Zostałam zaproszona do szkoły - szkoły mojego dzieciństwa. Jest to Szkoła Podstawowa nr 6 w Siemianowicach Śl. Wczoraj odbywało się tam Święto Szkoły i okazało się , że zostałam tam przyjęta z takimi honorami, na które kompletnie nie byłam przygotowana. Najpierw była uroczystość na sali gimnastycznej podczas której dzieci prezentowały swoje inscenizacje związane tematycznie z książką
Po części oficjalnej, spotkałam się w świetlicy z kl. 1 A , aby poczytać dzieciom i zaprezentować swoją twórczość.
Nie musze chyba Wam mówić jakie to było wzruszające przeżycie. Najbardziej się wzruszyłam, kiedy Pani Dyrektor pokazała mi Kronikę szkolną, w której odnalazłam siebie sprzed lat.
Kto zgadnie gdzie ja - to ja? :) |
Oczywiście na taką okazję musiałam napisać wiersz, który jedna z pań pięknie na akademii przeczytała, bo mnie wzruszenie ścisnęło gardło ;)
Szkoła
Po latach może trzydziestu
a może i z odrobinką
Wracam do miejsca gdzie kiedyś
bywałam jako dziewczynka
Powiem Wam dziś w zaufaniu
przez kozła skakać się
bałam,
a z innych przedmiotów kłopotów
żadnych
większych
nie miałam
Tarcza niebieska widniała
na każdym z moich ubranek
mama ją przyszywała
by była gotowa co ranek
Bez tarczy przy wejściu do szkoły
czasami nas nie wpuszczano,
albo w najlepszym wypadku
w zeszycie zapisywano
Mundurek niebieski miałam
i biały przy szyi kołnierzyk
Codziennie czyściutki być musiał
wyprany i całkiem świeży
Na przerwach na szkolnym podwórku
czasami się w gumę skakało
i wierzcie mi, nie raz tej gumy
w majtkach nam brakowało
Skakanie było ważniejsze
niż różne
inne sprawki,
bo nikt nie chciał na boku
zajmować samotnie ławki
A najpiękniejsze godziny
z mych pięknych szkolnych lat
spędziłam
w bibliotece
poznając książek świat
Dwójka też się
trafiła
nie raz i nawet nie dwa
lecz każdy prawdziwy uczeń
co najmniej jedną dwójkę ma
Takie
wspomnienia zostały
z mojego szkolnego poletka
Gdzie dzisiaj z radością powracam
jako dorosła poetka
Oj Gabrysiu oczywiście zaraz przypomniała mi się szkoła mojego dzieciństwa-w Dobczynie a jeszcze bardziej nauczycielki,niektóre wyjątkowo kochane.Na tyle ,ze pierwsze moje marzenie .....to zostać nauczycielką lub bibliotekarką....nie mogłam się zdecydować.Los zdecydował inaczej.....ale biblioteka należy odkąd pamiętam do moich ukochanych miejsc.Myślę ,że takie wzruszenia..to coś takiego co może zdarzać się częściej bo wypływa to z czegoś wspaniałego.....A przyznam Ci się ,że moje fikołki-szczególnie do tyłu zawsze były jakieś skrzywione więc także nie byłam "utalentowana" w tym kierunku.Ale pamiętam te odznaki "Wzorowy uczeń"......teraz wspominam to z sentymentem...
OdpowiedzUsuńGrażynko, ja też z fikołkami na bakier byłam, a kozioł to moja zmora była. Ile ja się napłakałam z tego powodu... W bibliotece za to spędzałam wiele godzin, te zdjęcia to inscenizacja Kopciuszka, którą przygotowywaliśmy w szkolnej bibliotece. A w gumę skakałaś Grażynko? :)
UsuńOczywiście,że w gumę (ale nie pamiętam abym wyciągała z majtek...ha,ha) no i w klasy grałam,lubiłam bardzo i w chowanego się bawiłam...A jeszcze kilka lat temu z dziećmi graliśmy w państwa ,miasta....
UsuńNIe , żebym z majtek wyciągała to nie :) ale pamiętasz jak było trudno zdobyć parę metrów gumy? To było kosztem nowej gumy w majtkach ;)
UsuńA ja wyciągałam - dziadek miał kalesony :-) ale cicho sza!
UsuńNikomu nie powiemy :)
UsuńCóż za zbieg okoliczności, że w szkole, do której wracasz nawet przedstawienie związane z książką!Nie dziwię się, że wiersz odczytał kto inny, ja tez w takich sytuacjach mam ściśnięte gardło!
OdpowiedzUsuńUroczystość bardzo miła i sentymentalny nastrój, fajnie, że nam wszystko opisałaś :-)
I znowu coś wspólnego, obie chodziłyśmy do podstawówki nr 6 !!!
No proszę Asiu - kolejny zbieg okoliczności z numerem szkoły. Przedstawienia były na prawdę pięknie przygotowane. Jak widać na zdjęciach , wszystko było dopracowane na medal. Szkoła - staruszka - niewiele się zmieniła. Zdążyłam w ostatnim momencie , bo podczas wakacji będzie przeprowadzka do nowszego budynku i połączenie dwóch szkół podstawowych w jedno.
UsuńTakie powroty do miejsc dzieciństwa zawsze wzruszają. Zauważyłyście, dziewczynki, jak bardzo zmienia się nasz sposób postrzegania szkoły po latach, gdy zdarzy nam się tam powrócić? Kiedyś wielki budynek przerażał i przytłaczał, teraz jakby się skurczył... Tyle wspomnień pozostało w szkolnych murach i tyle odzywa się w nas. Piękny powrót do szkolnych lat, Gabrysiu :) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńM.
Dokładnie takie wrażenie odniosłam będąc w budynku mojej szkoły - takie, o jakim piszesz Moniś. Sezon na powroty dopiero się zaczyna :) W tym tygodniu będzie Dom Kultury, w którym spędziłam połowę mojego dziecięcego czasu ;) Buziaki
UsuńKilka lat temu moja podstawówka obchodziła okrągły jubileusz. Miło było się spotkać z koleżankami i kolegami, zwiedzić przygotowane wystawy, odszukać swoje zdjęcie w kronice..... więc chyba choć trochę rozumiem Twoje wzruszenie. A Ty jeszcze byłaś przyjmowana z honorami ;) gratulacje.
OdpowiedzUsuńA szkoła - rzeczywiście się skurczyła albo raczej my urosłyśmy;)
Takie spotkania po latach zawsze skłaniają do refleksji i wzruszeń. To" skurczenie" też można odebrać tak, że teraz już nas po prostu nie stresuje ;) tak jak kiedyś. Pozdrawiam :)
Usuń