To jest Szymon
Szymon chce zobaczyć świat z parapetu
okna swojego mieszkania
Takie jest jego obecne marzenie
Zrobi to - mimo, że nie jest to zbyt bezpieczne.
Może nie udało się za pierwszym, czy drugim razem
ale w końcu swoje marzenie spełnił.
Widzicie ?
Gdzie się podział ten dziecięcy upór
by spełniać swoje marzenia?
W którym momencie wypuściliśmy z dłoni
rączki naszych wewnętrznych małych „Szymonów” ?
Pełnych determinacji…
Co sprawiło, że poddajemy się
po pierwszym niepowodzeniu ?
Nie tak miało przecież być - co widać
na załączonym filmiku.
Każdy upadek,
każde niepowodzenie z pewnością
nauczyło go - jak się poruszyć inaczej
zgrabniej bo zrozumiał „ lekcje” .
W którym momencie życia - przestajemy rozumieć,
że każda porażka jest lekcją
by iść dalej i się nie poddawać?
Tymi rozmyślaniami rozpoczynam dzisiaj nową serię wpisów , które będą się pojawiać co jakiś czas na moim blogu.
Myślę, że czasem to my dorośli możemy się od tych Malutkich więcej nauczyć niż oni od nas.
Gdzie się podział upór by spełniać marzenia?
OdpowiedzUsuńZagubił się w codziennych troskach, rozleniwieniu, pogodzeniu z blokadami...a być może marzeń już nie ma?
Oj chyba nie wierzę Asiu, że ludzie marzeń nie mają. Myślę, że każdy o czymś marzy , ale masz rację rozleniwienie i pogodzenie się z blokadami i troski dnia codziennego. Niemniej jednak nie mogę wyjść z podziwu dla uporu Szymona - by dopiąć swego. Można się wiele nauczyć :)
UsuńJakie te słowa są prawdziwe. Warto je przemyśleć.
OdpowiedzUsuńTez tak myślę Aguniu :)
UsuńWspaniały wojownik, walczy mimo przeciwności. Twój tekst Gabi też idealnie trafiony w punkt. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Lenko, tak masz rację wojownik się nie poddaje :)
UsuńW którym momencie życia? Najprawdopodobniej wtedy, gdy tych porażek jest zbyt wiele i przestajemy mieć nadzieję.
OdpowiedzUsuńWiesz Ewuś, wczoraj po przeczytaniu Twoich słów przypomniała mi się sytuacja z sąsiedztwa i nie tylko, takie sytuacje miały miejsce pewnie u większości z nas. Pytam dziewczynki - uczennicy klasy ósmej - kim chciałabyś być - jakie jest twoje marzenie? - Bardzo chciałabym zostać fryzjerką. Oj - mówię - jak cudownie - będziemy mieli fryzjerkę blisko siebie. Po dłuższym czasie niewidzenia się, gdy już było po składaniu dokumentów - pytam jej mamy - i jak? Udało się z tym fryzjerstwem? _ no co ty - słyszę - co ona tam wie - pojedzie do sióstr do internatu - do szkoły gastronomicznej. BUM ...A potem gdy pytam na spotkaniach - jakie miały panie marzenia będąc dziećmi - widzę ukradkiem wycierane łzy i nieliczne odpowiedzi, - tak ja marzyłam o tym by zostać nauczycielką. I tak sobie myślę - obserwując wysyp świadectw z paskiem pokazywanych przez dumne mamy i babcie - gdzie w tym wszystkim są te dziecięce marzenia? ( Chyba mi się zrobił wpis na osobny post :)))) Buziaki Ewuś
UsuńSama jestem taką dziewczynką:) Marzyłam o liceum plastycznym ale w okolicy nie było a na internat rodzice się nie zgodzili. Poszłam więc do LO i .... skończyłam AGH. Samo życie Gabrysiu. Teraz trochę nadrabiam ale tylko dla własnej satysfakcji. Buziaki!
UsuńAle nadrabiasz - jednak wróciło i nie poddałaś się :) Buziaki
UsuńObserwuję młodych, mają tyle planów i chęci do realizacji, bo mają motywację.U dorosłych motywacji często brak, stąd marazm i zniechęcenie. Nic ich nie trzyma przy życiu i nadziei, więc radości brak.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Masz rację Ultro - tylko widzisz - skąd to się wzięło, kiedy i dlaczego tak się stało. Ja mam ciągle wrażenie, że w momencie - gdy zaczęlismy spełniać oczekiwania innych. I słuchać dobrych rad w stylu - tam nie - bo się nie opłaca , głupoty wymyślasz itp... Ściskam serdecznie
Usuń