Markowi

Nie było nam dane 
napić się wspólnie tej ostatniej...
herbatki
Wybrałeś już inne, lepsze miejsce
i smaczniejsze jej odmiany
Tam pewnie 
anielskimi dłońmi podana
smakuje znacznie lepiej
I ból Twój towarzysz 
nie ma tam już prawa wstępu
Został tutaj
w sercach tych,
którym Twoja obecność
 została zabrana
Za wcześnie
Jak zwykle 
Bo na śmierć nigdy 
nie ma dobrego czasu
Zarezerwuj mi TAM piękną filiżankę
mój dzielny Kuzynie
Przy niej powspominamy 
nasze 

dziecięce wybryki

Herbatka z Aniołem

Usiądź obok
 Aniele
Nic nie mów
tylko bądź
Czasami tęsknota 
boli bezsilnością
Lecz to mija - szybciej 
- niż łza stoczyć
 się z policzka zdąży
Razem herbatkę wysączymy 
powoli
A ja Ci opowiem to 
czego inni słuchać
nie chcą

 I niech tak zostanie

Szkoła Podstawowa - powrót do dzieciństwa

Zostałam zaproszona do szkoły - szkoły mojego dzieciństwa. Jest to Szkoła Podstawowa nr 6 w Siemianowicach Śl. Wczoraj odbywało się tam Święto Szkoły i okazało się , że zostałam tam przyjęta z takimi honorami, na które kompletnie nie byłam przygotowana. Najpierw była uroczystość na sali gimnastycznej podczas której  dzieci prezentowały swoje inscenizacje związane tematycznie z książką
Po części oficjalnej, spotkałam się w świetlicy z kl. 1 A , aby poczytać dzieciom i zaprezentować swoją twórczość.

Nie musze chyba Wam mówić jakie to było wzruszające przeżycie. Najbardziej się wzruszyłam, kiedy Pani Dyrektor pokazała mi Kronikę szkolną, w której odnalazłam  siebie sprzed lat.

Kto zgadnie gdzie ja - to ja? :)
Oczywiście na taką okazję musiałam napisać wiersz, który jedna z pań pięknie na akademii przeczytała, bo mnie wzruszenie ścisnęło gardło ;)


Szkoła
Po latach może trzydziestu
a może i z odrobinką
Wracam do miejsca gdzie kiedyś
bywałam jako dziewczynka

Powiem Wam dziś  w zaufaniu
przez kozła skakać się bałam,
a z innych przedmiotów kłopotów
żadnych większych nie miałam

Tarcza niebieska widniała
na każdym z moich ubranek
mama ją przyszywała
by była gotowa co ranek

Bez tarczy przy wejściu  do szkoły
czasami nas nie wpuszczano,
albo w najlepszym wypadku
w zeszycie zapisywano

Mundurek niebieski miałam
i biały przy szyi kołnierzyk
Codziennie czyściutki być musiał
wyprany i całkiem świeży

Na przerwach na szkolnym podwórku
czasami się w gumę skakało
i wierzcie mi, nie raz tej gumy
w majtkach nam brakowało

Skakanie było ważniejsze
niżżne inne sprawki,
bo nikt nie chciał na boku
zajmować  samotnie ławki

A najpiękniejsze godziny
z mych pięknych  szkolnych lat
spędziłam w bibliotece
poznając książek świat

Dwójka też się trafiła
nie raz i nawet nie dwa
lecz każdy prawdziwy uczeń
co najmniej jedną dwójkę ma

Takie  wspomnienia zostały
 z mojego szkolnego poletka
Gdzie dzisiaj z radością powracam
jako dorosła poetka





Misiaczkowo cz. 2





Michałek dzisiaj  wstał niewyspany
przytulił się mocno  do  swojej mamy
Bo w bardzo był kiepskim humorze
A mama tylko wzdychała „ mój Boże”

Tata Michałka w lesie się trudził,
a misiek malutki w domu się nudził
Mama przy kuchni od rana się krzątała
I na Michałka uwagi nie zwracała

Miś w końcu na pomysł taki wpadł
nie będzie dziś w domu obiadku jadł
Lecz do termosu obiadek spakuje
i do lasu - do taty z obiadkiem powędruje

Tata na pewno się bardzo zdziwi
 bo w lesie suchym prowiantem się żywi
I pewnie z tego zmarznięty jest cały
-  pomyślał z troską nasz misio mały

Przygotował sobie termos i chochelkę
wdrapał się na krzesełko niewielkie
Zupki nalał dla taty swojego
i szybko pobiegł do lasu pobliskiego

Z daleka słyszał misiu piły wycie
i słyszał także serca swego bicie
Bo troszkę się Michałek bał
że tak bez słowa mamie z domku zwiał

Mama samego by go nie puściła
za mały jesteś- pewnie by mówiła
 Michałek jest  przecież całkiem duży
i wcale nie boi się samotnej podróży

No może troszkę –no  może odrobinę
Przełyka nasz Michałek  ze strachu szybko ślinę
Lecz misiu już piłę słyszy z głębi  lasu
więc nie marnuje na strach swego czasu

c.d.n .

Pośpiech


Znów za szybko bije
i tak już niespokojne
Znowu dokądś się wyrywa
zawsze przodem
Ech to moje serce
nigdy nie zrozumie,
że 
nie należy się śpieszyć
Pośpiech nikomu nie 
jest potrzebny
Szczególnie sercu
W pewnym wieku
śpieszyć się 
nie wypada

Gabrysia - dzieciom „ Misiaczkowo”

W czasie jednego ze spotkań w Lublinie - z dorosłymi, pewna pani ( pozdrawiam) zapytała, dlaczego nie piszę nic o swoich misiach. Oczywiście pomysł musiał dojrzeć. 
Dzieci, z którymi spotkałam się tydzień temu w Lublinie, Dorohusku i Świerżach - są już wtajemniczone i znają mój nowy projekt. ( mam nadzieję, że rysunki się tworzą...) 
Dziś projekt ujrzy światło dzienne. Mam zaszczyt przedstawić Państwu rodzinkę..... ( czeka nowy konkurs na wymyślenie nazwy rodzinki...) 












Nie wiem, czy takie miejsce znajdziemy
gdy razem nad wielką mapą siądziemy
Ja już je kiedyś w swym życiu widziałam
lecz gdzie to było? Już zapomniałam

Widziałam tam domek nie duży wcale
i nie mieszkały w tym domku krasnale
Żyła tam sobie niewielka rodzinka
był tata i mama, mieli też synka

I teraz wam powiem o nich dwa słowa:
to była prawdziwa rodzinka misiowa
Mieszkali razem w domku maleńkim
od rana już słychać było piosenki 

To mama misiowa pięknie śpiewała,
no i do tego  śliczny głos miała
A tata czasami mruczał coś basem
gdy spacerował z synkiem pod lasem

Mama na imię Michalina miała,
a syna imieniem Michałek  nazwała
Barnaba na imię miał Michałka tata
był bardzo poważny, bo miał już swoje lata

Dzisiaj rodzinkę Wam pięknie przedstawiłam
i mam nadzieję, że zaciekawiłam
Bo to bardzo wesoła rodzinka,
 o której opowiem
w kolejnych odcinkach