Kiedyś...


Wieczorne zadumanie
nad datą 
mijającego dnia
bo... każda  z dat
niesie jakieś wspomnienia
Kalendarz 
wieczornych zadumań
ciągle przypomina
łezką wzruszenia...
nostalgicznym uśmiechem...
tęsknotą...
Wracasz tam na chwilę
gdzie nie ma już nic
i nie ma nikogo
a przecież to jakby wczoraj
było
wieczorne zadumanie 

nad przemijaniem...

O Bogusiu łakomczuszku - nie tylko dla dzieci :)

Wydarzenie opisane w wierszu miało miejsce przedwczoraj, miały nieco inny przebieg :) Mały Boguś jest trochę większy  i faktem jest, że naprawdę trzeba uważać i czytać opakowania, a ja też nie jestem bez winy :) 
Był sobie Boguś mały
co mógł słodycze jeść
przez dzień cały 
gdy mama przyniosła zakupy z miasta
Boguś w torbach szukał cukierków
lub ciasta
Taki z niego był słodyczy tropiciel
i wszystkiego co tylko miało słodki smak - wielbiciel
Kiedyś pod choinkę mama Bogusia 
dostała pudełeczko
spojrzała na wieczko
zobaczyła na obrazku cukierki
i schowała głęboko do szafki 
na wypadek wszelki
O pudełku zapomniała
a tu wiosna nastała
porządki w szafkach mama robić zaczęła
pudełko wyjęła
Chciała dokładnie sprawdzić co pudełku się znajduje
i pewnie później wszystkich poczęstuje
Nagle telefon zadzwonił
a to babcia chora 
mówiła żeby pilnie sprowadzić jej doktora
Mama szybko sie ubrała i do babci pojechała
Boguś zwyczajem swym
bardzo złym
poszedł do kuchni pomyszkować
co by tu słodkiego upolować
Zobaczył pudełko 
z namalowanymi na nim cukierkami
a w nim cukierki owinięte sreberkami
 cukierkiem się szybko poczęstował
i po chwili do łazienki wystartował
Fuj ratunku co mnie podkusiło zjeść coś 
co się w buzi nagle rozpieniło
Poczuł wstrętny smak mydła i soli
i od razu poczuł że go brzuszek boli
Tata od razu wyszedł z pokoju swego 
gdy usłyszał syna płaczącego
Na szczeście Boguś szybko do łazienki wpadł
i cukierka tego niewiele w sumie zjadł
Tata spojrzał na spód opakowania
a tam pisało że to kuleczki do kąpania
Pudełko jak bombonierka wyglądało
i nic na to nie wskazywało
że to nie cukierki do jedzenia
tylko kulki do wody spienienia
 Taka z tego nauczka 
moje drogie dzieci 
że nie wszystko jest cukierkiem 

co w sreberku się świeci

Dzień Babci po śląsku

Z pewną dozą nieśmiałości napisałam na prośbę Czytelników mój pierwszy wiersz śląską gwarą. 
Był to wiersz
Nie spodziewałam się takiego serdecznego odbioru. Od razu w głowie urodził mi się pomysł napisania o mojej babci - też gwarą, bo inaczej się po prostu nie da. 
Wiersz o Barbórce zrozumieli chyba wszyscy, ten może być nieco trudniejszy w odbiorze. Oczywiście wszystko wyjaśnię, ale może na razie spróbujemy - jak Wam pójdzie :)


Lot już mało nie mom ale o jednym pamiętom
że dzisiej moje babcie miałyby swoje święto
Trocha Wos sam dzisiej gwarom  pozabawiom
i o moich babciach 
chwila połosprawiom
Niepisano tradycjo była u nos w doma
mama  taty -  była babcią
a  mamy -  była oma
Dziś wom o babci opowiem - o omie w innym terminie
bo na tym łosprowianiu nocka mi cało minie
Babcia Maria - na imię miała
i na Bytkowie w familoku mieszkała
wielko uciecha z kuzynkom my zawsze miały 
jak we wielkim łóżku u babci pod pierzynami 
my spały
W izbie było zimno choćby w zamrażarce
aż nom z tego zimna zamarzały palce
ale za to babcia lodówki nie miała
wszystko do zjedzenia - do izby chowała
W kuchni u babci kachlok ciepły stoł
na nim sie warzyło i woda do mycia on grzoł
Rano kiedy sie nojlepij wszystkim pod pierzynom
spało
babcia blachy z kołocem spod łóżka wyciagała 
a zaś wieczorami - tako jom pamiętom
(  teraz moja babcia jest już chyba świętom)
na małej ryczce z różańcem siedziała
i do późna w nocy różaniec rzykała
Babcia moja też heklować poradziła
i  miłościom do heknadli tyż mie zaraziła
A jak nos sie zeszła kuzynów gromada
babcia temu zawsze była bardzo rada
Krepli nasmażyła całe miski  wielkie 
to było lekarstwo na zmartwienia wszelkie
A jak podłogi na glanc powycierała
to na nos już z łokna łod razu ryczała
- Wy gizdy dioseckie kaj zaś mi włazicie
zaroz sień umyto cało zmarasicie
Babci nie zapomna do końca moich dni
i często nocami ona mi się śni







Wieczór z Poświatowską

Przy herbatce - takiej 
ze wszystkiego
przeciwko przeziębieniom
 oddałam się wspomnieniom
Zajrzałam do Poświatowskiej
dawno mnie u niej nie było
a przecież z nią zawsze 
jakoś tak ciepło na sercu 
było
To ona ze mną - od tam - do tu
jedna z nielicznych
została, przybyła
i podobnie jak ja 
miejsce oswoiła
jak słowa
które oswajać trzeba ciągle 
od nowa
W innym miejscu w czasie innym
 do mnie mówiła
niczego nie zmieniła
To ja nieco inaczej 
na pewne rzeczy spojrzałam
od czasu - kiedy tomik ten
dostałam

Gdyby tak...



