Niedziela

Fot. Gabrysia K.


W bajkę może zamienić się
jedna z wielu zwyczajnych niedziel
Kiedy serca czułe brzmienie
zamienia się w melodię
miłości do Człowieka
Kiedy w oczach iskrzy serdeczność,
a słowa płyną z serca
 prosto do serca
Tak niewiele,
a szary dzień zamienia się
w kolorową baśniową opowieść
 O ludziach, którzy potrafią,
którym się chce,
którzy z serdecznością
potrafią wyciągnąć dłoń,
uścisnąć
I nic w zamian...
Dobro przecież zawsze  
samo wraca 
Nie potrzebuje  pustych deklaracji,
 płomiennych przemówień
 Poważnych naukowych opracowań
- pisanych na jego temat
Ono wraca tam - skąd wyszło
tam gdzie jest jego dom
Do kochającego, ciepłego serca

11 komentarzy:

  1. Lubię myśl o wędrowaniu dobra - z serca do serca, z tamtego do kolejnego... i jeszcze dalej - sens życia.
    Kochające, ciepłe serce umie wesprzeć samą obecnością. Słowa tylko ułatwiają zrozumienie jego intencji, by wszystko było jasne.
    Cieszę się, że Twoja niedziela jest bajkowa :) Oby taka była każda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądałam kiedyś film „Podaj dalej” o takim właśnie wędrowaniu dobra, o jakim piszesz Basiu. Jedna mała iskierka tak wędrowała, a wróciła z ogromną mocą i siłą. Niby nic się nie działo, każdy k†óry doświadczył dobra, przekazywał je dalej...
      nie zatrzymywał dla siebie. Nie moralizował i nie uczył innych jak maja żyć, po prostu z serca czynił dobro. A niedziela faktycznie potrafi być bajkowa za sprawą dobrych ludzi :)

      Usuń
  2. Tak,niedziela....to bardzo dobry dzień...chociaż mówią mi ,że teraz dla mnie każdy dzień ....może być niedzielą.Coś w tym jest....Dużo od nas samych zależy....ale nie tak do końca.....Dobro nie bierze się...ot tak z niczego....musi być siła "napędowa".....a ludzie ,którym nie jest obojętne dobro...innych.....napędzają taki....może nazwę to kołowrotkiem.......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko - to prawda, że w pewnym okresie życia każdy dzień może być niedzielą. Czasem jednak szczególnie niedzielnie się na sercu robi za sprawą ludzkiej życzliwości prawda?

      Usuń
    2. Prawda Gabrysiu...bardzo prawda....oczywiście głównie chodzi mi o tę ludzką życzliwość....dzięki której czasami człowiek "potrafi się unieść"-nie mówię o sobie ,bo nie ta waga...."piórkowa"..ha,ha.....

      Usuń
  3. Wizyta

    W obcym domu,
    przy cudzym kominku,
    nie szukaj ciepła.
    Nie mów nikomu, ale ...
    wśród nieszczerych ludzi
    nie znajdziesz go w upominku,
    ani w słowach pustych.
    Nie warto się trudzić ...
    Zdradzę ci ,
    że ciepło tkwi
    w czułym przywitaniu.
    Spotykają się ręce,
    uśmiechają się oczy,
    każdy gest ogrzewa serce.
    Przy odświętnie ubranym stole,
    zatracasz się w rozmawianiu,
    patrzeniu i uśmiechaniu,
    zapominasz o codziennym mozole.
    Dobrze jest czasem przy niedzieli
    serce rozgrzać rozweselić ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafnie podsumowane - Kuzynko Poetko :-)))) I jeszcze raz dziękuję za ciepłą niedzielę

      Usuń
  4. Te bajkowe niedziele... mój ulubiony dzień tygodnia. Niby zwyczajne, a wyjątkowe, przez swoją odświętność i spotkania z bliskimi ludźmi, którzy samą obecnością potrafią odmienić szarość w tęczę. Babcia powiedziała mi ostatnio, że wie, kiedy jest niedziela. Zawsze wtedy, gdy przy niej jestem... Popłakałam sobie dzisiaj, bo strasznie mi jej brakuje... Jechałam akurat drogą, która prowadziła mnie do niej i... jakoś tak myśli same pobiegły... Melodia miłości do człowieka... Tylko serce potrafi ją tak cichutko i pięknie zagrać, prawda Gabrysiu?
    Przytulam nocą!
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniś - wiem co czujesz... ciężko pogodzić się z tym, że nasi bliscy nie są już tacy jakimi byli, nie ma ich już tam gdzie byli od zawsze... to boli. Zostaje bezsilność i płacz, bo nic więcej nie możemy zrobić - taka jest kolej życia. Popatrz nigdy nie pomyślałabyś, że staniesz się dla Twojej Babci Niedzielą. Życzę Wam tych niedziel jak najwięcej.

      Usuń
  5. Ja także Gabuniu kocham niedziele, pamiętam, jak pracowałam przez kilka lat właśnie w niedzielę, to serce mi pękało z żalu, gdy widziałam tych odświętnie ubranych ludzi, radujących się wolną niedzielą. Potem życie poukładało się tak, że niedziele przestały być "pracujące"....od tej pory każda jest dla mnie świętem...bo koszula dla męża i syna, bo rosół, bo msza św., bo długi spacer, bo leniwe popołudnie z książką, bo wizyty gości i debaty do późna, bo przecież umysł wyspany po nocy:) Ściskam Gabi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też Moniu pracowałam kilka lat w niedziele i znam ten „ból”.
      Rosół koniecznie, jak czasami nie ma to tydzień jakiś taki nie rozpoczęty :) Pięknie opisałaś te Twoje niedziele - dziekuję

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.