Wydarzenie opisane w wierszu miało miejsce przedwczoraj, miały nieco inny przebieg :) Mały Boguś jest trochę większy i faktem jest, że naprawdę trzeba uważać i czytać opakowania, a ja też nie jestem bez winy :)
Był sobie Boguś mały
co mógł słodycze jeść
przez dzień cały
gdy mama przyniosła zakupy z miasta
Boguś w torbach szukał cukierków
lub ciasta
Taki z niego był słodyczy tropiciel
i wszystkiego co tylko miało słodki smak - wielbiciel
Kiedyś pod choinkę mama Bogusia
dostała pudełeczko
spojrzała na wieczko
zobaczyła na obrazku cukierki
i schowała głęboko do szafki
na wypadek wszelki
O pudełku zapomniała
a tu wiosna nastała
porządki w szafkach mama robić zaczęła
pudełko wyjęła
Chciała dokładnie sprawdzić co pudełku się znajduje
i pewnie później wszystkich poczęstuje
Nagle telefon zadzwonił
a to babcia chora
mówiła żeby pilnie sprowadzić jej doktora
Mama szybko sie ubrała i do babci pojechała
Boguś zwyczajem swym
bardzo złym
poszedł do kuchni pomyszkować
co by tu słodkiego upolować
Zobaczył pudełko
z namalowanymi na nim cukierkami
a w nim cukierki owinięte sreberkami
cukierkiem się szybko poczęstował
i po chwili do łazienki wystartował
Fuj ratunku co mnie podkusiło zjeść coś
co się w buzi nagle rozpieniło
Poczuł wstrętny smak mydła i soli
i od razu poczuł że go brzuszek boli
Tata od razu wyszedł z pokoju swego
gdy usłyszał syna płaczącego
Na szczeście Boguś szybko do łazienki wpadł
i cukierka tego niewiele w sumie zjadł
Tata spojrzał na spód opakowania
a tam pisało że to kuleczki do kąpania
Pudełko jak bombonierka wyglądało
i nic na to nie wskazywało
że to nie cukierki do jedzenia
tylko kulki do wody spienienia
Taka z tego nauczka
moje drogie dzieci
że nie wszystko jest cukierkiem
co w sreberku się świeci
Oj, biedny Boguś, niezależnie od tego, ile ma lat. Mamusi pewnie było przykro, ale łakomczuch może będzie miał nauczkę. Świetna wierszowana opowieść Gabrysiu, bardzo mi się podoba. Pozdrowienia dla Bogusia, niech się chłopak trzyma dzielnie, w końcu nie każdy potrafi się tak wpienić.
OdpowiedzUsuńBoguś Iwonko jest całkiem pokaźnym Bogdanem - bo to mój mąż :) się tak "wpienił :)))) A moja wina polegała na tym, że opakowanie wyrzuciłam a kulki wrzuciłam do miseczki z dyżurnymi słodyczami do kawy i tylko temu, że od jakiegoś czasu nie jem słodyczy - zawdzięczam że to ja nie "wpadłam" . Głowę dałabym sobie obciąć, że to były wiśnie w czekoladzie, a prezent był od ... pewnie sama się niedługo wypowie na ten temat. Pozdrawiam
UsuńHa, ha, mężczyźni. Jestem pewna, że mój mąż też by się wziął za te kulki bo również z niego wielki łakomczuch :)
OdpowiedzUsuńNo popatrz, niechcący stałam sie przyczyną Bogdanowej wpadki, ale co ja zrobię, że teraz kosmetyki, jak łakocie wyglądają, sama takie dostałam - babeczka do kąpieli? Chętnie bym ją zjadła !
OdpowiedzUsuńDobrze, że w całości nie połknął, bo bańki wylatywałyby uszami :-)
Ale przynajmniej powsał świetny wierszyk - anegdota z morałem :-)
Asiu a czy Twój mąż już wie, że babeczka jest do kąpieli? ...:) masz rację bańki - uszamii , a żołądek i jelita lśnilyby czystością :)
UsuńPouczająca historyjka.
OdpowiedzUsuńDlatego ją opisałam ;)
UsuńGabrysiu....jaki wspaniały wiersz "stworzyłaś" chociaż myślę,że Bogdanek odtąd na słowo "kuleczki,babeczki" będzie się bacznie wszystkiemu przyglądał. No chyba ,że Ty Będziesz Tą Babeczką....do schrupania.Ponieważ jednak Gabrysiu ,co tu dużo mówić,przyczyniłaś się do tego.....wynagródź to Bogdanowi,a może już to zrobiłaś..? Tak jak Asia uważam ,że teraz nie tak trudno się pomylić....pozdrawiam Ciebie i Bogdana.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za pozdrowienia Grażynko - myślę że teraz rozważniej będzie podchodził do słodyczy i tego co zjada, mam nadzieję że zaufanie do mnie nie zostało nadszarpnięte bo do tej pory wszelkie witaminki i wszystko co przygotowałam łykał bez szemrania :)
UsuńNo tak - a ja się dziwię, że w reklamach kapsułek do prania jest zawsze wzmianka żeby trzymać poza zasięgiem dzieci :)
OdpowiedzUsuń....i mężów?... chyba tak ;)
UsuńCałkiem "sympatyczna" historia;) Dobrze, że wszystko zakończyło się happy endem;)
OdpowiedzUsuńNa szczęście dla mojego męża i dla mnie też :)
UsuńHa ha ha !!! Rewelacja !!! Wierszyk z morałem. Brawo !!!
OdpowiedzUsuńWidzisz Ulu, życie samo niesie pomysły i natchnienia :)
UsuńŚwietny wierszyk - pouczający;) Ja kiedyś, jak byłam bardzo młoda, poczęstowałam się w ten sam sposób kostką rosołową. Moja siostra trzymała w szufladzie słodycze, a przy nich na miseczce ułożone kostki rosołowe w sreberkach;)
OdpowiedzUsuńTo miałaś rosół w "pigułce" :) pewnie wystarczyło na parę dni z góry. Moja ciocia ostatnio mi opowiedziała, że była bardzo zaaferowana skokami narciarskimi i zajadała jakieś ciasteczka nawet nie patrząc w ich kierunku, I nagle rozgryzła kawałek świeczki, który leżał obok. Pewnie takich historii jest sporo. Ciekawa jestem, jak dzieci przyjmą wierszyk na spotkaniach i czy też mają swoje historie. Wydaje mi się, że teraz jest dużo więcej takich "pułapek", z których producenci chyba do końca sprawy sobie nie zdają. Pozdrawiam serdecznie
UsuńOjejku. Ja jakiś czas temu oglądałam reportaż o dziewczynce, której rodzice kupili kulkę do kąpieli. Woda z rozpuszczoną kulką dostała się do jej oczka. Dziewczynka straciła wzrok i prawdopodobnie już go nie odzyska, także trzeba uważać na dzieciaki i chemikalia w domu.
OdpowiedzUsuńJak widać w moim wierszyku - nie tylko na dzieciaki :) tak na prawdę to była już druga przygoda mojego męża. Pierwsza była z kulkami odświeżającym do łazienki. :)))a swoją drogą uważam, że chemią w kształcie produktów spożywczych powinien się ktoś zająć, pozdrawiam Aniu
Usuń