świeca
swoim łagodnym płomieniem
rozświetla
szarości świata
Z pierwszą świecą
na
na
adwentowym wieńcu
przychodzi nowa
radość
Ona zawsze przynosi
prostotę
prostotę
dziecięcej niecierpliwości,
magię oczekiwania
i podnosi upadłe nadzieje
Masz rację Gabrysiu, nowe zaczyna się adwentem, a nie nowym rokiem, w naszej kulturze koniec roku jest początkiem zmian i czekamy z nadzieją. Dlatego chyba każdy lubi ten okres.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło pomimo brzydkiej pogody za oknem:-)
U nas dziś słoneczko świeciło - więc słonecznie Joasiu pozdrawiam. Lubię czas adwentu, bo zawsze kojarzy mi się z czekaniem i nadzieją. Chyba zresztą jak całe życie - prawda? Adwent zawsze budzi dobre wspomnienia
UsuńGabrysiu "wstrzeliłaś się" bardzo celnie...bo przecież właśnie dzisiaj zapłonęła pierwsza świeca adwentowa na 1 tydzień tego okresu.A co ważniejsze jeszcze.....pokazujesz ten czas radosnego oczekiwania....bo przecież czekamy na "coś" pięknego czyli koniecznie z radością.
OdpowiedzUsuń"Łaskawa zima codziennie nam sprzyja
Pośrodku ogni niepewnego wieku,
Zwierzęta dziwne mróz w niebie rozwija,
Gwiazda osiada na biednym człowieku
I tając grzeje,już blisko wigilia"
Niech to co napisał Czesław Miłosz pozwala nam cieszyć się....tym na co przecież wszyscy czekamy.
Ładnie napisane Grażynko "czekamy na coś pięknego czyli koniecznie z radością" Muszę to zapamiętać do ewentualnego "wykorzystania" :)
Usuńadwent czas budzących się możliwości... "upadłe nadziej", jakże mi dziś są bliskie takie skojarzenia, ale ten czas, tak jak piszesz magiczny daje siłę na podjęcie kolejnego wyzwania, do dalszej walki, to w końcu najbardziej magiczny i czarowny czas w roku... to zapowiedź największego dobra, a skoro ono przychodzi to przecież choć odrobina może i Nas dotknąć i tej odrobiny życzę wszystkim i sobie troszkę też... dziękuję za bardzo mądry, bogaty i inspirujący komentarz, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńTwój wpis zawsze pobudza do refleksji, dlatego też lubię do Ciebie zaglądać. Adwent kojarzy mi się także :)... z porannym wstawaniem na roraty i ciepłymi chrupiącymi bułeczkami na śniadanie, które kupowałam w drodze do domu. Kiedyś ciepłe i pszeniczne pieczywo nie było "zabójcze"
UsuńWłaśnie...Pięknie i w temacie. Pierwsza świeca zapalona...Pokój, oby panował wszędzie,a przede wszystkim w nas:) Pozdrawiam Gabi:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Moniu i życzę spokoju i sporo sił, bo pewnie tak jak i u mnie - u Ciebie zamówienia przed świąteczne się mnożą - czego nam oczywiście życzę :)
UsuńPiękny wiersz, taki nastrojowy:)
OdpowiedzUsuńNastrój wywołał płomień adwentowej świecy :) Pozdrawiam
UsuńBo dobrze jest wierzyć jak dziecko...
OdpowiedzUsuńMasz rację Tęczowa Duszo :) Pozdrawiam
Usuń