Kolejny dzień na naszej wyspie, poświęcony był wspominaniu marzeń z najwcześniejszych lat dzieciństwa i konfrontacji ich z późniejszym życiem . A wspominać było co... ile nas - tyle różnych scenariuszy, a co z nich zostało... oto fragmenty rozmów przy ognisku, zobaczcie sami...
Marzenia... Kolorowy świat czeka już na Ciebie - nic tylko iść.
Wiesz już, że będziesz najlepszą nauczycielką, mamą malarką, sprzedawczynią - lepszej nie będzie , bo to Ty jesteś stworzona do tego.
Wiesz już, że jak zaczarowana oglądasz obrazy i ręka sama sięga po kredki, farby.
Z nosem przy szybie obserwujesz sklepowy ruch i panie - pakujące różności, wiesz że potrafisz, że chcesz.
Układasz lalki, misie w równych rządkach - by je nauczać , bo nauczycielka - to Ty w przyszłości.
A z zestawem „ Mały lekarz” po prostu się nie rozstajesz i widzisz już siebie w białym fartuchu lekarskim, pielęgniarskim...
Ty jedna wiesz, co dla Ciebie zostało przygotowane - jaka droga spełnienia...
Wtedy to wiedziałaś... czy jesteś teraz w tym miejscu? Jeśli tak - to cudownie, a jeśli nie, to pomyśl... przypomnij sobie, bo to ważne, może świat jeszcze czeka na to, aż odkurzysz pianino, farby, czy wyjmiesz książki, a może pomaganie innym - choć bez fartucha - sprawia, że czujesz, że żyjesz?
Wróć pamięcią do tamtych marzeń i zobacz siebie z wysuniętym z przejęcia językiem - bo cała żyjesz tym - co robisz najlepiej - co widzisz?
…”Jak sięgam pamięcią chciałam być zakonnicą. Nie dlatego, ze byłam szczególnie religijna, podobał mi się strój zakonnicy i sposób bycia.
Wszystkie zakonnice miały zwiewne szaty, oryginalne nakrycia głowy i delikatne ręce.
Przeszło mi, gdy uświadomiłam sobie, ze tak ubrana mam chodzić całe życie. Chyba budziła się we mnie kobieca próżność.
Trochę później marzyłam by zostać archeologiem, ale jeździć koniecznie na badania do Egiptu. Gdy i to upadło, bo cóż jeszcze można odkryć w Egipcie, marzyłam by zostać pisarką. Coś tam zawsze pisałam, nawet pamiętnik, ale stwierdziłam, że zbyt mało wiem i widziałam, by pisać książki”…
…”w moim życiu było marzenie, które rosło razem ze mną, a którego znaczenie odkryłam około czterdziestki.
Zawsze marzyłam o tym, żeby BYĆ KSIĘŻNICZKĄ.
Jesteś w błędzie, jeśli myślisz, że chodziło mi o bogactwo, piękne stroje, klejnoty, bale.
Wyobrażałam sobie, że Księżniczkę wszyscy zauważają, zaspakajają jej potrzeby, a nawet zachcianki. Cały świat leży u jej stóp.
Niestety, mnie zawsze było bliżej do Kopciuszka przed przemianą, niż do Księżniczki. Czułam się niewidzialna i skrzywdzona przez los.
Pewnego razu odkryłam, że:
MARZENIA SIĘ NIE SPEŁNIAJĄ, MARZENIA SIĘ SPEŁNIA!
POCZUŁAM SIĘ KSIĘŻNICZKĄ, gdy POKOCHAŁAM SIEBIE TAKĄ, JAKĄ JESTEM, DOCENIŁAM SWOJĄ WARTOŚĆ I ZACZĘŁAM SIĘ NAGRADZAĆ”…
…”Pamiętam jak brałam szczotkę do włosów lub dezodorant i przed lustrem udawałam różne piosenkarki.
Niestety nie tą drogą dane było mi pójść.
Moim największym marzeniem było jednak zostać lekarzem.
Bardzo chciałam ratować ludzi chorych na nowotwory.
Pamiętam, jak po kryjomu w pokoju pobrałam sobie sama krew!!!!!!
Niestety z przejęcia ,że się udało, zapomniałam odwiązać gumkę z przedramienia i wyjęłam igłę. Ku mojemu zaskoczeniu krew trysła na firankę jak fontanna ha ha ha. Miałam dużo szczęścia, że mnie nikt nie przyłapał, bo trudno byłoby to wytłumaczyć. Uspokajam, że igła była nowa i sterylna.
Po tym doświadczeniu wiedziałam już, że to ta droga.Niestety z braku miejsc nie dostałam się do liceum medycznego”…
…”Jako mała dziewczynka dużo czasu spędzałam w szpitalu. Otoczenie medyczne spowodowało, że chciałam zostać lekarzem. Moje zabawy polegały na leczeniu lalek, wypisywaniu kart zdrowia miśków. Życie potoczyło się inaczej...Inne wykształcenie, praca w innej branży. Jednak nie zmienia to faktu, że czuję się spełniona. Nie pracuję w branży medycznej, jednak swoje serducho w całości oddałam działalności społecznej. Bezinteresownie pomagam innym osobom, którym przyszło zmagać się z chorobami reumatycznymi. Gdy usłyszy się od drugiej osoby, że dzięki nam odzyskuje powoli chęć do życiu. Nie ma piękniejszej nagrody”…
…”Kiedy mama zmieniała firanki, ja z tych brudnych robiłam na podłodze posłanka dla lalek i pilnowałam , by nie rozmawiały. Byłam panią przedszkolanką.
