Kochani.
Dzisiaj będzie prozą, o pewnych rzeczach trzeba
koniecznie napisać, a wierszem się nie da.
Niektórzy z Was pamiętają może jeszcze jedną z najbardziej niesamowitych przygód jaka mi się w życiu przydarzyła. Od tego czasu zyskałam jednak wielu nowych Czytelników
i tych KONIECZNIE zapraszam do zapoznania się z tematem pod tym linkiem
Kiedy już sobie przypomnicie i przeczytacie, wracajcie szybko tutaj, bo chcę Wam coś opowiedzieć. Z moją "Podopieczną" jesteśmy od tego czasu w stałym kontakcie. Czasem częstszym czasem rzadszym - jak to w życiu. Wczoraj wieczorem rozmawiałyśmy przez telefon prawie dwie godziny, bo sporo tematów się nazbierało.
Po pierwsze mam dla Was uściski i pozdrowienia, gdyż przez mojego bloga czyta także wszystkie te, które mam w zakładkach. Po drugie wczoraj dopiero się dowiedziałam jakie moje Podopieczna ma zajęcie dodatkowe - hobby takie od serca.
Otóż odziedziczyła Ona talent manualny po ojcu
( i tutaj galeria szanownego Taty)
i obecnie wykonuje podobrazia do ikon.
Te podobrazia wędrują dalej i ktoś później "daje im życie".
O na przykład takie:
Marzeniem mojej "Podopiecznej" jest wykonanie całej ikony od początku do końca, w tym celu otrzymała od syna książkę.
A jak wiemy marzenia się spełniają, więc wierzę w to, że kiedyś może otrzymam taką ikonę wykonaną własnoręcznie przez moją znalezioną w świecie Duszyczkę :)
I jeszcze wisienka na torcie, którą zostawiłam na koniec.
Rzeźba ojca, która posiada miejsce na hostię.
Piękna... napatrzeć się nie mogę.
Nieskromnie powiem, że jestem dumna z tego, że to właśnie mój numer telefonu "ktoś" wpisał w telefon nieznajomej kobiety, mieszkającej na drugim końcu Polski.
Kto wie co przyniesie przyszłość... tam jeszcze nie byłam :)))
( Zdjęcia zamieszczone za zgodą autorki)
( Zdjęcia zamieszczone za zgodą autorki)
Super! Wow! :) Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńMoja mama maluje (choć mówi się właściwie, że "pisze") ikony. Zresztą nie tylko ikony, bo także inne obrazy sakralne, portrety.
Ciężko o dobre podobrazie - wiem od mamy :)
Pozdrawiam.
To koniecznie przy okazji zaprezentuj nam prace Mamy 😊 Myśle że to nie tylko moja prośba i popatrz , jak przy okazji nam się artystyczne dusze ujawniają. Pozdrowienia dla Mamy ❤️
UsuńNiesamowite są zrządzenia losu lub raczej trzeba powiedzieć, że jacyś Aniołowie specjalnie założyli biuro kojarzenia ludzi, bo jak to tłumaczyć?
OdpowiedzUsuńWielki podziw dla bohaterów tej opowieści i dla Ciebie za opisanie tego, chociaż prozą.
Mam nadzieję, że gdy ikona powstanie, to nam obie pokażecie ?
Trzymam kciuki za wszelkie zamierzenia :-)
😀😀😀😀 Anielskie Biuro Kojarzenia Ludzi super 😊 Faktycznie o tym biurze to można sporo historii napisać . Popatrz Asiu jakie to różne dziwne rzeczy nas w życiu spotykają , czasem nie wiemy dlaczego, dopiero po czasie wszystko układa się jak puzzle
UsuńPrzeczytałam starszy wpis - rzeczywiście sytuacja niesamowita. A jeszcze bardziej niesamowite jest to, że utrzymujecie wciąż bliski kontakt. Czekam na zdjęcie ikony, gdy już powstanie:) Pozdrawiam Gabrysiu
OdpowiedzUsuńPrawda Iwonko? Coś w tym jest, a jeszcze nie wiemy dokąd nas to doprowadzi. Mam nadzieję, że ikona niedługo powstanie :) Będę z całej siły kibicowała realizacji tego marzenia.