Gdyby tak kiedyś
 zebrać razem 
wszystkie 
nieszczere słowa
w życiu usłyszane
i w sercu zapamiętane
Gdyby przejrzeć  
od deski do deski
wszystkie nieszczere 
uśmieszki
Gdyby tak sprawdzić ile było 
prawdy i racji
w każdej ognistej 
deklaracji
Raczej niewiele 
 treści by z tego 
zostało
zbyt mało
za mało…








Głosowania nadszedł czas

A to zaproszenie na dzisiejsze spotkanie

Kochani moi Czytelnicy. 
Od momentu ukazania się nowej książeczki dla dzieci, odbyło się juz mnóstwo spotkań, na których jak wiecie ogłaszam konkursy rysunkowe. Tematem są wiersze jeszcze niepublikowane. Dzięki tym konkursom uda nam się pewnie znowu wyłonić kilku zwycięzców, których rysunki znajdą się w kolejnej książeczce. 
Tym razem tematem były wiersze o Mikołaju, dentyście i wróżce.
Dzisiaj pora na wybranie prac do wiersza o Mikołaju i wróżce, ponieważ rysunki o tematyce dentystycznej znajdują się w najbardziej odpowiednim miejscu - czyli w rękach mojej pani stomatolog. 
Chcąc nie chcąc musze się tam wybrać , żeby ocenione prace odebrać, a moje uzębienie tylko na tym skorzysta :)
Dla przypomnienia podaję linki do wierszy.


Dla skrócenia wpisu połączyłam obrazki w grupy i umówmy się, że numerujemy sobie - od góry - od lewej - od jeden :)

Szkoła Podstawowa nr 30 Lublin


Szkoła Podstawowa nr 5 Mysłowice


Szkoła Podstawowa nr 24 Lublin


Szkoła Podstawowa nr 22 Lublin


 Szkoła Podstawowa nr 6 Inowrocław ( pozostałe prace z Inowrocławia były o dentyście)

Styczeń


Postanawiam
nie postanawiać
postanawiam
nie naprawiać tego 
na czym się
nie znam
moje chcenie
nie równa się z chceniu
Instancji Wyższej
nie ma postanowień - nie ma
rozczarowań
prowadź mnie Aniele mój 
Stróżu
tak jak do tej pory

 Tobie ufam

Przygoda Nowego Roku - nie tylko dla dzieci

Nowy Rok już na dobre się zadomowił
rozpiął ciepły kubraczek
i zaraz sobie przypomniał
że na ciepłą herbatkę  ma smaczek
Wstał i ubrał się od nowa
wycieczka w poszukiwaniu herbatki
 gotowa
Pomyślał, że po hucznym świętowaniu
 powinna herbatka być w każdym mieszkaniu
Zajrzał do pierwszego z brzegu mieszkanka
a tam wszyscy jeszcze spali w swoich posłankach
Poszedł dalej i co widział ?
Niektórzy ludzie po balowaniu 
zasnęli nawet w swoim ubraniu
Idzie idzie coraz bardziej spragniony
 a okna wszystkie zakryte przez ciężkie zasłony
Chyba herbatki się nigdzie nie napiję
zasłonił szalikiem całkiem zmarzniętą już szyję
Tak wszyscy na mnie czekali 
moje nadejście hukiem petard ogłaszali
a kiedy już jestem pod drzwiami
wszyscy są zajęci swoimi sprawami
Nagle piesek przydreptał 
bardzo przestraszony
przytulił się do Nowego Roczku
bo już był zmęczony
 Co ty piesku tutaj robisz o tej porze
kiedy taki ziąb panuje na dworze?
-Tak się strasznie wybuchów petard bałem
i z tego strachu z domu szybko zwiałem
Nic nie jadłem nic nie piłem
A kiedy myślałem że petardy za sobą zostawiłem
to w koło było coraz głośniej
i ludziom coraz radośniej
Nikt nie zauważył że piesek zagubiony 
błąka się po świecie całkiem przestraszony
Nowy Roczek pomyślał że bez cieplej herbatki
 jakoś radę da
Bo teraz przecież inne zajęcie ma
Trzeba pieska uspokoić 
Nakarmić i napoić 
A potem znaleźć jego właścicieli 
Co to przy petardach o swym przyjacielu 
całkiem zapomnieli
Zanim huku narobisz w koło 
Pomyśl choć przez chwilę 
mniejszych przyjaciołach 
 Którzy ze strachu trzęsą się
 i bezradnie ratunku szukają 
Podczas gdy w koło petardy 
wybuchają