Skrucha

Fot. Helena Mizera
Nie przepraszaj 
kiedy wydaje ci się że 
za bardzo...
Co mogło być za bardzo?
Tego nie wiesz i pewnie
nigdy się nie dowiesz
Przepraszaj, że zbyt mało...
wtedy zrozumiem.
Nie przepraszaj, za swoje słabości
niby dlaczego?
Wtedy nie byłoby tej całej 
walki...
dobra ze złem
Wolni są tylko ludzie o sercach,
jak zimny plastik
Ciesz się, że do nich 
nie należysz

23 komentarze:

  1. Pani Gabrysiu. Dawno mnie tutaj nie było, co nie znaczy że nie śledzę Pani poczynań i osiągnięć.
    Słowa mają wielką moc, to Pani już wie. Pani słowa mają moc szczególną. Władają sercami czytelników jak chcą. Ten wiersz wstrząsnął mną chyba do samego szpiku - dziękuję. Wierny Czytelnik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, że wstrząs zaliczamy do gatunku tych pozytywnych :) dziękuję za Pana słowa i nieustanną nawet tę cichą obecność.

      Usuń
  2. Głęboko ludzki i optymistyczny, bo ja się cieszę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba też :) Myślę, że ludzie o „plastikowych” sercach przechodzą przez życie może i bez winy, ale też bez ludzkich uczuć, emocji i wszystkiego co z tym związane. A - cytując klasykę - drugi raz już tu nas nie zaproszą. Co przeżyjemy to nasze - prawda? :)

      Usuń
  3. Cóż wart byłby człowiek bez swoich słabości? Ideały są nudne i nie warte uwagi, a dzięki słabościom i niedoskonałościom tak pięknie się różnimy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszać trzeba umieć i żadne przeprosiny nic nie pomogą jeżeli nie ma w nas woli poprawy, wiersz piękny, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba umieć, trzeba dojrzeć i trzeba uwierzyć, że wszystko da się jeszcze naprawić. Inaczej - masz rację - nie ma sensu... pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. Jaki piękny, czy ptasio coś nabroił;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ptasio z gniazdka wypadł i chyba to jego musi ktoś za to przeprosić :)

      Usuń
  6. Tak jak Asia napisała,że "ideały są nudne" z tym się zgadzam,ale z drugiej strony według mnie nie ma takich. Tak mi się tu nasunęło.....że spotkałam osobę ,która..przepraszała ....za wszystko właściwie za to ,że żyje także.To już popadanie w skrajności ,a jednak umiarkowanie przydałoby się także i w tej kwestii.Samo słowo przepraszam.....potrzebne ale za nim powinna iść "wola poprawy" jak wspomniała wcześniej jedna z osób...Pozdrawiam dzisiaj słonecznie,bo tak u mnie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Grażynko znam tylko jednego człowieka, który w swej szczerości, prostocie i dobroci serca nie musi nikogo za nic przepraszać. I właśnie ten człowiek napędził mi dzisiaj solidnego stracha, bo rano zabrało go pogotowie. Całe szczęście że na strachu - mam nadzieję się skończyło. Dziękuję Bogu, że właśnie z takim człowiekiem mam szczęście spędzić tę lepszą połowę życia :)

      Usuń
    2. Wielkie gratulacje - zasłużyłaś Gabrysiu. Szczęściara z Ciebie.

      Usuń
  7. Gabrysiu kochana, dziś Dzień Pisarza z tej okazji życzę Ci weny i samych słonecznych dni :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i wzajemnie Aneczko ;) choć jak widzisz wyżej nie ciekawie mi się ten dzień zaczął. Mam nadzieję że chociaż dobrze się skończy. Buziaki

      Usuń
  8. Gabrysiu, trzymam kciuki i czekam na dobre wieści!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre wieści są :) skończyło się na strachu i kroplówce. Zguba już na swoim miejscu - dziękuję Asieńko kochana

