Rozmowa z Motylem


Dziękuję panu Panie Motylu

    że znalazł Pan dla mnie chwile 

że poświęcił Pan trochę swojej cierpliwości

 bym się nasyciła do woli

 Pana pięknością

Bo mnie się już dawno temu wydawało 

że gąsienicą to ja być już przestałam

 ale jak tak patrzę na Pana

 i kolegów pana uroczych 

 to z mojego kokonu 

wyszły narazie tylko oczy

Bo w moim kokonie trzymają mnie 

stare przekonania

 że na zewnątrz wcale

 nie warto się wyłaniać

 Ale jak tak Pana i kolegów pańskich

 obserwuję

 to  czasu tego w kokonie spędzonego

 po prostu żałuję 

Rozwinąć skrzydła polecieć choć na chwilę 

i poczuć jak to jest 

być prawdziwym Motylem

 Takie sobie dzisiaj marzenie wymyśliłam 

i będę do jego spełnienie

 konsekwentnie dążyła

                             
 



Dzięcioł



Pięknym lasem sobie idę
a moje myśli są w stu różnych 
i całkiem innych miejscach
Nagle dzięcioł stuka  
jakby w sam środek mojej głowy 
Puk puk - gdzie jesteś 
Halo tu ptasi koncert
koncert nie do powtórzenia
Tu i teraz dokładnie
o tej porze i tylko dla ciebie
A potem był już tylko koncert
i las
i świat w jednej chwili wypiękniał
Bez dzięcioła
bym to wszystko przegapiła





Czy naprawdę " bezludna" ?


Gabriela Kotas blogerka, autorka książek dla dzieci, oraz tomików dla dorosłych, tym razem zaprasza nas do lektury o całkiem innym niż dotychczas charakterze.

Akcja tej niecodziennej książki toczy się na bezludnej wyspie, na którą wybrało się osiem kobiet w różnym wieku ( od 35 - 79 lat)

Bohaterki książki, zaproszone przez autorkę  do wspólnej przygody, na 10 dni przeniosły się na  - istniejącą w ich wyobraźni - bezludną wyspę, by tam przeanalizować swoje dotychczasowe życie i równocześnie podzielić się swoim życiowym doświadczeniem.

A to życie w najprawdziwszej jego odsłonie.

Dziesięć wspaniałych dni, pełnych wzruszeń, wspomnień, a także dzielenia się dobrem i siłą do pokonywania trudności mniejszych i tych - zdawałoby się - nie do pokonania.

Kobiety mają moc, której same do końca jeszcze nie znają, a w opowieściach przy płonącym ognisku - moc ta zaczyna ukazywać się coraz wyraźniej.

Krąg kobiet, przy niegasnącym na wyspie ognisku , to prawdziwa torpeda siły , delikatności, śmiechu, łez, cierpliwości, życzliwości i życiowych doświadczeń. 

Imiona części bohaterek, na ich życzenie zostały zmienione, lecz wszystko co tutaj przeczytacie - wydarzyło się naprawdę.


To tekst, który przeczytacie na okładce książki.

Cóż mogę powiedzieć - czekamy, pewnie już niedługo, choć w wydawnictwie Białe Pióro - rozgościł się Covid, mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem i już wkrótce dowiecie się, co wydarzyło się na tej niesamowitej i wcale nie "bezludnej" wyspie. 

Tytuł - książka zawdzięcza jednej z uczestniczek wyprawy, która na zakończenie zapytała " czy ta wyspa naprawdę była bezludna"? 

Stąd nawias :)

Czekacie? Bo ja bardzo i najważniejsze - jak Wam się podoba okładka? 

Proszę państwa - oto miś

Proszę państwa oto miś
co się z misiem dzieje dziś?