I byłam nią faktycznie, na początku mojej dorosłej życiowej drogi, ale niestety potem nie skończyłam zaocznego wychowania przedszkolnego i po urodzeniu dziecka - już do przedszkola nie wróciłam.
Potem pamiętam moje śpiewy do uchwytu skakanki, bo przecież koniecznie musiał być sznurek od „ mikrofonu”.
Śpiew też towarzyszył mi kilka lat, był zespół religijny, potem chór - kochałam to.
Były też rajstopy wciągnięte na głowę, które miały imitować welon siostry zakonnej”…
…”Wyobrażałam sobie, że jestem księżniczką, mieszkam w pięknym pałacu i z każdej strony jestem obsypywana kwiatami.
Biegam po łące pełnej kwiatów, leżę w kwiatach, każdy zachwyca się mną i podziwia. Potem wyobrażałam sobie, że jestem super bohaterką, jestem odważna, bronię
słabszych przed złymi mocami, walczę z groźnym smokiem i dzikimi zwierzętami.
W wyobraźni byłam ubrana w zbroje i miałam pięknego czarnego rumaka.
Potem pojawiły się marzenia bardziej przyziemne, chciałam zostać sławną piosenkarką. Brałam z kuchni kule do ciasta i śpiewałam, co mi w duszy grało, zazwyczaj były to pieśni kościelne, albo piosenki Natalii Kukulskiej.
Chciałam też być lekarzem, leczyłam wszystkie misie i lalki, a nawet kurczaczki i małe króliki, niektóre niestety tego nie przeżyły”…
…”Dużo śpiewałam, wszędzie gdzie się dało, z końcówką skakanki w ręku.
Jeszcze jako nastolatka, na koloniach śpiewałam ballady i uwielbiałam ten moment, gdy kończyłam śpiewać i było widać takie zadumanie u słuchaczy, jakby jeszcze dalej mnie słuchali.
Kochałam to robić i tak sobie wyobrażałam moje życie.
Nie pamiętam, co takiego się stało, że przestałam śpiewać.
Dalej kocham muzykę, lubię sobie cicho podśpiewywać, ale to już nie jest to samo.
Kolejne marzenie, to chęć zostania adwokatem.
Zawsze byłam i jestem dalej bardzo wrażliwa na krzywdę, która się dzieje ludziom
i zwierzętom, ale do tego, jakoś z nauką nie było mi po drodze.
Ze względu na mój wysoki wzrost ,wypatrzyła mnie któregoś dnia w szkole trenerka koszykówki i tak się zaczęła moja historia z koszykówką.
Ale nie miałam marzeń w tym temacie”…
…”Gdy sięgam pamięcią w czasy dzieciństwa, to widzę moją wagę sklepową, którą zrobił dla mnie mój chrzestny. Waga była z odważnikami w komplecie ,a mój młodszy brat, był moim stałym i chyba jedynym „ klientem” .
Bywałam też panią przedszkolanką, ponieważ bardzo lubiłam opiekować się dziećmi młodszymi od siebie.
Etap marzeń o byciu zakonnicą, także w życiu miałam, ponieważ lubiłam często chodzić do kościoła i podobało mi się życie sióstr zakonnych.
Z tego wszystkiego - moim przeznaczeniem jednak, okazała się praca w sklepie , gdzie znalazłam się przez przypadek.
Miało to być miesięczne zastępstwo w warzywniaku , które przedłużyło się o… trzydzieści lat. Widać to było mi przeznaczone”…
Widząc swój cytat, aż się wzruszyłam;-)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się nasze wzruszenie z książką w ręku - to dopiero będzie...
UsuńJakie były moje marzenia? Nic już nie pamiętam... Zawsze lubiłam pisać i lubię do dzisiaj, ale żadnej książki nie napisałam i nie wiem czy napiszę. Zwalałam dotąd winę na małżonka, że zawsze był bardzo absorbujący i wszystkie moje plany rozwalał, bo on zawsze był na pierwszym planie. Ale dzisiaj już sama nie wiem, czy słusznie. Gdyby bardzo mi zależało, to bym walczyła, pisała po nocach. Kiedy założyłam bloga i poczułam euforię bycia widoczną, to pisałam do północy, a potem szybki sen i rano pobudka o 5:30, by iść do pracy. Nie stać mnie było, by tak pisać książkę, chociaż ciągle uznawałam to za swoje marzenie. I wiesz co, ciągle piszę, po roku mam uwaga... dokładnie 87 stron A4 i końca nie widać. Ale ciągle piszę, tak dla sportu. Wiem, że mój komentarz brzmi beznadziejnie, ale uzmysłowiłam sobie, że dotąd w życiu za bardzo nie stawiałam na własne marzenia, zawsze ważniejsza była rodzina i plany jej głowy. Moje traktowane były jako zabawka w wolnym czasie. I niby wszystko teraz mam, a jednak czegoś brakuje. Pozdrawiam :-) (Chociaż na zakończenie się uśmiechnę!)
