Spójrzcie na rozgwieżdżone niebo - wygląda tak, jakby przez dziurki w suficie świata , przedostawało się niebiańskie światło.
Myślicie , że to tamtędy na ziemię spadają Anioły?
Bo że spadają - to nie ulega wątpliwości. Potrafią czasem wyglądać tak zwyczajnie, że dopiero po czasie można się zorientować - z kim miało się do czynienia.
Moje spotkanie z Aniołem, doświadczenie anielskiej pomocy - czyli - anielska ingerencja w moim życiu...
..."Raja – Anioł w psiej skórze – przybyła do naszego domu jako szczenię, a przyjechała z odległego Sandomierza. Była wymarzonym psem córki, ale po jej wyjeździe na studia, to ja stałam się jej wybranką.
Raja pojawiła się w naszej rodzinie w momencie, gdy trudno nam było wzajemnie znaleźć wspólny język, a dom nie kojarzył się z familijnym spokojem, raczej był tylko miejscem do jedzenia i spania...
I nagle wszystko się zmieniło.
Szczeniak był rozkoszny, ale bardzo absorbujący, wszędzie go było pełno. Psocił, ale jednocześnie wnosił wiele radości. Raja nie pozwalała nam na pozostawanie w swoich kątach, siłą rzeczy znowu zaczęliśmy wspólnie spędzać czas, a nawet rozmawiać ze sobą.
Pies nauczył nas ludzkiego języka. Nie miałam pojęcia, jak czule potrafi przemawiać mój mąż, jakie pokłady empatii ma moja córka i jak opiekuńczy, i odpowiedzialny może być mój syn. Wiele też dowiedziałam się o sobie, był to czas nauki cierpliwości, tolerancji i wrażliwości. To był etap otwierania się na dawanie i przyjmowanie miłości, na otaczanie troską siebie i innych.
Po 9 latach nasz psi Anioł uznał, że wykonał już swoje zadanie.
Na skutek choroby nowotworowej Raja odeszła, ale przed śmiercią bezpowrotnie uzdrowiła ,,raka” naszej rodziny"'...
..."Nosiłam w sobie sporo swoich i nie swoich win, wprost uginałam się pod ich ciężarem, a sama tego nawet nie dostrzegałam.
Ale dostrzegł ON - Anioł w ludzkiej skórze , zatrzymał mnie wśród tłumu ludzi, złapał za ramiona i powiedział jedno zdanie
„ dziewczyno wyluzuj, bo zawał murowany”.
Dźwięk tych słów mam w uszach do dziś, choć było to ponad dziesięć lat temu.
Znikł i nigdy więcej go nie zobaczyłam.
Nie wiem kim był i nie wiem, co robił na Targach Zdrowia - ale zmienił moje życie, a raczej nastawienie do niego o sto osiemdziesiąt stopni.
Wtedy zrozumiałam, że wcale nie chcę umierać na zawał, a sama sobie taką drogę ścielę. To jemu zawdzięczam to, że teraz potrafię cieszyć się tym co mam- każdym momentem i każdym nowym dniem. ( Choć początkowo, był to tylko strach przed zawałem)
To jemu zawdzięczam także to, że w końcu zainteresowałam się sobą i przestałam sama siebie dręczyć, jakbym było najgorszym swoim wrogiem , a nie przyjacielem.
Aniołem jest także, a może przede wszystkim mój mąż - bo takich ludzi jak on - nie spotyka się na codzień.
Mało tego, że kiedyś prawie uratował mi życie, to jeszcze potrafił uczynić z niego Niebo na ziemi.
Z pewnością było ich - Aniołów - więcej, ale tym dwóm tak naprawdę zawdzięczam swoje ocalenie"...
..."Anioły w moim życiu... Z ręką na sercu muszę przyznać, że spotkałam ich wiele.
Kiedyś od mojej przyjaciółki usłyszałam: Ty to masz szczęście do spotykanych na swojej ścieżce osób... Mimo, że los wielokrotnie mnie kiereszował i doświadczał, zabierał bliskie mi osoby to jednocześnie Niebo zsyłało pocieszycieli... Nigdy nie byłam samotna.
Gdy leżałam w łóżku ze złamaną nogą, gdy zmarł mój ukochany tata.
W tych bolesnych momentach wiedziałam, że mam blisko siebie Anioły.
Te w ludzkiej postaci, do których mogę zadzwonić, wypłakać się lub po prostu porozmawiać.
Słowa wsparcia, pocieszenia spowodowały, że stawałam się silniejsza, zaczęłam wierzyć, że jeszcze wszystko jest możliwe.
Moje anioły, to kiedyś obce mi osoby, nieznane, ale poznawałam je coraz bardziej, bliżej i to one stawały się powiernikami moich sekretów.
Gdy leżałam w szpitalu po operacjach, zawale serca – moje Anioły dzwoniły i odwiedzały mnie. W takich momentach docenia się życie, przyjaźń, moc słów drugiego człowieka. Wierzę głęboko w to, iż Anioły nigdy mnie nie opuszczą i będą trwały przy mnie, na dobre i na złe, śmiejąc się ze mną lub płacząc, gdy będę musiała po raz kolejny walczyć z przeciwnościami losu...."