Niedawno otrzymałam taką oto wiadomość, która podsunęła mi pewien pomysł
Przeczytajcie sami
Dzień dobry, pamiętam Panią ze spotkań z uczniami w bibliotekach.
Mam nietypowe pytanie, pośrednio związane z Pani twórczością: moja obecnie już nastoletnia wnuczka kupiła parę lat temu w bibliotece wydzierganego przez Panią misia, zrobionego szydełkiem, w niebiesko-białych szydełkowych spodenkach.
Miś przeleżał w zabawkach parę lat, odkryła go moja malutka półtoraroczna wnuczka i pokochała miłością najpierwszą, gorącą. Od kilku miesięcy bez misia się nie rusza, miś zaliczył liczne kąpiele i inne przygody, razem przemierzają place zabaw, kałuże, podróże itd. Odkrycie, że Teddy gdzieś się zapodział skutkuje wręcz histerią.
Na skutek licznych przygód Teddy nie tyle stracił na uroku, ale jest bliski końca.
Czy gdzieś można kupić Pani misia? Pojedziemy po niego wszędzie.Biblioteka obiecała mi Pani nr telefonu pozwolę sobie zatelefonować, jak tylko panie go znajdą w zapiskach. Pozdrawiam.
Jak wiecie, przed rokiem zakończyłam produkcję misiów ze względów zdrowotnych ( kręgosłup szyjny i nadgarstek odmówiły posłuszeństwa) 
Zrobiłam ich setki tysięcy i zdałam sobie sprawę z tego, że nie wiem jakie są dalsze losy misiów.
Postanowiłam to zmienić i tu prośba do rodziców, pań bibliotekarek i nauczycielek.
Proszę o udostępnienie mojego apelu
pt. „Proszę państwa oto miś - co się z misiem dzieje dziś” 
wśród dzieci - może nieco już starszych, które kiedyś misia zakupiły.
Kreatywność mile widziana, filmy zdjęcia z opisem , opowiadania - wszystko dozwolone , a ja może pomyślę o nagrodach?
Pierwsze prace już do mnie przychodzą i myślę, że w komentarzach zrobimy galerię. 
Można wklejać z opisem lub przesyłać do mnie na adres mailowy
gabrielakotas13@gmail.com
To bohaterka całego zamieszania - więc kochani - do dzieła.
Czas przysyłania prac - do końca maja.




O pewnej podróży


                                         

Życie płynie 

i z tym nie da się zrobić nic 

Można jednak zauważyć

że wszyscy płyniemy w tym samym kierunku

Płyniemy jedziemy

jak kto woli 

Wystarczy spojrzeć na tarczę zegara

i chwilę się na niej skupić

nie zatrzymasz - nawet gdybyś się bardzo starał

Każda chwila za moment 

już staje się przeszłością

Warto tak biec?

Warto zaciskać pięści do bólu i serce?

Dopłyniesz dojedziesz nic się nie martw 

lecz z pociągu też czasem trzeba 

wyjrzeć przez okno

sprawdzić 

gdzie  on obecnie się znajduje

I czy to napewno mój pociąg 

Choć on i tak jedzie niezależnie 

od wszystkiego

 Spróbuj czasem na chwilę rozejrzeć się 

i sprawdzić gdzie jesteś

 kto jest obok 

a najważniejsze - jak się czujesz

I spróbuj też czasem swój bagaż położyć obok

nie trzymać go cały czas na plecach

On i tak jedzie razem z tobą 

metr po metrze

i nikt go nie zabierze bo każdy ma swój

a ty przynajmniej odpoczniesz

Takie małe przystanki w ciagu dnia

nic trudnego 

a ile piękna można zauważyć

Bo czasem wstajesz rankiem

wieczorem idziesz spać 

i nawet nie wiesz

 którędy jechałeś 


Kobiecy apel


Pięknego świętowania 

Nikt oprócz mnie 

nie ma prawa osądzać

 i dyskutować w sprawie 

o której nie ma najmniejszego pojęcia 

Jeśli nie rozumie 

lub nawet zrozumieć się nie stara 

(Powiedziałabym wara... nie ta taka już nie będę)

Wracaj na swoje podwórko i dalej spoglądaj 

przez uchyloną firankę

 na czyjeś życie i baw się 

w sprawiedliwego sędziego 

Lecz z daleka od mojego

Nie masz pojęcia ile razy zacerowałam

 rany na swoim sercu 

by móc zaczynać kolejne dni od nowa 

Nie masz pojęcia ile łez za moim uśmiechem  

czasem musi się schować 

Jeśli przyjdzie ci czasem do głowy 

ocenić moje życie i z tym 

jedynie sprawiedliwym według ciebie

 wyrokiem 

z góry na mnie spoglądać 

załóż mocniejsze okulary i spójrz wgłąb siebie 

A najlepiej tam już zostań 

Bo gwarantuję że posprzątanie 

tego co tam zobaczysz

 zajmie ci sporo czasu 


Ps. Trochę przed czasem miłe moje Czytelniczki ( i Czytelnicy oczywiście także)  - ale jutro wyjeżdżam i mam zamiar się świetnie bawić z daleka od internetu. 