      Usuń
  9. Mnie zastanowił ten fragment "wolni są tylko ludzie o sercach jak zimny plastik"... A więc myślisz, że każdy z nas przeżywa w sercu swoją walkę? Ja często przeżywam, ale zaczytując się blogami o rozwoju duchowym, nabrałam przekonania, że może kiedy byłabym bardziej rozwinięta, to umiałabym bardziej / mniej... rozumiesz prawda? Obiecuje się nam, że można być tak wspaniale pogodzonym z całym światem, że nic nie potrafi nas zaburzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej ale mi zadałaś Gaju - Bożenko... Od czego by tu zacząć. Ludzie o sercach zimnych jak plastik , w moim mniemaniu to ci, którzy nie potrafią kochać, błądzić, szukać upadać, podnosić się bo ich serca nie są zdolne do odczuwania czegokolwiek. Wtedy nie popełniają błędów, bo nie ma w nich głosu serca. Są chodzącymi ideałami, ale też przy okazji zimni i nie widzą nawet tego, że ich "zimno" schładza przy okazji temperaturę otoczenia i powoli wszyscy z tego otoczenia się ewakuują w stronę ciepła. Ale to nie jest ICH wina tylko wina tych którzy do ciepła uciekli - w ich rozumieniu oczywiście. Dlatego lepiej jest jednak mieć za co przepraszać i czuć potrzebę tego przepraszania. Tak myślę. Zaplątałam? ...:)

      Usuń
  10. https://m.facebook.com/ProjektEgoistka tu podaję link na stronę pewnej pani bardzo dbającej o swój rozwój. Jej historia mnie na tyle zajęła, że przeczytałam cały FB i jeszcze bloga poczytuję. Ma też kilka książek. W tym momencie nie rozsądam ile tam to marketingu pozwalającego z każdej sytuacji wyciagnąć trochę gosza, a ile szczerości. Biorę po prostu jej słowa wprost. Otóż kobieta ta straciła w ubieglym roku ukochanego męża, a chwilę później pokazywała światu roześmianą twarz. Ktoś napisał, żeby tak się nie wysilała na uśmiech, tylko dała sobie prawo do żałoby. A ona odparła, że do niczego się nie zmusza, ponieważ doskonale rozumie śmierć męża i dlatego nie ma ochoty na łzy, bo i on nie chciałby tych łez.
    Oczywiście nie niczego neguję ale pytam siebie samej, dzisaj Ciebie, może trochę prowokacyjnie pytam - myślisz, że to jest możliwe, żeby tak wszystko rozumieć, stąd niczego nie chcieć, niczego nie tracić, niczego się nie bać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę chaotycznie słowa poskładane, ale jestem w podróży i literki mi skaczą przed oczami ;-)

      Usuń
    2. Blog o którym piszesz śledziłam systematyczne, nawet byłam zainteresowana kupnem książki. Jak tylko czytałam, było mi łatwiej. Niestety zobaczyłam tę panią kiedyś w TV krótko po śmierci jej męża. To co zobaczyłam zaprzeczyło mojemu wyobrażeniu o człowieczeństwie. Nie trafiło to do mnie. Człowiek po śmierci bliskiego człowieka radośnie uśmiechnięty w różowych okularach? To mnie przerosło. Przestałam obserwować...Ja też czasami zakrzykuję ból, w którym według niektórych- powinnam siedzieć po same uszy. Wiesz jakie książki czytam, czego słucham i jak ciężko pracuję ( pracowałam) na podniesienie poczucia własnej wartości. Ale jest życie - jest nadzieja... śmierć - to jest koniec nadziei na pojednanie. A śmierć kochanego człowieka - jest dla mnie jednak niewyobrażalnym bólem, którego nie jest w stanie zakrzyczeć nic. Chyba , że... (patrz moja odpowiedź wyżej...)Lubię blogi, książki itp. o rozwoju duchowym, dające nadzieję - sama zresztą staram się tak pisać. Ale wszystko ma swoje granice. Jeśli Ty też jesteś tego zdania - to jesteśmy dwie i nie ma chyba w tym niczego dziwnego. Pozdrawiam Cię w podróży - dokądkolwiek się udajesz :)

      Usuń
    3. Widisz ile przemyśleń nasunęło mi się po Twoim wierszu ;-) Dzieki, że podjęłaś trud rozplątania moich emocji, czasami można coś po prostu nadinterpretować. O TEJ pani powiem tak - coś mi się wydaje niespójne w całościowym przekazie, ale odkryłam, że tak myślę dopiero po historii ze śmiercią jej męża. W pewnym momencie pomyślałam sobie nawet: to ci obrotna kobieta, na wszystkim potrafi zarobić (tak jakoś samo się nasunęło) i w tym zakresie to rzeczywiście wykazała hart ducha. Zresztą emanuje z niej jakiś magnetyzm, potrafi zainteresować wielu skutecznie, mnie skłoniła do obserwacji ;-) O reszcie zamilczmy :-)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.