OdpowiedzUsuńTo ja zapisuje się do kolejki, żeby przeczytać to co piszesz, bo pewnie będzie " moc" Dziękuję Ci Bożenko, za Twoją szczerą wypowiedź, tak to już bywa - szczególnie z kobietami, że w imię dobra " wyższego" o swoich marzeniach - zapominają...Ale one tam siedzą, zawsze jeszcze jest czas Bożenko, aby przypomnieć sobie o nich. Jak sama piszesz - niby jest wszystko - a jednak... Może warto zawalczyć? Buziaki przesyłam
UsuńSamej sobie pobrać krew? Ekstremalne...
OdpowiedzUsuńChyba niezbyt często marzenia staja się faktem?
Czego się nie robi - dla spełniania marzeń :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoim marzeniem od kiedy pamiętam było robić coś dobrego dla ludzi. Po części mi się to udało, ponieważ zostałam psychologiem dziecięcym. Choć obecnie, z przyczyn ode mnie niezależnych, nieaktywny zawodowo. 😊
OdpowiedzUsuńPięknie Aguniu, że możesz robić to, co kochasz - oby jak najszybciej - czynnie. Pozdrawiam ciepło.
UsuńJak piękne, jak wzruszające są marzenia uczestniczacych w Twojej zabawie kobiet, kochana Gabrysiu. Człowiek chcąc nie chcąc zastanawia sie czytajac je jakie sam miał swego czasu marzenia. Oj, były u mnie przerózne i zmienne. Chyba tylko jedno sie spełniło - chciałam być bibliotekarką i przez kilka lat nią byłam. Jednak nie zawsze czułam sie w tej roli tak, jak wyobrażałam sobie, że będę sie czuć w dziecinstwie. Może dlatego, że nie pracowałam w bibliotece dla dzieci a tylko dla dorosłych oraz dla studentów? No i komputeryzacja bibliotek też, moim zdaniem, zniszczyła duzo magii biblioteki. Zamawianie ksiązek przez komputer, gdzie czytelnik nie ma możliwosci przekartkowania, przejrzenia danej pozycji, odhumanizowuje to wszystko, sprawia, że bibliotekarz jest niczym maszyna bezmyślnie wydajaca ksiazki i czytelnik traktuje bibliotekarza też tylko jak maszynę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie serdecznie, Gabrysiu!:-))
Oj Oleńko - przypomniałaś mi - przecież to też było moje marzenie, a wiesz co najbardziej mi się podobało?:) To szukanie kartotek w takim magicznym drewnianym pudełku. W szkole podstawowej należałam do takiej grupy - pomoce biblioteczne, jaki to był raj... gdy mogłam zastąpić panią bibliotekarkę. Masz rację - nie ma już magii drewnianych pudełek z kartotekami :( Czyli jednym słowem mój plan sie powiódł, bo właśnie o to mi chodziło m. in. żeby czytelniczka dołączyła do naszego kręgu - poprzez chwilę refleksji . Buziaki
UsuńZawsze chciałam być polucjantką ;) P.s. Marzenia się spełniają wtedy gdy się tego nie spodziewamy :)
OdpowiedzUsuńCzyli jest jeszcze szansa, że policjantką zostaniesz...:) Nigdy nic nie wiadomo. Pozdrawiam cieplutko
UsuńMarzeń pewnie miałam sporo, część zapewne zrealizowałam. Ale teraz jakoś takie proste rzeczy są dla mnie dobre i nie mam aż tylu wymagań. Jednak warto mieć marzenia.
OdpowiedzUsuńWarto - oczywiście, że warto, bo to zawsze jakoś nas motywuje do działania :)
UsuńPatrząc z perspektywy lat mam wrażenie, że na każdym rozdrożu wybierałam nie tą ścieżkę, którą powinnam. Nie były to złe wybory, może zbyt dużo rozsądku? Nadal mam wiele marzeń i wciąż próbuję do nich dążyć, wciąż warto. A do skakanki też śpiewałam i księżniczką chciałam być:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności Gabrysiu!
Czytałam , że trzeba słuchać głosu serca - bo to jest ten prawdziwy, tylko czasem tak jest, że rozsądek zwycięża - prawda? Pozdrawiam serdecznie Ewuniu
UsuńPięknie się to czytało, świetne wspomnienia!
OdpowiedzUsuńCieszę się Natalio, mam nadzieję, że powstanie piękne dzieło.
UsuńTo, o czym marzyło się w dzieciństwie, podobno dużo mówi o człowieku! Świadczy o jakichś najgłębszych, pierwotnych pragnieniach. Dlatego warto po to sięgać. Piękne historie.
OdpowiedzUsuńTe pragnienia - to jest właśnie cel, z którym przyszliśmy na ten świat :) Tylko później o nich zapominamy niestety ...
Usuń