Mobilna poetka - Inowrocław

Kolejna wizyta w gościnnym Inowrocławiu - już za mną. 
 Pani od biblioteki
Mam nadzieję, że nie ostatnia, ponieważ za każdym razem miasto odkrywa przede mną inne oblicze. Tym razem było trochę deszczowo - zapłakane. 
Moi przemili Gospodarze Joasia i Henryk nie dali mi jednak odczuć, że za oknem zimno i mokro. 
Czas pobytu w Inowrocławiu był bardzo intensywny.
 Joasia w szkole, w której pracuje zorganizowała szereg spotkań z dziećmi do niej uczęszczającymi.
Dwa dni - po trzy spotkania każdego dnia, a na każdym z nich dwie klasy uczniów.
Maraton - ale miły i sympatyczny,
Joasi dziękuję za troskę i pomoc oraz perfekcyjne przygotowanie wszystkiego i za serdeczne przyjęcie w domu jak i w szkole. Wszystkim paniom nauczycielkom i uczniom - także dziękuję za miłe chwile - pozdrawiam :)






Kolejny konkurs rysunkowy został ogłoszony - część prac otrzymałam będąc jeszcze na miejscu.
Myślę, że dzieci z Inowrocławia ciepło przyjmą kolejną książeczkę - "Misie Gabrysie" , ponieważ świetnie bawiliśmy się podczas czytania jej fragmentów oraz inscenizacji za pomocą szydełkowych misiów.
Był także wywiad do szkolnej gazetki

12 komentarzy:

  1. O, skąd ja znam te zdjęcia? To faktycznie był maraton, ale jaki sympatyczny!
    Numer gazetki z wywiadem wyślę mobilnej poetce jak tylko się ukaże:-)
    Życzę jak najwięcej takich maratonów :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj dopiero dotarłam do kosmetyczki, w której był Twój pendrive :) Kompletnie o nim zapomniałam przez to zawrotne tempo realizacji zamówienia :) Niektórzy narzekają na zmianę czasu, a mnie - przybyła godzinka, w której mogę zrobić coś innego oprócz misia na szydełku ;)

      Usuń
  2. Gratuluję maratonu - z pewnością był wyczerpujący ale satysfakcjonujący, bo zadowolone buzie mówią same za siebie.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię taki czas :) I już się cieszę na to co przede mną z okazji wydania nowej książeczki

      Usuń
  3. Takie maratony są jak widać bardzo dobre,bo przede wszystkim sprawiają wiele radości...z obu stron. Zazdroszczę Ci Gabrysiu także tych spotkań z Asią i Henrykiem.Takie spotkania "oko w oko" to wielka frajda. Po cichutku wierzę ,ze mi się także uda tam zawitać..bo Inowrocław to jedno z tych miejsc ,które chciałabym zwiedzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie Grażynko, bo masz zaległości - ja już byłam dwa razy :)

      Usuń
  4. Napracowałaś się, ale efekt taki, że - jak to mówią - serce rośnie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rośnie Gaju - szczególnie kiedy podczas przerwy , w tłumie dzieci zobaczyłam chłopca, który niósł misia z takim namaszczeniem, że aż się wzruszyłam.

      Usuń
  5. Gdy przeczytałam " po 3 spotkania dziennie", to aż westchnęłam ;) Ten, kto nigdy nie prowadził zajęć z dziećmi nie zrozumie, jak może się ciągnąć 45 minut :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie dlatego, że na codzień w szkole nie pracuję te 45 min to dla mnie zawsze jest zbyt mało, bo nie wystarcza czasu na wszystko - ale obserwując dzieci - to mam wrażenie, że mają wbudowany czujnik bo faktycznie jak się zbliża czas końca godziny lekcyjnej - to zaczyna się robić niespokojnie :) Chociaż bywają grupy, które siedzą jak zaczarowane pomimo dzwonka :)

      Usuń
  6. Bardzo fajny wyjazd, znam Inowrocław jeszcze ze szkolnych lat:)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.