Dziś mam gorszy dzień - taki wiecie , do przepłakania…
Mądrzy ludzie powiadają, że emocjom trzeba dać wybrzmieć, no to „ popłynęłam”...
Po pierwsze od tygodnia mam potworne bóle głowy, połączone z podrażnieniem nerwu trójdzielnego ( kto wie o czym pisze - to wie, kto nie wie - niechaj się cieszy, że nie wie…)
Normalnie mam z tej okazji serie zastrzyków no ale… ale dawałam radę, póki nie ogłosili zakazu wstępu do lasu, który pusty stoi mi pod domem i płacze ze mną.
To z jednego z ostatnich spacerów |
Na "dobicie" - zrobiłam dzisiaj bilans połączeń wychodzących i przychodzących w ciagu ostatniego miesiąca, który wypadł słabo, wręcz tragicznie.
Wyszło, że - słownie - cztery osoby są zainteresowane tym - co u nas- włączając w to męża, który czasem dzwoni z podwórka i pyta czy już jest kawa ;)
Postanowiłam na jakiś czas te wychodzące zawiesić i… poczekać.
Usłyszałam ostatnio, że to dobry czas na weryfikację wszystkiego.
Musze przemyśleć…
No dobrze… popłakałam to czas na coś radośniejszego.
Tyle razy słyszałam, że moje pisanie jest pastylkami na dobre samopoczucie, że teraz przychodzą do mnie pastylki z powrotem i to w najbardziej odpowiednim czasie.
Ewuniu - dziękuję za te słowa, nawet nie wiesz, jak bardzo były mi potrzebne…
Ewuniu - dziękuję za te słowa, nawet nie wiesz, jak bardzo były mi potrzebne…
Czy książki leżą odłogiem? Nie całkiem- znalazłam dla nich inne zastosowanie i myślę, że dużo dobrego dzięki temu zdziałamy ja i one…
I oczywiście czytanie, które kontynuuję i proszę Was
o przekazywanie mojej "play listy" dalej i zachęcanie do subskrybowania .
DLA DZIECI
DLA DOROSŁYCH
o przekazywanie mojej "play listy" dalej i zachęcanie do subskrybowania .
DLA DZIECI
DLA DOROSŁYCH
No widzisz, ja nawet nie nie znajduję jajek od kur z wolnego wybiegu. A tak poważniej. Każda z Nas coraz częściej łapie się na gorsze chwile, chociaż staramy się trwać w sile i spokoju. Ja już ponad miesiąc siedzę sama w czterech ścianach. Póki co jakoś zagospodarowuję ten czas. Jednak brak wędrówek doskwiera mi coraz bardziej. Mam 20m "ścieżkę zdrowia" i po niej chodzę aż do zawrotu głowy. Współczuję Ci każda dolegliwość obecnie jest uciążliwa podwójnie. Życzę Ci z całego serca powrotu do lepszego samopoczucia. Trzymaj się - moc jest z nami.
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie ❤️ Już mi kryzys minął, lek zadziałał i jest ok - marzę o zastrzykach, które mi zawsze pomagają . Recepta to Pikuś, tylko z wbijaniem gorzej - strach plątać się po przychodniach - a do domu - chętnych brak. Dziękuje za dobre słowa i wysyłam ciepłe serdeczne myśli w Twoją stronę ❤️
UsuńTego nerwu to Ci nie zazdroszczę, bo bóle głowy miewam.
OdpowiedzUsuńZ telefonami to jest tak, że gdzie nie zadzwonię, telefon milczy, wszyscy pracują zdalnie, więc telefon wyciszony, nawet do syna przed 17.00 nie mogę zadzwonić. W godzinach pracy zdalnej pierwszeństwo ma szef i współpracownicy, więc mimo siedzenia w domu...
Sytuacja tez nie rozwesela, najpierw obrazki i filmik mnie bawiły, ale teraz już tez mam przesyt.
U nas mandat dostała pani, która wybrała się z kijkami na spacer, uwierzysz? nawet myśliwi mają większe prawa, a co może mi grozić na spacerze? Przecież najwięcej zarażonych jest w szpitalach i domach opieki.
