Wróciłam :)
Dwa dni, a jakby mnie miesiąc nie było
Ale po kolei.
Kto z Was kochani czytał - to dla przypomnienia, a kto nie czytał to dla zapoznania się z tematem, zamieszczam link do mojego wpisu sprzed ponad roku.
W nawiązaniu do tematu, w dniach 7-8. 12 byłam na dwudniowych warsztatach w opolskiej bibliotece pt. Spokój jest we mnie”
Warsztaty prowadziła Jadwiga Kander - kobieta petarda, zakochana po uszy w Tajlandii.
Jeśli pojawia się temat spokoju, to kto jest w stanie lepiej go przybliżyć od buddyjskiego mnicha - no kto???
W pierwszym dniu warsztatów, chłonęliśmy słowa, ruchy, wskazówki, przepisy i co tylko… gościa Jadwigi
Hae Mahn Sunim -Mnicha Zen Zakonu Taego.
(Było też na wesoło, bo dowiedzieliśmy się, że nie wszyscy mnisi buddyjscy noszą bieliznę ;) )
W dniu drugim uczyliśmy się uważności i ćwiczyliśmy medytację z kolejnym gościem Jadwigi
- Tomaszem Wolakiem,
który
na codzień zajmuje się masażem,
współpracuje również z Kliniką Medycyny Integracyjnej we Wrocławiu, gdzie raz w tygodniu prowadzi warsztaty "Mindfulness, uważność dla początkujacych" przybliżając tematykę medytacji dla każdego.
W pierwszym dniu warsztatów, mnich zapoznał nas między innymi,
z praktyką pokłonów i jej zdrowotnymi aspektami.
Mam nadzieję, że kiedyś osiągnę stan, w którym dam radę zrobić chociaż połowę z liczby zalecanej 108 :)))
( w hotelu zrobiłyśmy po 2 chwytając się przy tym - wszystkiego, co było pod ręką )
Ale wszystko przed nami.
Był to przecudny weekend , na który wybrałyśmy się wraz z przyjaciółką.
Mam w głowie tyle wrażeń, że musze to wszystko dopiero sobie poukładać, ale chciałam się tak na szybko z Wami podzielić.
Zaznaczam, że nie były to warsztaty ukierunkowane religijnie.
Uważność, medytacja i umiejętność odcięcia się od negatywnych emocji, zatrzymanie się , wyciszenie - to teraz towar naprawdę deficytowy .
Mieszkam prawie w lesie, a pojęcia nie miałam, że ludzie płacą ciężkie pieniądze za tzw. leśne kąpiele.
I jeszcze bardziej doceniłam - to co mam w zasięgu ręki
( a raczej nóg)
Doceniłam także smak rodzynki, której zjedzenie celebrowaliśmy całe 15 min.
W życiu jeszcze nigdy, żadna rodzynka mi tak nie smakowała.
Ileż to razy wrzucamy w siebie - nawet nie wiedząc - co?
Wiecie, że mnisi spożywają - celebrują - posiłek przez 40 min?
Każde z dań znajduje się w innej misce, żeby nie straciło swojego smaku.
Czy Ty pamiętasz, co dziś jadłeś na śniadanie, obiad?..
Jak smakowała herbata, kawa i z jakiego kubka ją piłeś?
A życie tak przecieka między palcami i robiąc jedną rzecz myślimy już o następnej, rozmawiając z kimś - myślimy tylko o tym , jak wstrzelić się ze swoim zdaniem.
Potrafimy słuchać tak całym sobą?..
Wstając w poniedziałek - myślimy już o piątku, a tak naprawdę nie wiemy, czy będzie nam dane jego doczekanie...
Spróbuj chociaż kilka chwil w ciagu dnia przeżyć tak, by je zapamiętać.
Zapamiętać ich smak, kolor, zapach i uczucie które im towarzyszy.
Niech to będzie zmywanie, lub kąpiel w wannie - bez planowania przyszłości, bądź przeżywania tego co wydarzyło się w pracy.
Jednego nie ma jeszcze, a drugie już nie istnieje.
Bo tylko ta chwila, drogi Czytelniku, w której czytasz ten wpis - jest prawdziwa...
oraz opolskie świąteczne, smakowite cudeńka
przywiezione na pamiątkę
O plackach ziemniaczanych i pączkach - już nie wspomnę.
Z ich powodu, warto pojechać do Opola - choćby tylko na wycieczkę.
Dziękuję Jadwidze, za trud organizacji, oraz pokonanie piętrzących się przeszkód, z tym związanych.
Dziękuję wszystkim osobom, które tam spotkałam i z którymi spędziłam ten magiczny czas.
Zwolnijcie kochani, bo szkoda życia...
