Zostawiam tutaj kawałek siebie z nadzieją, że tym okruszkiem wypełnię niejedną pustkę w sercu. Jeśli tak - miło mi będzie , gdy się o tym dowiem. Wasza Gabrysia.
"Uśpione niebo" - już coraz bliżej
Dla Basi
![]() |
| Wczoraj po raz drugi zostałam (pra)ciocio-babcią :) |
W samo południe
gdy cudnie
słońce świeciło
na świat przyszła Miłość
W pierwszy lata dzień
gdy nawet cień
z gorąca wymięka
na świat przyszła istotka maleńka
Trochę się Basia zdziwiła gdy już
przybyła
do celu swojej podróży
Że ten świat taki duży
że nie jest już - jak u mamy - komfortowo
że wszystko na nowo
trzeba dokładnie poznawać
że skończyła się dobra zabawa
Lecz trafiła w najlepsze miejsce
i w najlepszym czasie
gdzie wszyscy z utęsknieniem czekali
na
maleńką Basię
Bajka o Dusznikach
Gdzieś między drzewami
między krążącymi w powietrzu nutkami
poloneza Chopina
snuje się ledwie widoczny cień
Cień pewnej kobiety
która przed laty tutaj zakończyła swoje życie
Lecz w innym znaczeniu niż było to planowane
Nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji
jak w filmie
Pojawił się książę i w ostatnim momencie
wytrącił jej z rąk
zatrute jabłko które było już całkiem
blisko celu
Bo widać los miał całkiem inne plany
Sprawił że nigdy nic już nie było takie samo
A potem żyli długo i szczęśliwie
Tylko czasem wracam tu i szukam śladów
dawnej mnie
by przestraszone nie słaniały się już
z głodu miłości troski i zrozumienia
Zbieram te zagubione kawałki
i ogrzewam przytulam i wybaczam
Teraz potrafię…
Za - czy przeciw...
Tak się jakoś porobiło
że każdy każdym ostatnio sterować chce
I każdy wie co dla drugiego jest najlepsze
To jakby statek nagle zatonął
a ludzie zapominają że oni sami
potrafią pływać
Doradcy "życzliwi" ciągle wzburzają wodę
by jeszcze bardziej go w tym utwierdzić
Nic bardziej mylnego
Każdy z nas potrafi płynąć
i ma w sobie moc i mądrość
w takiej ilości
jaka mu jest potrzebna
Tylko trzeba słuchać siebie
nie doradców
i jeszcze trzeba nauczyć się
akceptacji kierunku obranego
przez człowieka obok
Tylko w ten sposób może uda się nam
powrócić na statek by ocalić resztki
człowieczeństwa
Słowo się rzekło - będzie „ mocno"
To już cztery lata? Nie wierzę, a jednak…
Cztery lata - nie w szufladzie - a w pliku przeleżało coś ,
o czym Wam wspominałam tutaj
Po niewątpliwym sukcesie (Bez) ludnej wyspy, postanowiłam wrócić do tematu i… jak się okazało, te cztery lata tyle zmieniły w moim życiu, że to co napisałam wtedy - teraz dopiero podwaja swoją objętość.
Te lata były po to, by zdobyła wiedzę, którą teraz mogę się podzielić.
Trochę zniechęciłam się tym, że żadne wydawnictwo nie wykazało zainteresowania - wtedy jeszcze nie wiedziałam,
ile jeszcze będę miała do dopisania.
Czasem nam się wydaje, że dzieje się źle - a tym czasem wszystko dzieje się tak - jak powinno.
Tak więc kochani - siedzę i piszę, pisze i piszę :)
Jest już wydawnictwo, a nawet są już czytelniczki - uwierzycie w to, że dosłownie kilka dni temu dostałam maila następującej treści?
Teraz już wiecie - jakie słowa padły na końcu tekstu, który zamieściłam 4 lata temu pod wskazanym linkiem.
Tak więc - ja pracuję , Wy czekacie - a jest na co - zapewniam.
Polskich ‚Ptaków ciernistych krzewów” może i nie stworzę, ale na pewno coś co trafi wprost w serca kobiet i w nich już zostanie na zawsze.
Czy - i w jaki sposób bohaterka odbuduje swoje życie ?
Znam historie, które skończyły się tragicznie , znam historie które dają nadzieję - faktem jest, że trzeba o tym napisać,
ponieważ takich tekstów jak ten, w sieci i nie tylko - jest cała masa.
O segregacji - inaczej
Jednym z częściej spotykanych ostatnio słów - jest słowo „segregacja”
To ja dziś też o segregacji - lecz bynajmniej nie tej, o której myślicie .
Taka sytuacja .
Pan , pani i dziewczynka. Oni w wieku podobnym do mojego - dziewczynka - późne, „ wymodlone” dziecko.
Nowi znajomi , z racji przyszłego niedalekiego od nas zamieszkania.
Mam ja w sobie jakiś dodatkowy zmysł , który przyznam nie zawsze - ale działa.
Od początku paliła się we mnie lampka zwana „ dystans” .
Ale mówię sobie - ee tam - nie będzie źle.
Pani zaczyna snuć plany odnośnie naszej „przyjaźni” .
Wspólne herbatki , spacery itp. ( lampka)
Dziewczynka ma już wybrany dzień tygodnia, w którym będzie przebywała w naszym domu ( lampka… tak bez konsultacji? )
Nadchodzą zwierzenia - których słucham z jakimś takim średnim zainteresowaniem - bo dla mnie to zbyt wcześnie
a co gorsze - naciąganie na wzajemność
( lamka - nie ten etap) .
Tysiące komplementów zachwytów nami - jako ludźmi
( no lampka trochę słabiej - ale jest - w końcu naprawdę jesteśmy z mężem fajnymi ludźmi :) )
Opowieści i ich nadzwyczajnej religijności - poparte modlitwami odprawianymi tak, by wszyscy widzieli
( tu już lampka z alarmem - bo z takimi ludźmi miałam już kiedyś do czynienia) .
Jakoś tak bez entuzjazmu z mojej strony - ale znajomość się toczy.
I nagle tekst - "do tego pana my do domu nie wejdziemy i on do naszego także, bo on ma drugą żonę - a my „ niebożych ludzi” pod swój dach nie wpuszczamy"
(alarm i tysiąc lampek )
Powiem szczerze - ulżyło mi, bo bałam się tego osaczenia, bałam się tej religijności ( od takich ludzi to ja kiedyś uciekać w podskokach musiałam) .
Dostałam do ręki broń przed osaczeniem -bo wg powyższej segregacji ustalonej wyłącznie przez panią, bo wątpię, że Pan Bóg miał z tym coś wspólnego- jesteśmy „niebożymi ludźmi” .
Jak się domyślacie, w końcu się „broń” przydała, gdy się miarka przelała i nastąpiło wielkie BUM i cisza…
błoga i sielska cisza.










