, szorują, ozdabiają swoje mieszkania i domy, tylko w sercach jakaś taka pustka.
Nie wymyślono jeszcze grających lampeczek do zawieszenia w sercu.
W marketach muzyka gra, a samochodów do marketów jedzie tyle i tak szybko, że nawet dzieci muszą ginąć, pod ich kołami, bo dorośli na zakupy się śpieszą.
A potem te ogromne zakupy bedą leżały pod choinką i boje się, że tam może zabraknąć miejsca dla Ciebie.
Zabawne… urodziny bez Solenizanta…
Nawet śniegu już nie ma, który skrzypiał pod nogami,
kiedy radośnie ciągnęliśmy z tatą do domu choinkę na sankach.
Wszystko się zmienia.
Kiedyś na czas Świąt ludzie przebaczali sobie wzajemnie, ściskali serdecznie i zaczynali od początku z nową nadzieją - teraz nie mają czasu pomyśleć o drugim człowieku.
Za głośno, za kolorowo, za szybko.
Nawet muzyka jakaś taka nie nasza - kolędowa, tylko z amerykańskich filmów…
Kartek już coraz mniej w skrzynkach pocztowych.
SMS nie zabiera tyle czasu, co wypisanie kartki, pójście na pocztę i wysłanie jej.
A to taki magiczny moment, kiedy otwiera się notes i ciepło myśli się o bliskich i dalszych osobach, których adresy się tam znalazły.
Poświęca im się myśli, czas i pamięć.
Tylko widzisz Dzieciąteczko - zawartość notesu też się kurczy.
Z każdym rokiem trzeba kogoś wykreślić,
kto zmienił adres na ten bardziej niebiański.
Ale dochodzą nowe - dużo ich ostatnio pojawiło się w moim notesiku.
I za to Ci dziękuję.
Twoje urodziny coraz bliżej.
Może tym razem Ty poprosisz o jakiś prezent?
W końcu to Twoje święto.
Pozdrawiam Cię - Twoja Gabrysia
Gabrysiu, bardzo, bardzo dobry tekst. Dokładnie tak samo czuję, gdy widzę tych zagonionych ludzi. Bardzo podoba mi się to określenie o lampeczkach do zawieszenia w sercu. Bardzo trafne.
OdpowiedzUsuńPodobają mi się Twoje obserwacje, moje są podobne, też mi daleko do tego show i cyrku w jednym...bo niektórzy do tego właśnie sprowadzają Boże Narodzenie niestety...Pozdrawiam:)
Mam wrażenie że z roku na rok się to pogłębia. Pozdrawiam Moniu przedświątecznie
Usuń:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŻałuję tych kartek. Pamiętam, jak do domu rodzinnego przychodziło ich mnóstwo. Teraz? Przychodzi mnóstwo, SMSów jak słusznie zauważyłaś. Smutne to trochę, bo SMS to puste słowa, a na kartce przynajmniej piękne malowidła stajenki, choinek i trud nadawcy- poszukać najpiękniejsze karty, wypisać ręcznie, pójść na pocztę..
OdpowiedzUsuńMasz Rację Aniu. Ja ostatnimi czasu sama robię kartki. Co roku pojawia się nowy świąteczny wiersz i projektuję z jego "udziałem" kartkę. Potem idę do fotografa, on drukuje mi to jako zdjęcie i gotowe. Kto otrzymuje kartkę zna już wcześniej świąteczny wiersz - na blogu pojawi się nieco później. Kartka też będzie :)
UsuńGabrysiu, świetny pomysł taka forma listu do Jezuska. Właśnie z mężem byliśmy w sobotę i wczoraj na spacerach iście wiosennych i obserwowaliśmy te tłumy zdążające do galerii handlowej, a na dworze tak pięknie...ale w parku pusto. W środę jedziemy do Poznania po syna i już się cieszę, że pobędziemy razem, obejrzymy szopkę na rynku, pójdziemy na pyszne ciacho. A że nie zdążę czegoś tam zrobić? Najważniejsze to być ze sobą...
OdpowiedzUsuńMy też w sobotę w Wiśle byliśmy prawie sami ;) Pogoda wiosenna, ptaki śpiewały... i wcale nie chciało mi się wracać do domu :)
UsuńSpokojnych, Dobrych, Magicznych Świąt zyczę:):
OdpowiedzUsuńDziękuję. Tobie także wszystkiego dobrego na czas Świąt życzę
Usuńi już Szczęsliwego Nowego Roku:):)
Usuń