Dzieje się to, czego wszyscy się obawiali, zwykły pacjent zostanie bez opieki, bo już służba zdrowia tez choruje...
Sama dziś od rana mam kiepski humor przez te spacery i las!
Balsam na serce dostałaś, pora na balsam dla nerwu trójdzielnego...
Oj tak Asiu - nie myślałam że kiedyś w życiu największym marzeniem będą... zastrzyki , popatrz jakie to wszystko jest nieprzewidywalne . A z tym lasem to pojechali - jak nie wiem... a sąsiadka się dziwiła jak kiedyś mierzyłam, ile metrów mam w obwodzie ogrodu. Buziaki Asiu ❤️
UsuńTydzień temu byliśmy z mężem w lesie ( jeszcze było wolno) i zdjęcie z sarenką to jest to co widziałam. Długo stała, przyglądała się nam i potem szybciutko pobiegła w głąb lasu. Mądry wiersz o telefonie. I mam podobne przemyślenia dotyczące tych zwrotnych telefonów. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTak sarenki u nas są na porządku dziennym , zimą je dokarmiamy - dlatego żak serce ściska od tego zakazu 😢 Pozdrawiam ciepło ❤️
UsuńWiem Gabrysiu ,że takie bóle jakie miewasz są trudne do wytrzymania. Nawet pamiętam ,że gdy byliście z Bogdanem u nas też dopadło Cię coś "niedobrego" ze zdrowiem.Dzisiaj jednak wybrałam się z Mietkiem może nie konkretnie na spacer ale aby zaświecić światełka naszym bliskim na cmentarzu.Szliśmy bardzo wolniutko podziwiając świat wokoło ,a dzisiaj wyjątkowo słoneczny.Wczoraj posprzątałam na balkonie i trochę żartem (ale tylko trochę)stwierdziłam ,ze to pewnie będzie mój "spacerownik".Ja bóli głowy raczej nie miewam ale za to obecnie już cały czas cierpię na bezsenność mimo ziółek ,które namieszał mi Mietek. A w nocy przychodzą takie myśli....staram się w tym wszystkim o trochę optymizmu,ale udaje mi się to z różnym skutkiem. Jeżeli to się w ogóle zapisze to "pani z biblioteki" Gabrysiu to ja Grażyna z Dukli.
OdpowiedzUsuńJa o dziwi ze snem problemu nie mam Grażynko , gdyby nie ten ból - to i doła takiego by nie było . Bezsilność mnie tak zdołowała. U nas ogród duży to i spacerownik jest pod ręką, niech tylko nie boli ❤️ Ściskam Grażynko
UsuńI ja mam ostatnio doła, to bardzo głęboki dół. Powodów jest wiele i jakoś wszystkie się na siebie nałożyły. Trzeba czekać...kiedyś minie.
OdpowiedzUsuńNa blogu pisałam prawdę, tak jak czuję. Cieszę się Gabrysiu, że tak ciepło to odebrałaś. Często czytam Twoje wiersze, są jak rozmowa z samym sobą - niezwykłe doznanie.
Trzymaj się kochana:)
Przykro mi Ewuniu - ściskam serdecznie kochana wierzmy w to, że nawet najdłuższa żmija - kiedyś mija ❤️❤️❤️❤️
UsuńGabrysiu, tak mi przykro, że źle się czujesz. Mam nadzieję, że ból szybko minie. Życzę Ci kochana, abyś odnalazła wewnętrzny spokój, bo teraz jest on nam niezbędny. 💕
OdpowiedzUsuńOj tak z tym spokojem święta racja, ból mija po tabletkach i jest ok - zapominam. Musze póki co trochę pofaszerować się nimi , żeby nie dopuścić do dużego natężenia. Pozdrawiam Aguniu
UsuńOch, bardzo współczuję Ci tego bólu, Gabrysiu. Mnie też często boli głowa ( to z racji niedoczynnosci), ale na pewno nie jest to tak silny ból jak Twój. A propos zastrzyków, to w razie czego robie je sobie sama, jako i mezowi. Obym tylko nie musiała sobie sama zębów wyrywac! Śmieję się, ale przypomina mi sie od razu film z Tomem Hanksem, który na bezludnej wyspie właśnie wyrywał sobie zęba chyba przy pomocy łyżwy!