Tak bardzo staram się zwolnić, ale u mnie istny cyrk, ja zwalniam - małżonek przyspiesza, jemu zawsze się spieszy, a kiedy ma chwilę spokoju to już się nudzi. Dobraliśmy się jak w korcu maku :-)) Cały czas się głowię, czego na tej lekcji życia mam się nauczyć. Może własnie tolerancji dla innych haha. Bardzo to wszystko ciekawe o czym piszesz. Dotąd zbyt wiele tematów z mnichami w tle nie zgłębiałam, wydawało mi się to takie, jak to napisać... nie z mojego kręgu kulturowego, kiedy zaczynałam czytać o jodze, to już na kulturowej otoczce przysypiałam i nie trafiały do mnie wskazówki, porady. Stwierdziłam, że widać nie wszystko jest dla każdego. W Twoich opowieściach brzmi przystępnie i prosto, ale czy dałabym rady bardziej się zaangażować, trudno powiedzieć. W każdym razie widać, że Tobie bardzo służy i sprawia dużo radości. I super, życzę jeszcze więcej tego dobrego :-)
OdpowiedzUsuńWiesz Bożenko, bo to jest tak - moim skromnym zdaniem oczywiście . Zamiast czytać o jodze - zaczęłam ćwiczyć i kręgosłup mi się za to odwdzięcza 😊 O mnichach też wiem tylko tyle, że fascynuje mnie ich zdolność koncentracji, milczenia i umiejetność unoszenia się ponad ... np ponad emocje , które nieraz już zawiodły mnie i moje serce pod kroplówkę 😊 i stwierdziłam, że nie tędy droga, że ja nie mogę być zależna od krzywego czy prostego spojrzenia czy osądu innych ludzi. A taki mnich... potrafi myśli i emocje potraktować jak chmury, lżejsze czy cięższe - ale przepływające . Wiec nie zagłębiam się w kultury i wyznania - tylko czerpię pełnymi garściami 😊
UsuńI z czasem widzę, ile można przegapić , stracić - a szkoda by było. O medytacji tez można czytać , słuchać kombinować i zastanawiać się, a to po prostu trzeba usiąść i już. A reszta przyjdzie sama. A że mężowi się spieszy ? Mojemu też 😊 ale na szczęście każdy ma swoją przestrzeń i robi z nią co chce😊 dzisiaj na spacerze przeczytałam mu o leśnych kąpielach i sam stwierdził „ to my za szybko idziemy „ - no i już - doszliśmy do porozumienia.
Znajduję w tym trochę racji. Chciałam medytować, zaczęłam to robić w sposób jak najbardziej dla mnie do przyjęcia i jest OK. Zagłębianie się właśnie w moim przypadku powoduje odrzucenie, ponieważ nie trafia do mnie ta filozofia zupełnie. Po prostu - jak mówisz - brać, co najlepsze :-)
UsuńA może nawet więcej niż trochę!
UsuńCieszę się Bożenko 😊
UsuńPrzepiękny wpis Gabrysiu❤❤szkoda ,że mnie tam z Wami nie było...ale tak to opisalas,ze czuję sie jakbym tam byla...Masz racje, życie ucieka nam przez palce, skupiamy sie na tym co nie istotne ,nie doceniając tego co mamy...Sciskam🤗🤗❤
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mój wpis choć w części oddał to, co chciałam Wam przekazać - choć jeszcze przypomina mi się teraz sporo różnych szczegółów , ale pewnie jeszcze nie raz wrócę do tematu. Pozdrawiam ❤️
UsuńWspaniałe warsztaty i na pewno cudowne doświadczenie. 😊
OdpowiedzUsuńTak - bardzo 🥰pozdrawiam Aguniu
UsuńNajważniejsze, że wróciłaś zadowolona i napełniona dobrą energią.
OdpowiedzUsuńW domu staram się delektować tym, co jem i piję, gorzej w pracy...wychodzi na to, że trzeba rzucić pracę, bo tu ciągle terminy na wczoraj, nagłe zadania, tłumy osób, które ciągle czegoś chcą...a gdzie spokój i duchowe wyciszenie? Chyba dopiero na emeryturze...
