Pewnie przez jakiś czas jeszcze - będę informować o przeprowadzce - o której pisałam w poprzednim poście.
Zapraszam Was do nowej przestrzeni zwanej
Tam czekają nowe posty :)
Zostawiam tutaj kawałek siebie z nadzieją, że tym okruszkiem wypełnię niejedną pustkę w sercu. Jeśli tak - miło mi będzie , gdy się o tym dowiem. Wasza Gabrysia.
Pewnie przez jakiś czas jeszcze - będę informować o przeprowadzce - o której pisałam w poprzednim poście.
Zapraszam Was do nowej przestrzeni zwanej
Tam czekają nowe posty :)
A to właśnie rzeka Bug |
Znamy takie historie, jeśli nie osobiście to ze słyszenia.
Tysiące kobiet oglądających na co dzień plecy swoich partnerów czy mężów , bo cała reszta przyklejona jest do komputera. Tysiące kobiet przekonanych o swojej pustce i o tym, że może ją wypełnić tylko inny mężczyzna . Kobiety przekonane o tym, że ten - jest już tym właściwym i jedynym . Kobiety spragnione ciepła i dobrych, miłych słów. Kobiety stające się łatwym łupem oszustów internetowych i… pięknie mówiących księży.
Spragnione przyjaźni - dostają przyjaźń, spragnione pięknych słów - dostają piękne słowa , spragnione troski - tę troskę otrzymują. Oni doskonale wiedzą jak to robić. A kiedy już więź przyjacielska wystarczająco się zacieśni - można działać dalej, bo przyjacielowi się nie odmawia. Kobieta złapana w taką pułapkę - jest w stanie poświęcić wszystko bez względu na konsekwencje. Lecz związek ten od samego początku jest nierówny , ponieważ to mężczyzna dyktuje reguły gry i czasem mówi „dość”.
W wypadku amantów internetowych , może nastąpić chęć zmiany ofiary, lub strach przed zbyt daleko idącymi posunięciami kobiety. W wypadku księdza , który nie ma zamiaru brać pełnej odpowiedzialności za związek i czuje, że pora wiać - wytłumaczenie brzmi „ niczego ci nie obiecywałem”, „ lub jesteśmy dorośli - wiedzieliśmy, że ten związek nie ma przyszłości” .
Wtedy ona zostaje sama. Z poczuciem winy i z poczuciem przegranego życia. Znam dziesiątki takich historii. Jedne kończyły się tragicznie - bo popełnieniem samobójstwa, inne - leczeniem psychiatrycznym , jeszcze inne niszczeniem rodziny i małżeństwa.
A ksiądz ? Tak samo miękko jak się w ten związek wślizgnął - z niego się wyślizgnął bez większego uszczerbku.
Książka ta oparta jest częściowo na faktach , ponieważ Dorohusk był kiedyś moim drugim domem. To ja byłam „ Aldonką” która jeździła tam masować mieszkańcom stopy.
Prawdziwa Aldonka - także istnieje i jest wspaniałym refleksologiem.
W Dorohusku właśnie poznałam serdeczność i ciepło ludzi mieszkających nad Bugiem. Stowarzyszenie Miłośników Świerż i Ziemi Świerżowskiej istnieje naprawdę - są to wspaniali ludzie , tworzący niepowtarzalną społeczność kochającą i dbającą o swoje miejsce na ziemi, oraz o przekazywanie tradycji. Historia Anny jest zlepkiem historii wielu kobiet. Opisując tę historię w taki sposób, chciałam dać nadzieję , że po każdym upadku - można się podnieść, że nie warto się poddawać i nie warto skazywać siebie na śmierć - dosłownie i w przenośni.
Chciałam też ostrzec inne kobiety, żeby nie szukały słodkich słów i adrenaliny związanej z „zakazaną miłością”. Anna się podniosła - ale nie zawsze tak jest. Porzucone kobiety stają nad przepaścią i czasem braknie sekundy, by ktoś podał pomocną dłoń. Myślę, że napiszę drugą część - jak potoczyło się dalsze życie bohaterki - czy spotka jeszcze Andrzeja - księdza Andrzeja - tego nie wiem. A może go spotka i on uda że jej nie zna? I tak może być. Czy Grażyna spełni obietnicę zemsty ? Kto ją tam wie - jak Wy myślicie drodzy czytelnicy?
Dostałam już kilka maili w związku z poruszanym tematem,
a myślę że to dopiero początek.
Wiecie gdzie mnie znaleźć .
gabrielakotas13@gmail.com
Dziękuję Wasza Gabrysia
To jest Artur
Artur wie
choć nikt mu tego nie mówił
O ciało trzeba dbać
bo musi wystarczyć na długo
I jeśli ono domaga się odpoczynku
to trzeba mu go dać
A szczególnie przed wykonaniem
ciężkiej pracy
Ono kiedyś się za to odwdzięczy
Nie zapominaj o odpoczynku
nie można cały czas
tak ciągle na pełnych obrotach
Nie jesteśmy maszynami
Wiecie, że wczoraj zaczęło się nowe półrocze?
To taki mały Nowy Roczek - jakby.
Małe podsumowanie.
Wczoraj przekartkowałam mój dziennik , żeby przypomnieć sobie - co dobrego się wydarzyło w tym czasie.
A muszę przyznać, że sporo fajnych rzeczy.
Te minione pół roku zaliczam do jednego z piękniejszych okresów mojego życia.
Książka ( Bezludna wyspa), kilka udanych wyjazdów, „procioteczna” wnuczka - Basieńka , następna książka prawie na ukończeniu, cudowna grupa na Fb
( kto ma ochotę do nas przyłączyć -zapraszam)
Wspaniale rozkwitające przyjaźnie , ZDROWIE i tak zwany ŚWIĘTY SPOKÓJ
(uważacie, że on jest ważny w życiu?) .
A jak u Was ?
Podzielcie się kochani w komentarzach
bo słowo pisane ma MOC.
A słowa wdzięczności - to moc podwójna.
Sami chyba czujecie , że jeśli dostajecie od kogoś słowa wdzięczności, to skłania do jeszcze bardziej szczodrego obdarowywania.
A jeśli komuś się coś ofiaruje i tak - bez reakcji - to trochę tak nijak się robi - prawda?
Nie bójmy się więc dziękować.