Gabrysia dzieciom - " Pralka"




Kiedy byłam taka sobie,
 nie duża nie mała
Dostałam pod choinkę
pralkę, która sama prała
To było marzenie każdej dziewczynki,
 kiedy zbliżał się czas świąt
i…choinki
Może dobrze o tym wiecie,
że pralek automatycznych
kiedyś nie było na świecie
Ubranka,bieliznę i wszelkie pościele
prało się we Frani, która tylko miele
Potem się to wszystko rekami wykręcało
i na sznurku przed domem równiutko wieszało
Moja pralka była mała
bateriami zasilana
czasem nie upilnowałam,
 wtedy wyciekała  piana
Prałam tam sukienki moich lalek 
gdy się ubrudziły
i chusteczki, bo nie zawsze
higieniczne były
Kiedy mamę poprosiłam
bardzo, bardzo ładnie
nasypała trochę proszku
do praleczki na dnie
Cudna była ta moja praleczka
do dziś ją pamiętam
Zawsze mi się przypomina
kiedy ida Święta
Teraz chyba takich pralek się nie produkuje,
bo automat wszystko pierze
no i odwiruje






11 komentarzy:

  1. Też mam kilka takich wspomnień z dzieciństwa i odnoszę wrażenie, że dzisiejsze dzieci, które mają wszystko, często nie doceniają zwyczajnych prezentów, to zaraz musi byc coś niezwykłego i najlepiej drogiego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już na pewno nie zapamiętają ich tak jak my - przynajmniej tak mi się wydaje - obym się myliła. Dzisiaj podpytam jak to jest :)

      Usuń
  2. Ja miałam misia, kiedyś żółtego ...
    z czasem ... nieco zabrudzonego.
    Misia ciężkiego jak potępienie,
    bo z samych trocin miał wypełnienie.
    Był moim pierwszym dobrym kolegą,
    miałam duże zaufanie do niego.
    Nie miał imienia miś mój kochany,
    po prostu misiem był nazywany ...
    Słuchał mych skarg i żali,
    bo był mądrzejszy od każdej lali !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misia tez miałam, kochałam go bardzo. Ta pralka jednak utkwiła w mej pamięci jakoś wyjątkowo :)

      Usuń
  3. Dziś, w czasach syntetyków, mój brudnawy miś lądowałby czasem w pralce dla odzyskania urody, ale ten trocinowy utraciłby swoje życie za sprawą Frani ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Gabrysiu, przywołałaś wspomnienia! Ehh, te Franie, na zawsze zostaną w mojej pamięci, Nie miałam takiej zabawki, ale moim obowiązkiem, miałam może 11, 12 lat było w każdą sobotę pranie własnie we Frani. Frania stała w tzw. "garażu", choć auta tam nie było, tylko różnego typu wiejskie klamoty. Od raza zbierałam brudne ubrania, sortowałam kolorami, i zaczynała się moja zabawa. Siedziałam na stercie ubrań, Frania grała swoją melodię;) A ja czytałam i czytałam...Pamiętam, że często jeden cykl prania trwał długo, bo mówiłam sobie, że jeszcze jeden rozdział, jeszcze jeden...i tak cały dzień;) A więc w moim przypadku Frania przyczyniła się do tego, że kocham czytać:)
    A teraz niby prościej, ustawiamy program, idziemy do innych zajęć....inaczej, z sentymentem wracam do tamtych chwil, tyle lat minęło, a ja wciąż słyszę te łagodne "tańczenie" Frani...:)
    Dziękuję za wiersz, który pobudził do refleksji i wspomnień:))) Pozdrawiam:) Monia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okazuje się Moniu, że tak do końca to wcale nie koniecznie „ Gabrysia - Dzieciom” :
      A zresztą każdy z nas i tak w środku dzieckiem pozostaje, umówmy się że ten cykl będzie też dla naszych „dzieci wewnętrznych".
      Ślicznie to napisałaś - jestem zachwycona Twoim wpisem Moniu - dziękuję

      Usuń
  5. Jeżeli chodzi o pralkę to tę obecną bardzo cenię,gdyż pamiętam tę Franię,gdy w niej prałam pieluchy tetrowe w takim "obrzydliwie pachnącym" proszku cypisek...tak to to co teraz doceniam.
    Sama widzę jak dzieci obecnie są przyzwyczajeni do tego aby dostawać prezenty ,a jak prezenty to takie ,wiesz "wypasione" aby to było coś lepszego niż kolega.....Ale przyszła mi też taka myśl,że kiedyś nie było takich ułatwień ,ale teraz ciągle spotykamy się z wymówkami ot np. na spotkanie ....nie mogę,nie mam czasu.......może dawniej nie było telewizorów, komputerów więc był czas i na rozmowy i na spotkania...po prostu na bycie z sobą ,a nie obok....Co o tym myślicie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypełniacze czasu coraz bardziej ten czas wypełniają Grażynko i jest go coraz mniej na spotkania. Wbrew pozorom - prawda? Kiedy prało się całą sobotę we Frani, to w niedzielę zawsze był czas żeby wybrać się z rodzicami na spacer do parku, albo do znajomych na kawkę. Nawet bez zapowiadania się ( bo telefonów nie było)
      A teraz nawet jak para siedzi w kawiarence, to każde wpatrzone jest w ekran swojej komórki lub tabletu. Czy jeszcze ktoś patrzy sobie w oczy ? :-) Każde czasy mają jakieś swoje plusy i minusy, potem tylko zależy jak korzysta się z "dobrodziejstw " współczesności - tak sobie myślę.Dzieciom wiersz o pralce bardzo się podobał i nawet poprosiły o....tomik wierszy dla dzieci. tego w najśmielszych planach nie przewidziałam, ale cóż samo się stworzyło :)

      Usuń
  6. Gabrysiu, ja wiem. Pralka jak laleczka za 5 zł. Najcudowniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawy wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.