UsuńWzruszająca, niesamowita historia! Myślę, że to Ty byłaś jej wtedy potrzebna, dlatego dostała Twój nr. tel., bo przypadki nie istnieją. Gdyby to był przypadek nie trwał by do dziś... Wszystkiego Dobrego dla Ciebie i dla Niej:))
OdpowiedzUsuńMyślę Mario, że są takie sytuacje w życiu w których bardziej potrzeba pomocy drugiego człowieka, który kiedyś był w podobnej sytuacji, a ksiądz... no cóż z całym szacunkiem ale... Góra chyba wiedziała co robi mieszając w tych numerach ;)
UsuńWłaśnie to w życiu jest cudowne, że zaskakuje nas nie tylko czymś przykrym, ale niekiedy cudownym, co zmienia nasza życie i sprawia, że nabiera ono znowu blasku! Wierzę, że dobro do nas wraca.
OdpowiedzUsuńTeż wierzę w to, że dobro powraca. Pięknie napisane - pozdrawiam serdecznie.
UsuńI dlatego życie jest takie piękne - zaskakuje nas na każdym kroku!
OdpowiedzUsuńOglądałam kiedyś dokument o procesie tworzenia ikony, to nie jest taka prosta sprawa, a raczej bardzo żmudny i długotrwały proces. Jestem pewna, że Twojej znajomej uda się to zrobić - ma naprawdę dar!
pozdrawiam serdecznie:)
Myślę, że Twoje słowa są bardzo mobilizujące :) Pozdrawiam i dziękuję Agnieszko
UsuńPrzepiękna jest ta rzeźba ☺
OdpowiedzUsuńPrawda? też tak uważam :)
UsuńŁał! Robi wrażenie i tak przez przypadek, przez pomyłkę, a jednak udało się zawrzeć znajomość. Może akurat w tamtej chwili obie byłyście sobie potrzebne i tak się stało. ;)
OdpowiedzUsuńTak było. Ja w tym dniu czekałam na zupełnie innego sms -a i się nie doczekałam, ale za to „inne drzwi się otworzyły” i nie miałam czasu już się zamartwiać.
UsuńHm..... Cała ta historia to jakieś cudowne zrządzenie losu albo...... jednak jak napisała Jotka działania Anielskiego Biura. Bardzo ładne są prace które prezentujesz na zdjęciach. Z ciekawością czekam na kolejne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam 😉
Ja też czekam na kolejne prace , które mam nadzieję w krótce będą gotowe. :) Pozdrawiam.
UsuńAnielskie Biuro chyba jest idealnym określeniem.
Gabrysiu,dopiero teraz przeczytałam całą historię. Tu nie było przypadków, tak własnie miało być. Wierzę w to głęboko.
OdpowiedzUsuńTo jedna z licznych historii "niesamowitych" jakie mi się Agnieszko w ostatnim czasie przydarzają. Mój mąż kiedyś powiedział, że ze mną życie to nie jest życie, to jest... przygoda i chyba miał rację :)
UsuńW zeszłym roku umarła moja mama.Odeszła po bardzo długich cierpieniach, które musiała znosić, bo lekarze popełnili prosty błąd przy badaniu.Było to 19 grudnia. Mama odeszła rano, a wieczorem na jarmarku w Berlinie był zamach. Na tym jarmarku był mój syn i dosłownie 10 minut przed tymi tragicznymi wydarzeniami postanowił iść do kina obok. Jestem przekonana,że moja mama wybrała włąśnie ten dzień,aby odejść,po to żeby z Nieba móc uratować swojego wnuka, którego kochała ponad życie. !0 minut... Takich dziwnych niewytłumaczalnych wydarzeń mam sporo w ostatnim czasie...
OdpowiedzUsuńNiesamowite zdarzenie Agnieszko, aż mnie ciarki przeszły. Rok - to krótko , bardzo Ci współczuję. Moja mama nie żyje już 14 lat i właściwie od tego czasu, moje życie zaczęło się zmieniać całkowicie.
UsuńGabrysiu, prawda? Dziekuję,że mnie rozumiesz. Mam na blogu taki tekst, który poświęciłam mojej mamie. napisałam go kilka dni po Jej odejściu. Jeśli masz ochotę, zajrzyj. "Laleczka z PRLu". Wciąż za Mamą tak bardzo , bardzo tęsknię... Tym bardziej,że nie musiała umrzeć. Czeka nas proces ze szpitalem w Berlinie, ale to lata potrwa, no i nie przywróci Mamie życia. Ale może sprawiedliwość...
OdpowiedzUsuń