Dzień Babci po śląsku

Z pewną dozą nieśmiałości napisałam na prośbę Czytelników mój pierwszy wiersz śląską gwarą. 
Był to wiersz
Nie spodziewałam się takiego serdecznego odbioru. Od razu w głowie urodził mi się pomysł napisania o mojej babci - też gwarą, bo inaczej się po prostu nie da. 
Wiersz o Barbórce zrozumieli chyba wszyscy, ten może być nieco trudniejszy w odbiorze. Oczywiście wszystko wyjaśnię, ale może na razie spróbujemy - jak Wam pójdzie :)


Lot już mało nie mom ale o jednym pamiętom
że dzisiej moje babcie miałyby swoje święto
Trocha Wos sam dzisiej gwarom  pozabawiom
i o moich babciach 
chwila połosprawiom
Niepisano tradycjo była u nos w doma
mama  taty -  była babcią
a  mamy -  była oma
Dziś wom o babci opowiem - o omie w innym terminie
bo na tym łosprowianiu nocka mi cało minie
Babcia Maria - na imię miała
i na Bytkowie w familoku mieszkała
wielko uciecha z kuzynkom my zawsze miały 
jak we wielkim łóżku u babci pod pierzynami 
my spały
W izbie było zimno choćby w zamrażarce
aż nom z tego zimna zamarzały palce
ale za to babcia lodówki nie miała
wszystko do zjedzenia - do izby chowała
W kuchni u babci kachlok ciepły stoł
na nim sie warzyło i woda do mycia on grzoł
Rano kiedy sie nojlepij wszystkim pod pierzynom
spało
babcia blachy z kołocem spod łóżka wyciagała 
a zaś wieczorami - tako jom pamiętom
(  teraz moja babcia jest już chyba świętom)
na małej ryczce z różańcem siedziała
i do późna w nocy różaniec rzykała
Babcia moja też heklować poradziła
i  miłościom do heknadli tyż mie zaraziła
A jak nos sie zeszła kuzynów gromada
babcia temu zawsze była bardzo rada
Krepli nasmażyła całe miski  wielkie 
to było lekarstwo na zmartwienia wszelkie
A jak podłogi na glanc powycierała
to na nos już z łokna łod razu ryczała
- Wy gizdy dioseckie kaj zaś mi włazicie
zaroz sień umyto cało zmarasicie
Babci nie zapomna do końca moich dni
i często nocami ona mi się śni







29 komentarzy:

  1. No po prostu majstersztyk, nie wiem tylko co to kreple...
    Od mojej babci nauczyłam się szycia i zawsze zadziwiała mnie pogodą ducha.
    Czytałam mężowi i śmialiśmy się razem. Duże brawa :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kreple kochana Asiu - to pączki :) Dziękuję i cieszę się, że od rana mieliście dawkę humoru dzięki mnie :)

      Usuń
    2. U Was mąż kupuje pączki
      i całuje żonę w rączki ...
      U nos chop przinosi kreple
      a babie robi sie w sercu cieplej :)

      Usuń

  2. Babcia Marija siedzi w Niebie
    i pełne rynce mo roboty
    pomogo gizdom w potrzebie
    łot poniedziałku do soboty
     
    Swoich dzieci gromadka
    teroz mo już tam u siebie
    akuratno jest do łostatka
    wnukow chce mieć w Niebie
    ,
    Zawroco gowa Panu Bogu
    na różańcu żyko i prosi
    nie czimej ich na progu
    jak sie kery do nieba zgłosi
     
     

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak wiadomo wszem i wobec moja zdolna Kuzynka napisała, która babcię dobrze znała :)

      Usuń
    2. Dobrze znała i lubiła ...
      Czasem u niej gościem była :)

      Usuń
  3. Wszystkie Babcie są do siebie podobne czy ze Śląska, czy z Podlasia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak sobie myślę, że te nasze gwary przenikają się nawzajem, bo kujawska trochę podobna do cytowanych wyżej, ciekawa ta nasza mowa, oby gwary nie poszły w niepamięć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja kujawskiej gwary w ogóle nie znam i chyba nawet nie miałam okazji usłyszeć - może będzie jeszcze okazja

      Usuń
  5. ciekawy wpis

    http://skucinskaemilia.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Proszę o wytłumaczenie heklować, resztę rozumiem. Wychowywałam się na obrzeżach, czyli w Chrzanowie. A gwary śląskiej słucham, gdy oglądam Rączkę, jak gotuje.
    Zasyłam serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heklować - to szydełkować , a heknadla to szydełko. My do Chrzanowa mamy całkiem niedaleko, a nawet czasem jeździmy tam naprawiać kręgosłupy :) Tak jak pisałam przy okazji wiersza o Barbórce, bardzo wiele jest odmian gwary, jedną z nich jest gwara pana Remigiusza Rączki. Dla mnie jest ona czasem niezrozumiała, bo to już są okolice Wodzisławia i gwara brzmi tam zupełnie inaczej. Nie znam się tak bardzo, ale na moje ucho jest tam więcej naleciałości z języka czeskiego. Mnie bliższa jest gwara pana Szołtyska, który czasem w tv Silesia opowiada różne ciekawe historie, a także wydał parę książek. Dziś rano usłyszałam powiedzenie, której wcześniej nie znałam i bardzo mi się spodobało. " Sapiesz jak jeż z płonkami" (jabłkami) :) miłej i słonecznej niedzieli życzę

      Usuń
  7. Dobrze Gabrysiu ,że dajesz się namawiać na taką "gwarową" twórczość. A mnie przy okazji przypomniały się słowa,które mnie rozśmieszały gdy pracowałam na granicy -wtedy jeszcze z Czechosłowacją...kilka z nich : kava rozpustna-kawa rozpuszczalna, szmaticek na paticzku-parasol, spodky-majtki,cyckova vyhoda-stanik, dachowy obsraniec- gołąb......Myślę ,ze wybaczysz mi ,że pozwoliłam sobie takie...wspominkowe coś tu umieścić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś jeździłam na szkolenia do Cieszyna, które prowadzili Czesi i gdy wracałam to nawet myślałam po czesku :) Miałam parę takich "perełek" ale juz mi uciekły z pamięci.