A wiecie Wena czekać nie lubi - co w duszy to na klawiaturze. Jestem bardzo ciekawa, czy się ze mną zgadzacie w tym względzie 

Wracam z "Kawiarni na końcu świata"






...chociaż bardzo mi się nie chce.

To chyba jedna z nielicznych czynnych i dostępnych kawiarni, ponieważ znalazłam ją w książce pod tym właśnie tytułem

Dlaczego o niej piszę?

Nie będzie to recenzja, będą to moje wrażenia i emocje, które stamtąd przyniosłam.

Przeczytałam już setki różnych książek tak zwanych

 „ rozwojowych” , które otwierają oczy na sprawy nieraz  oczywiste, aby móc tę drugą połowę życia przeżyć w pełni i nie zmarnować - nie przespać ani chwili dłużej. 

A gdy „ usiadłam” we wspomnianej kawiarni - zasłuchałam się w te magiczne opowieści i zamyśliłam się nad zadanymi pytaniami. 

Jak ja mało jeszcze dalej wiem…

Wiele razy na spotkaniach autorskich zadawałam następujące pytanie dzieciom i dorosłym 

- Czy jesteś we właściwym miejscu? 

- Czy robisz to, co czujesz - że właśnie masz robić?

-  Czy Twoje marzenie z wczesnego dzieciństwa, jest teraz spełnione?

I nie wiem dlaczego, ale większość dorosłych - szukając odpowiedzi na to pytanie - miała w oczach łzy.

Jak daleko odeszliśmy od marzeń?

Czyje marzenia właściwie teraz spełniamy? 

Swoje? Czy może naszych rodziców, sąsiadów , znajomych - bo tak wypada? 

Mniej więcej to samo pytanie pada w Kawiarni ?

Dlaczego tu jesteś? 

Czy jesteś na swoim placu zabaw, czy może na czyimś i robisz wymuszone, śmieszne miny, które męczą Cię do szpiku kości  - by to on się dobrze bawił - nie Ty…

Czy odliczasz dni , miesiące lata do emerytury - odkładając każdy grosz na ten czas - gdzie może w końcu spełnisz swoje marzenia? A co jeśli…

Czy dajesz światu, to - co masz najpiękniejszego?Albo zakopałeś, bo się nie opłaca...

A co teraz? Hibernacja, czy przeglądanie internetu

 i przyglądanie się innym, którzy tworzą barwne scenariusze 

ze swojego życia na potrzeby sieci społecznościowych?

Czy nie pracujesz czasem tylko po to, by później biec do sklepu po rzeczy - bez których według TV nie masz najmniejszych szans przeżycia? 

A ciagle włączony odbiornik wtłacza w Twoją podświadomość więcej i więcej artykułów najpilniejszej potrzeby, na które trzeba wciąż i wciąż od początku zarabiać - a to co lubię , za czym tęsknię? 

To… na emeryturze…

Czy potrafisz czasem wykrzesać z siebie odrobinę dziecięcej radości, zwyczajną zabawą, która kiedyś sprawiała Ci radość? 

Czy raczej z góry zakładasz, że - nie wypada, że życie z założenia musi być ciężkie i bardzo poważne.

Co z Twoim czasem? Czy masz czas na zwykłą , serdeczną rozmowę - może przez telefon - ale jednak. 

Ostatnio słyszałam wspomnienie z czasów, kiedy pierwsi nasi rodacy osiedlali się w tych "lepszych  Niemczech” i jak bardzo zdumiewały nas i rozbawiały opowieści o tym, 

że tam - żeby iść na kawę - trzeba najpierw umówić się przez telefon. 

To był wtedy - dla nas jakiś kosmos.

 A teraz?… teraz czasem trzeba spróbować z pięć razy do kogoś napisać sms - żeby wyżebrać trochę czasu na telefoniczną rozmowę , bo - brak czasu. 

Wiecie, że samo przeglądanie niechcianego spamu, który podrzuca nam  internet, zjada nam jeden rok z życia?

Książka cieniutka, pisana dużą czcionką - powiedziałabym taka na jeden wieczór - ale… weszła aż do szpiku. 

Teraz wchłaniam część drugą - czyli „ Powrót do kawiarni na końcu świata” 

Wiecie - książka ta wstrząsnęła mną tym bardziej, że ja ciągle widzę łzy w oczach uczestników spotkań, 

którym zadawałam pytanie  - jak daleko jesteś od swoich dziecięcych marzeń - czyje marzenia spełniasz dzisiaj…