W Maszkietach, jak sama nazwa wskazuje
wszystko wybornie smakuje
Słodkie - rozkosznie są tam wszystkie dania,
a za ladą stoi miła Pani Ania
W tej kawiarence co mieści się w Knurowie
Z tomikiem kiedyś tam ciocia wstąpiła
i zaproszenie na wieczór autorski dla mnie
załatwiła
Miłe to było popołudnie
Pani Roksana moje wiersze recytowała wprost cudnie
Pan Piotr grał i spiewał piekne piosenki
i do recytacji także były gitary ciche dźwięki
Popołudnie w Maszkietach
było niezapomniane
chociaż dla wielu słowo
pewnie nie zrozumiane
Już tłumaczę
słowo
MASZKIETY- smakołyki opisuje
od których nawet najsmutniejsze serce
zaraz się raduje
W piątek najbliższy znów
z wierszami tam zawitam
gdyż kawiarenka
coraz bardziej rozkwita.
Będą obrazy malowane
ballady śpiewane
i moje myśli w tomikach zebrane.
Gabrysiu, tyle dobra w jednej kafejce? I takie piękne trio: malarstwo, poezja i śpiew...faktycznie przypomniałaś mi, że moja koleżanka mówiła kiedyś o maszkieceniu czyli łasuchowaniu.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że przeczytamy potem o tym spotkaniu:-)
Oczywiście, będzie sprawozdanie. Tyle dobra plus jeszcze to co można tam zamówić :) Jednym słowem uczta dla duszy i ciała Joasiu. Pozdrawiam serdecznie
UsuńPowodzenia na kolejnym spotkaniu:))) Jak widać, atmosfera wprost wymarzona w Maszkietach:)))) Nie znałam tej nazwy, ale już znam:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Moniu, na pewno będzie pięknie. A to słowo klucz - obowiązywało szczególnie u babci ;)
UsuńGratuluję i pozdrawiam Gabrysiu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Agnieszko - również pozdrawiam serdecznie :)
UsuńŻyczę wielu takich udanych wieczorów autorskich!
OdpowiedzUsuńO i pan z gitarą był. Cudnie :)
OdpowiedzUsuńWieczory autorskie wydają sie takie sympatyczne :-)
OdpowiedzUsuńI smaczne - jak w tym miejscu na przykład ;)
Usuń