OdpowiedzUsuńCzytam w komentarzach, że juz lepiej sie czujesz. I fizycznei i psychicznie. To dobrze. Bo tak, wszystko w koncu mija, choc w momencie, gdy nas trapi zdaje się, iz trwa w nieskonczonosć.
Ściskam Cie serdecznie!♥
A propos tego filmu, to wczoraj przeczytałam w pewnej książce, że dobrze jest przez kilka dni przed snem rozmawiać ze ścianą ... i to nie jest książka napisana w czasie kwarantanny :) Podobno wtedy słyszysz swoje przemyślenia, wypowiedziane na głos i inaczej odbierasz dialog toczący się w głowie. Takie mówienie, pomaga uwolnić umysł z nadmiaru myśli i też właśnie przypomniał mi się Tom Hanks i jego człowiek zrobiony z piłki, to miało sens . Ja raczej nie chciałabym, żeby mi Bogdan zastrzyk wbił , więc póki co będę brała tabletki przeciwbólowe, które mam na receptę - regularnie, żeby nie dopuścić do kumulacji mocnego bólu. Oby tylko mój żołądek to wytrzymał... Wczoraj faktycznie miałam mocny kryzys, ale musi być raz tak, a raz inaczej - gdyby było ciągle tak samo, to by było niepokojące. Buziaki Oleńko dla Was
UsuńWiem co to bóle głowy, bo przez wiele lat cierpiałam na steaszliwe migreny Teraz też mnie jeszcze czasami męczą, ale już dużo rzadziej.
OdpowiedzUsuńA ta sarenka w lesie - to jakiś dobry znak - jestem tego pewna.
Bądż zdrowa Gabrysiu :-)
Myślę, że tak - jest to dobry znak Stokrotko, one nas lubią :) dziękuję...
UsuńBól głowy zdarza mi się bardzo rzadko, ale współczuję Tobie. Dla mnie najgorsze jest to, że nie mogę się widzieć z bliskimi - nie mogę odwiedzić mamy, siostry, bo wirus... Męczy to i smutno. Też sobie popłakałam w tym tygodniu, bo jakoś łatwo mi to ostatnio przychodzi - niestety.
OdpowiedzUsuńPrzytulam Cię Gabrysiu :))) Trzymaj się !!!
To był mój pierwszy taki gorszy dzień, bo tak jak pisałam kiedyś i zresztą wiesz :) Zahartowana jestem odnośnie odosobnienia... Tylko jak boli, i człowiek zdaje sobie sprawę, że nic nie zdziała - to przychodzi chwila słabości. Ściskam Cię Uleńko i mam nadzieję, że we wrześniu zrobimy to w realu.
UsuńNie poddawaj się:)
OdpowiedzUsuńWszyscy musimy jakoś przetrwać ten koszmar. Współczuję Ci, że nie możesz nawet wychodzić do lasu.
Moje codzienne spacery trzymają mnie jakoś przy zdrowych zmysłach, chociaż wejście do parku Ojcowskiego też zamknęli. Dobrze, że chociaż mam skałki.
Jeśli masz ochotę na spacerek zapraszam do mnie:)
O to super , że masz taką możliwość i bardzo dziękuję za zaproszenie - tylko z tym przemieszczaniem to też chyba nie bardzo. Mamy duży ogród na szczęście - obliczyłam , że 10 okrążeń i już mam 2 km na liczniku :) I jeszcze jest piesek :)
UsuńŚciskam serdecznie
Do nas przyjechała córka, którą zwolnili z pracy, bo firma nie przynosiła zysków, więc trochę młodości i zamieszania wniosła przed świętami. No i rodziców mam za ścianą, a tak to też za bardzo nie chodzimy do sąsiadów czy do rodziny. Ludzie jednak się boją.
OdpowiedzUsuńZawsze powtarzam że kury z wolnego wybiegu to szczęściary... i dają szczęśliwe jajka. Gabrysiu damy radę :*
OdpowiedzUsuń