..."Możemy to różnie nazywać - przypadkiem, zrządzeniem losu, szczęśliwym trafem... Wierzę jednak, że każdy ma swojego Anioła, który nad nim czuwa lub spotyka ludzkie Anioły, dzięki którym nasze życie nabiera sensu i kolorów.
Bardzo podoba mi się żartobliwe ostrzeżenie dla kierowców:
"Pamiętaj, by nie jechać szybciej, niż twój anioł stróż potrafi latać"
Opisywałam kiedyś na blogu pewne zdarzenie z udziałem anioła. Jechaliśmy na wycieczkę autem. Drogą jak zwykle. Nagle zaproponowałam mężowi,by skręcił za drogowskazem, pokazującym trasę na stary drewniany kościół.
Zwiedziliśmy, zrobiliśmy zdjęcia - całe pole przebiśniegów i pojechaliśmy dalej.
Tuż przed tym, jak wróciliśmy na trasę zdarzył się wypadek drogowy, mogliśmy tam być, ale skręciliśmy by zobaczyć zabytkowy kościół i te przebiśniegi...
A ludzkie anioły?
Spotykam je codziennie i aż boję się zapytać samą siebie, czym na ich obecność zasłużyłam..."
..."Było to bardzo dawno temu, wracałam chyba wieczorem z kościoła , kiedy zobaczyłam mojego syna. Był w bardzo nietypowym miejscu i szedł w nietypowym kierunku.
Miał o tej porze wracać z pracy do domu - lecz nie było to ani to miejsce, ani ten kierunek. Wiedziona matczynym niepokojem postanowiłam zobaczyć, dokąd on zmierza, oczywiście tak, żeby mnie nie zauważył.
Okazało się, że starsi koledzy wykorzystali syna , żeby zrobił im monopolowe zakupy , z tego co zdążyłam usłyszeć zabrakło mu pieniędzy na ilośc alkoholu - jaką sobie koledzy zażyczyli.
Stałam niewidoczna dla nich i zobaczyłam, że zaczęli robić się agresywni względem syna, mieli pretensje, że nie dołożył swoich pieniędzy, a on im tłumaczył , że nie miał.
Po chwili zaczęli wstawać i byli coraz bardziej agresywni. Nie wiem skąd we mnie było wtedy tyle odwagi , że wyskoczyłam i ich wszystkich dałam radę przestraszyć i przegonić. Wiem jedno, mogłam wracać z kościoła inną drogą, albo w ogóle do niego w tym dniu nie pójść.
Do dziś wierzę w to, że to dobre Anioły skierowały mnie w odpowiednie miejsce o odpowiedniej porze...."
..."Anioły zawsze mnie intrygowały.Był taki czas, że zastanawiałam się czy w ogóle istnieją. Z biegiem lat mam pewność, że tak właśnie jest.
Po śmierci męża kiedy miałam załamanie pewnej nocy, poczułam na swoim ramieniu niesamowitą siłę, która uratowała mnie przed największym błędem życiowym.
Wiem, że dzięki temu zdarzeniu jestem dzisiaj z Wami.To było ogromne przeżycie dla mnie i do dzisiaj jak o tym myślę to przechodzą mnie ciarki.
Potem zdarzały mi się różne dziwne sytuacje podobne choć nie tak dramatyczne. Aniołów nie brakuje również w moim życiu.Jest nimi kilka osób dzięki którym się podniosłam z kolan, zobaczyłam, że można ŻYĆ!!!
Tyle dobra ile od nich otrzymałam mogły dać tylko ANIOŁY. Cokolwiek inni myślą, ja wiem, że ANIOŁY istnieją i czy są one bliskimi mi osobami czy też nie, zawsze zjawiają się w odpowiednim czasie i miejscu.Kto wie ,czy któraś z nas nie była lub może będzie dla kogoś takim właśnie ANIOŁEM? Pisząc te słowa myślę o Gabrysi. Ona jest również dla mnie jak ANIOŁ.
Zjawiła się w moim i waszym życiu i cuda się tworzą.Bądźmy wdzięczni za każdego ANIOŁA i nie wątpmy.One istnieją naprawdę..."
..."W swoim życiu spotkałam kilka Aniołów, są to wyjątkowe osoby, wybitne jednostki.
Niesamowite jest to że pojawiały się z nikąd i zawsze w odpowiednim czasie.
W trudnych momentach życia, kiedy wydawało się, że to już koniec przyszedł anioł i pomógł otworzyć drzwi, których wcześniej nie widziałam, pomógł rozwiązać problem, który mnie przerastał.
Były też i są nadal anioły radości, które nauczyły mnie cieszyć się życiem i cenić to co mam, patrzeć pozytywnie i nieść nadzieję, dzielić się dobrem, rozwijać talenty, odważnie kroczyć ku przyszłości .
Takim aniołem swego czasu była moja przyjaciółka Ewelina, z którą dzieliłam się najskrytszymi marzeniami.
Takim cudnym aniołem jest moja siostra, z którą mam świetny kontakt.
W trudnym momencie zesłał mi Bóg anioła w postaci zapomnianego wujka , który jak się okazało jest świetnym terapeutą .
Niedawno też doświadczyłam pomocy aniołów, w postaci moich koleżanek
z pracy, które pomogły mi pomyślnie przejść przez sesję egzaminacyjną...."
Z całością projektu można zapoznać się w zakładce na blogu