Przypomniał mi się przykład , który podał mnich odnośnie takiego właśnie zamieszania. Może się przydać 😊 że umysł czasem przypomina szklankę z fusiastą herbatą, która jest ciagle w ruchu i kiedy chcemy przez nią coś zobaczyć - nie ma takiej możliwości . Wystarczy wtedy wziąć trzy głębokie oddechy, takie wprost do brzucha - i na nich się skupić , a potem spojrzeć przez szklankę jeszcze raz by zobaczyć wyraźniej świat , bo fusy w między czasie już opadły . Wtedy też wszystko wyglada inaczej. Mam nadzieje że pomysł - rada się Asiu przyda i pomoże dotrwać 😉
UsuńOd tego są właśnie wakacje... a na te spotkania z mnichem, trenerem, terapeutą też trzeba jakoś zarobić:-)
UsuńZapomniałam dodać , że warsztaty były całkowicie gratis , można było mnichowi do miseczki coś wrzucić, lub za dowolną kwotę nabyć książkę . Fakt - dojazd i nocleg kosztował . Ale ... za to na blogu dziele się z radością całkiem bezpłatnie 😊
UsuńMiałaś na tych warsztatach Gabrysiu dobry czas. Czas dla siebie. Czas odpoczynku i poznania siebie, swoich potrzeb i ograniczeń, swoich pragnień. Wspaniale, że tam pojechałaś, no i że Opole poza tym dało Ci mnóstwo przyjemności i radosci.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię serdecznie o poranku i dobrego dnia zyczę Ci kochana!:-)***
Oluś - masz rację, a ja jeszcze myślę, że to dopiero we mnie wszystko powoli dojrzewa i z czasem jeszcze różne owoce przyniesie. A czas w Opolu był naprawdę magiczny, bo doszła jeszcze atmosfera świątecznego jarmarku :)
UsuńAleż to musiał być weekend pełen wrażeń. Bo jak człowiek spotka się z drugim i trzecim takim samym pasjonatem, to nagle czuje, że ma więcej energii i siły do działania. Ja tak zwykle mam po spotkaniach blogerskich...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Wiedziałam, że Ty Aguś będziesz wiedziała dokładnie o czym piszę :) i nie pomyliłam się. Baterie naładowane i faktycznie siła do działania jakaś taka " turbo" :) Pozdrawiam ciepło
UsuńTo warsztaty dla mnie, aż żałuję, że mnie tam nie było. Absolutnie moje klimaty, coś, co z góry wiem, że dużo by mi dało. :) Wspaniały post! Ja jem wolno, delektuję się, doceniam. Uczę się być tu i teraz, no tu akurat jeszcze mam dużo do zrobienia, bo ja człowiek za dużo myślący. Stopniowo i będzie coraz lepiej, ważny, by nie przestawać się starać. Dziękuję za ten post, bo to jeden z tych przypominających co jest ważne. <3 Dziś zjem obiad z jeszcze większą wdzięcznością i świadomością. Najserdeczniej tulę. <3 :)))
OdpowiedzUsuńI teraz żałuję, że nie dałam znać wcześniej, bo może faktycznie byłoby więcej chętnych. Obiecuję, że jak tylko jakieś wydarzenie się pojawi, to Ciebie zawiadomię kochana :) Cieszę się, że moim opisem, mogłam choć trochę przybliżyć to, co się tam wydarzyło. Ściskam serdecznie
UsuńRewelacja, słyszałam o takich spotkaniach, coś pieknego! Ja od roku ćwiczę jogę, która jest trochę z tym tematem związana ☺
OdpowiedzUsuńJoga - wspaniała sprawa 😊 ja tez już nie mogę się bez niej obejść . Jest to takie bardziej domowe ćwiczenie, ale uzależnia 😊
UsuńMam nadzieję, że w moim regionie będą organizowane podobne spotkania, bo myślę, że są bardzo ciekawe i z chęcią bym się wybrała.
OdpowiedzUsuńWiesz , to w sumie tez nie było w moim regionie , była to
Usuńdla nas dwudniowa wycieczka z noclegiem w hotelu, co jeszcze bardzie sprawiło że weekend był niesamowity 😊pozdrawiam serdecznie
Jejku! To musiał być wspaniały czas! Aż zazdroszczę! Troszkę medytuję uważność, ale rodzynki przez 15 minut to jeszcze nigdy nie jadłam! Za to o kąpielach leśnych słyszałam i nawet wspominałam kiedyś o nich na moim blogu. Mam to szczęście, że też mieszkam blisko lasu:) Pozdrawiam uważnie i bardzo serdecznie!
OdpowiedzUsuńZ rodzynką, to było niesamowite doświadczenie :) polecam. Oczywiście w codziennym życiu znowu człowiek włącza autopilota i " jedzie" - tylko czasem przychodzi taki przebłysk... i mam wrażenie, że robię postępy. Ściskam serdecznie
UsuńWspaniałe to musiało być spotkanie.
OdpowiedzUsuńA ja już dawno zwolniłam. A prawdę mówiąc to na dodatek coraz częściej się zatrzymuję. I bardo mi z tym dobrze.
Serdeczności :-)
Myślę, że Twoja stopa tez miała w tym swój udział - a tak przy okazji to jak ona się miewa Stokrotko? Czasem tak się zdarza, że takie zatrzymanie przychodzi z zewnątrz, kiedy już nasz pęd jest nie do ogarnięcia przez nas samych, oby jednak tak się nikomu stać nie musiało. Pozdrawiam cieplutko
UsuńAle to musiało być ciekawe! Chętnie bym też tam chciała być. Zatrzymanie i zamknięcie oczu na 5min i oddychanie - kto tak robi? kto wytrzyma? to niby 5 min tylko a jednak to wyzwanie - mówią na to medytacja - ale to jest zatrzymanie. zatrzymanie się... pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń