Dzisiaj przedstawiam Wam dalsze przygody Piotrusia i jego pieska. Pamiętacie? Tego, którego zostawił Mikołaj. Kto nie poznał Mikusia zapraszam do zakładki Gabrysia dzieciom.
W Bajce o Mikołaju jest początek przygód naszych przyjaciół.
Zgodnie z życzeniami - jest i będzie ciąg dalszy opowieści. Proszę o propozycje - jaki tytuł może nosić cała opowieść w odcinkach.
Zima była do tej pory bardzo łagodna. Momentami nawet przypominała wiosnę.
Mróz złapał w ciagu jednej nocy i to taki, że Piotrusiowi zamarzały końcówki palców - nawet w rękawiczkach.
Tylko Mikuś nic sobie z mrozu nie robił. Wesoło skakał i biegał po ogródku.
- Dobrze że ma gdzie się wybiegać - mówiła mama - i nie trzeba z nim ciągle spacerować, bo byśmy zamarzli.
Piotruś do ogródka zabierał małą piłeczkę i razem się bawili. Piotruś rzucał, a Mikuś odnajdywał ją nawet w krzakach i przynosił .
Mogli się tak bawić w nieskończoność.
Pewnego dnia wieczorem Mikuś pobiegł za piłeczką i długo nie wracał. Piotruś się bardzo zaniepokoił, bo mróz był ostry i zaczął martwic się, że mały przyjaciel zamarznie w krzakach.
Pobiegł po tatę i razem zaczęli szukać Mikusia przyświecając sobie latarką.
- Ogrodzenie przecież jest szczelne - nigdzie nie mógł się wydostać - powiedział tata.
Wołali, szukali i nic. Piotruś zaczął płakać i łzy zamarzały mu na policzkach.
Nagle usłyszał szczekanie i było to szczekanie bardzo znajome.
Serce zaczęło mu szybciej bić. Dobiegało zza płotu i tak jakby z domu obok. Zawołał tatę i razem poszli do sąsiadki starszej pani, która obok nich mieszkała sama.
Jej dzieci już dawno wyjechały za granicę, ale ona nie chciała do nich dołączyć. Babcia nie raz chodziła do pani Ani na herbatkę, ale teraz w taki mróz nie wychodziła z domu bo dokuczała jej astma.
Tata zadzwonił - dzwonek znajdował się przy furtce.
Nikt się nie odzywał tylko słychać było szczekanie Mikusia. Teraz już wiedzieli napewno, że to on.
W środku paliło się światło, ale nikt w dalszym ciągu się nie odzywał.
Tata postanowił, że nie ma na co dłużej czekać tylko trzeba sprawdzić co się tam dzieje.
Przeskoczył przez płot, a Piotrusiowi kazał poczekać.
Minęło może dziesięć minut i tatuś przyszedł do furtki z kluczami, by Piotrusia wpuścić. Kiedy wszedł do środka wszystko się wyjaśniło.
- Najukochańszy piesek - aniołek - wzruszona sąsiadka głaskała Mikusia po główce i miała łzy w oczach.
Piotruś nic z tego nie rozumiał.
- Wczoraj przewróciłam się i skręciłam nogę w kostce - tłumaczyła pani Ania - poszłam do lekarza i zabandażowali mi nogę aż do kolana. Dzisiaj rano wstałam z takim bólem, że nie mogłam się ruszyć. Nie mogłam dojść do telefonu, a telefon komórkowy w nocy mi się rozładował.
Nie wiedziałam jak mam wzywać pomocy. Noga spuchnięta jak balon, chyba są jakieś komplikacje.
- Anioł - nie pies - mówiła ze łzami w oczach.
- Okno w piwnicy było uchylone i maluszek jakoś się wcisnął. Drzwi od wczoraj nie zamknęłam, bo tam właśnie na schodach skręciłam nogę. Takim sposobem mnie tutaj znalazł.
Tata Piotrusia szybko poszedł do domu żeby przygotować samochód do drogi. Trzeba było jechać szybko do szpitala, by jakiś lekarz sprawdził co z nogą było nie tak.
Piotruś zabrał Mikusia do domu. Nie mógł na niego nakrzyczeć prawda?
Gdyby nie Mikuś, pani sąsiadka musiałaby długo czekać na pomoc.
Mama po wysłuchaniu całej historii uśmiechnęła się i powiedziała.
- Wygląda na to, że czasem anioły przybierają także postać piesków.
Gabrysiu, urocze opowiadanie, doskonałe do rozmowy w Dziecięcym Klubie Dyskusyjnym. We wtorki czytam dzieciom na głos, więc może Twoje opowiadanie będzie pretekstem do fajnej rozmowy...
OdpowiedzUsuńA nazwa dla cyklu o piesku? Zapytaj dzieci na spotkaniu w szkole, one mają najlepsze pomysły :-)
Bardzo się cieszę, Joasiu. Juz nie mogę się doczekać relacji jak dzieciom się podobało i co mówiły na temat Mikusiowych przygód. Pamiętaj o propozycjach tytułu dobrze?
UsuńŚliczna opowieść, mądra, ciepła.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, staram się pisać żeby tak jak napisała Joasia , opowiadania prowokowały do myślenia i coś z sobą niosły.
UsuńCiekawy, pełny napięcia post i sądzę że dalsze części będzie czytać jeeeeeszcze więcej dzieci, jak i dorosłych. A może kiedyś przyjdzie na ziemię, taki sam Mikuś, który zostanie pieskiem domowym, a zarówno posłannikiem Pana Boga?...:) :) :) :)
OdpowiedzUsuńJesteś ciekaw jego dalszych przygód?Ja bardzo :) to może być całkiem niezwykły piesek, w końcu jest od samego Mikołaja - prawda?
UsuńCudowne opowiadanie, wspaniałe ostatnie zdanie i jeszcze o najcudowniejszym zwierzaczku, czyli piesku, cudny jest ten na zdjęciu:)
OdpowiedzUsuńTen piesek na zdjęciu Natalio to nikt inny tylko nasz foksik Teodorek :) Cieszę się, że się opowiadanie Tobie podoba. Pozdrawiam
UsuńOj tak, pies potrafi być aniołem. Piękna opowieść :)
OdpowiedzUsuńTen ze zdjęcia czasami różki też potrafi pokazać :) Pozdrawiam Aniu
UsuńHmmm... Anioły przybierają różne postacie. Opowiadanie mądre i myślę, że poruszy też dziecięce serduszka, mam nadzieję, ze nie zostały jeszcze opanowane w całości przez wampiry, czarownice, duchy czy wypindrzone lolitki... O wyborze tytułu przeczytałam kiedyś, że najlepiej wymyślić go po napisaniu książki. Podkreśli ją niczym wspólny mianownik :-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tytuł powstanie całkiem znienacka . Celnie napisałaś o tych duchach i wampirach. Dziękuję - to dodaje chęci by pisać dalej w tym klimacie
UsuńOooj... to chciałabym przeczytać swojemu dziecku :) w przyszłości na pewno się tak stanie, piękna opowieść :) Dzieci wymyślą najlepszy tytuł :) !
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i obiecuję pisać więcej takich opowieści, żeby było dziecku co czytać :) Pozdrawiam serdecznie
UsuńJak się cieszę, że mogłam to przeczytać! Opowiadania o zwierzętach należą do moich ulubionych,a tym bardziej utrzymane w takim klimacie.Piękne i tak bardzo bliskie mojemu sercu... Pozdrawiam Gabrysiu
OdpowiedzUsuńI to właśnie jest jeden z rozdziałów książki, która już tuż tuż - cieszę się Agnieszko, że Ci się spodobał.
UsuńPozdrawiam Gabrysiu :) Czekam z niecierpliwością
Usuń