Fot. Gabrysia K. |
Po długiej rozłące
wpadłam stęskniona
w ramiona ciszy…
I jestem...
trwam...
i dobrze mi…
Cisza zalewa moje serce
i leczy…
Coraz bardziej oddala się
echo
tysiąca niepotrzebnych słów
Jeszcze w głowie
czuję jakby trzepot
przebudzonych ze snu
niespokojnych myśli..
Jeszcze trochę
w skroniach pulsowania
I już... cisza to wszystko zabiera
Daje to
co ma najpiękniejszego
Otula puchową kołdrą
wytchnienia
Jest w nas. Zawsze. Tylko te tysiące niepotrzebnych słów kłamią, że jej nie ma - ułuda. Ich ułuda :)
OdpowiedzUsuńWczołguję się uparcie w głąb swojego serca i zawsze ją znajduję. Wnoszę ze sobą na górski szczyt do "koleżanki", która tam mieszka - niech sobie... pomilczą razem :) Wnoszę w dzień - swój i innych. W poranek albo wieczór.
Pięknie napisałaś. Aż mnie... "wzięło" też na rozważania :)
Dobrej ciszy Gabrysiu :)
Jak wszystko w życiu- tak naprawdę docenia się kiedy czegoś zabraknie.
UsuńŻeby ciszę docenić, także trzeba za nią zatęsknić.Prawda Basiu? Bo czasem może się okazać, że wcale nie stawia się na każde nasze zawołanie. A serce tęskni...
Teraz mogę się nią podzielić :-)
Przede wszystkim wg mnie zdjęcie do ciszy jest wprost wymarzone...Z ta ciszą natomiast u mnie jest czasami kiepsko,bo "ładują się" takie niepotrzebne, psujące ją "myśli,słowa". Ale jak już wreszcie przyjdzie to okazuje się często taka budująca,wnosząca ze sobą.....optymizm?
OdpowiedzUsuńZdjęcie odnalazłam z przed trzech lat :-) z niezapomnianych wczasów nad morzem. Wiesz Grażynko, mnie naprawdę dużo czasu zajęło to, żeby umieć tak naprawdę się wyciszyć i tak polubiłam ten „stan”, że czasem - kiedy za głośno wkoło - już za nim tęsknię...
UsuńNauczyłam się też - chwilami "nie myśleć "- rzadko, ale się udaje....
Zdjęcie przepiękne - "kamyczki" blasku prowadzą wprost do słońca.
UsuńCisza to nie tylko cicho, prawda? Czasem nawet jak jest wokół cicho, to w środku ciszy nie ma. Myślę, że to za czym tęsknimy to uspokojenie - cisza w nas jak morze na Twojej fotografii Gabrysiu.
To będzie chyba mój ulubiony wiersz o ciszy, którą kocham, i która daje tyle dobrego, wytchnienie, spokój...kocham mój dom pełne dziecięcych krzyków i ciepłego głosu męża, ale kocham także takie momenty ja ten...cisza i ja, dobrane towarzystwo:) Jaki kochany ten mój mąż, wie, że mam Oblubieńca - ciszę, i nie jest zazdrosny...wyczuwa, kiedy chcę go "zdradzić", zabiera dzieci na spacer, bym mogła poprzytulać się do niewidocznych ramion mojego Oblubieńca...:)
OdpowiedzUsuń:-) Faktycznie wyrozumiały ten Twój mąż Moniko, mój jakby trochę mniej, bo kiedy już nastaje taka prawdziwa, wieczorna cisza....to w tle rozlega się jego...chrapanie :-)
UsuńAle nawet wzajemnie pasują do siebie...