      Usuń
  8. Rzeczywiście ta gwara nie może zaginąć, dbajcie o nią dziewczyny :) ja już w zasadzie wszystko rozumiem po twoich Gabrysiu wcześniejszych wyjaśnieniach. Ciekawi mnie tylko określenie gizdy dioseckie. Nic mi do głowy nie przychodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko, to określenie tak naprawdę rozumiała tylko moja babcia :) Ona chyba je stworzyła i nieraz z kuzynami wspominamy i zastanawiamy się co to znaczyło. Diosek to było określenie diabła, a gizdy to były łobuzy takie przez duże Ł . Babcia to połączyła ale oczywiście żartobliwie, bo jak wspomniałam babcia z diabłem nic wspólnego nie miała - wręcz przeciwnie. A moje anielskie zbiory też mam nadzieje świadczą o tym że żaden diosecki gizd że mnie :) pozdrawiam serdecznie z uśmiechem - bo te wspominania zawsze wywołują u mnie uśmiech na twarzy

      Usuń
  9. Wczoraj za sprawą mojej cioci , miałam okazje wiersz przeczytać na falach radia eM . Był pięknie zapowiedziany i mój łamiący się ze wzruszenia głos można było tam usłyszeć. Jak tylko dostanę obiecane nagranie - zamieszczę na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojejku !!! To Ty umiesz taką gwarą mówić i pisać ??? Podziwiam, Gabrysiu ! Gdybyś wydała taką książeczkę dla dzieci gwarą napisaną , to na pewno cieszyłaby się powodzeniem. Wiersz jest piękny. Ogólnie zrozumiałam o co chodzi, ale jest kilka słów, które nie bardzo wiem, co oznaczają, np. familok, kachlok, heklować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc Ulu to moje pokolenie już jest taką końcówką - jeśli chodzi o gwarę . To tez już nie jest taka najprawdziwsza, bo tak jak wspomniałam przy okazji wiersza o Barbórce, gwara w szkole była bardzo tępiona i jedynie znam ją z domu, od rodziców i dziadków. Familok to taki dom z cegły do którego wchodzi się przez podwórko i mieszka tam kilka rodzin, kachlok to piec kaflowy, a heklowanie to jest to z czego powstają moje misie :) czyli szydełkowanie :) co do książeczek pisanych gwarą to uważam że w tej dziedzinie są lepsi specjaliści ode mnie. Moja gwara to taka na prywatny użytek :) ale cieszę się że wiersze gwarą pisane są tak ciepło przyjęte. Buziaki Uleńko

      Usuń
  11. Świetny, zrozumiałam większość bez problemu☺

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj, od dawna Cię "podczytuję" ale ponieważ kompletnie się nie znam na wierszach więc się nie "wymądrzam" albo mi się coś podoba, albo nie...No ale wiersz pisany gwarą jest dla mnie majstersztykiem - zawsze podziwiam to czego sama nie potrafię :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Jago. Z jednej strony cieszę się, że "podczytujesz" a z drugiej jest mi przykro, że piszesz "nie znam na wierszach więc się nie "wymądrzam". Ja zawsze i wszędzie gdzie mam tylko okazję mówię, że moje wiersze to pewnie nie jest poezja w pełnym tego słowa znaczeniu. Pisze to co mi serce dyktuje i ma to tylko kształt wiersza :) i wcale nie chodzi o wymądrzanie kochana Jago, ale o to by każdy znalazł w tym co pisze kawałek swego serca i swych odczuć, bo mam nadzieję, że za wiele nie trzeba głowić się nad tym co napisałam. Jest mi bardzo miło gościć Cię tutaj i zapraszam częściej - tak z serca do serca - pomijając wymądrzanie :) Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Ale chodzi mi o to, że od zawsze miałam problem z analizą wierszy - czytam i albo mi się coś podoba albo nie - albo je rozumie albo nie...Dlatego miałam przewalone u polonisty. A pisząc "wymądrzać się" chodziło mi tylko o mnie - bo jak nie wiem co mądrego napisać lepiej milczeć, czyż nie tak ?

      Usuń
    3. Wiesz Jago, że ja pewnie teraz też nie umiem analizować wierszy i tak samo czytam i albo sie podoba, albo nie :) tak samo jest z pisaniem - siadam i piszę - nie analizuję i dlatego konkursu literackiego nigdy nie wygram ale może wygram miejsca w sercach Czytelników :) A z milczeniem - to masz rację, czasem wystarczy posiedzieć i pomilczeć... każde Twoje słowo napisane będzie dla mnie podwójnie cenne. Pozdrawiam :)

      Usuń
  13. Wspaniałe Gabrysiu gratuluje. Ukłony do ziemi. Mam przyjaciółkę ślązaczkę i uwielbiam słuchać jak mówi gwarą. Fajna z niej dziewucha, bardzo pozytywna, zawsze zaraża dobrym humorem i poprawia nastrój. Bardzo piękny ten wiersz. Masz talent.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie Ty to Kasiu odgrzebałaś:) Miło mi, że dotarłaś aż tutaj. Staram się też być taka pozytywną osobą i nieść uśmiech - chociaż nie zawsze się udaje, bo nie wszyscy chcą dar ten przyjmować, jak mi pokazały moje ostatnie doświadczenia, ale grunt to się nie poddawać prawda? Buziaki

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.