tym razem wspomnienie mojego Dnia dziecka
Tek mniej więcej wyglądały moje "rolszuły" teraz są dużo piękniejsze - ale chodziło mi o czar epoki :) |
jak to kiedyś bywało
I jakie sie prezenty w dzień dziecka
dostawało
Czasem była płyta pocztówkowo
a na tej płycie bajka już gotowo
Nieroz tata kupił nom
bryle słoneczne
a mama na lody wzięła
dzieci grzeczne
Kiedyś na dzień dziecka
rolszuły dostałach
bo jo te rolszuły dugo bardzo
chciałach
wszystkie dzieci już na nich śmigały
a jo ino z boku cieszyłach
swoje gały.
Przyszoł dzień i marzenie spełnione
moje rolszuły były blank czerwone
Zapanowoł w doma nastrój wielce blogi
i uroczyście zapłach rolszuły na nogi
Pierwszo moja rajza
w siemianowickim parku
skończyła sie prawie
poczaskaniem barku
Potem juz mi coraz lepij szło
i był zawodnik zemnie taki że ho ho
Teroz na ekranie smartfona i tableta
dzieci majom zdjęcia
ale to już nie to
W gry ruchome dzieciska
cołkimi dniami grajom
ale kolan za to sie nie poczaskajom
A tak fajnie było jak mama podmuchała
i takim żółtym proszkiem kolano posypała
Tyla powiem wom dzisiej w sekrecie
- to sie już nie wróci o tym dobrze wiecie.
Rolszuły teroz som zbyt niebezpieczne
a dzieci przed kompem
przynajmnij som grzeczne
Miałam takie same, tylko z niebieskimi paskami, ale fajnie było...
OdpowiedzUsuńNa wczorajszej wycieczce dzieciaki głównie z nosami w telefonach siedziały, nie wiem po co niektórzy na wycieczkę w ogóle pojechali...
Prezenty bywały kiedyś skromne, ale chyba dawały więcej radości, a może my tak to wspominamy?
Asiu, to że my wspominamy to jedno, ale radość z "tamtych" prezentów to zupełnie inna radość. Sama widzisz co się dzieje - choć tu znów nawiążę do misiów :) wczoraj gdy zaniosłam zamówienie do szkoły - w mig utworzyła się pod drzwiami biblioteki kolejka.( znasz to prawda?) Wiesz jaka dumna jestem, że misie są "ponad" tym wszystkim? :) A co do wrotek... zobaczysz teraz dziecko jeżdżące na wrotkach? Bo ja nie widzę , a jeśli juz to z całą eskortą dorosłych i we wszystkich możliwych ochraniaczach. A ten żółty proszek tak fajnie goił rany. Co to było? może ktoś z czytających wie?
UsuńHaha, fajny wiersz, i jeszcze gawra śląska ! Super:))))))) Uważam, że "tamto" dzieciństwo było o niebo lepsze niż to teraz:))) Tęskni się czasami do takich chwil i prezentów:)))
OdpowiedzUsuńoczywiście gwara...gawra to zupełnie coś innego;)))
UsuńPewnie że lepsze, chociaż pewnie współczesnym dzieciom wydaje się, że lepszego nie ma niż one mają. Bo ... linijką po łapach nie dostaną :)i mają łączność ze światem , a my mieliśmy tylko nogi, żeby przebiegać z podwórka na podwórko, ew. rower albo wspomniane wrotki. Pozdrawiam Moniu
Usuńz mojej "gawry " :)
Świetny ☺
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZ przyjemnością i to wielką przeczytałam to wspomnienie Dnia Dziecka .Trudno mi się nie uśmiechać gdy czytam to napisane gwarą śląską,bo to tak fajnie brzmi. A ten żółty proszek...? Na myśl przyszedł mi rivanol ,albo posypywano albo rozrabiano i polewano.Może się mylę,ale Mietek też potwierdza ,że pamięta takie coś.Co do tych dawniejszych prezentów...jedno co pamiętam ,ze potrafiliśmy się cieszyć z małego czegoś,dzisiaj nieraz zauważam ,że jest "gonitwa" kto droższy,kto bardziej na topie.....wręczy.I masz rację Gabrysiu misie zawojowały pewne części "naszego kraju"....możesz być dumna....
OdpowiedzUsuńMoże to był Rivanol faktycznie, pamietam że zawsze miałam coś żółtego , albo kolana albo łokcie 😀 A prezenty... tak Grażynko - jest co wspominać. Teraz trudno jest zaimponować czymkolwiek - tak jak Asia pisze ,nawet na wycieczce dzieci w telefony wpatrzone. A co do misiów to już powoli wsiadają do "wagonu" - grupami 😊Dukla, Jasionka i Głojsce 😏 Dobrze napisałam ?
UsuńDobrze napisałaś Gabrysiu,szybko się uczysz...Dziewczyno.
UsuńJeździłam na takich wrotkach i to wcale nie tylko na dzień dziecka , a na rolkach się nie mogłam nauczyć :)
OdpowiedzUsuńJa rolek nawet nie próbowałam założyć bo pewnie skończyłoby się to klapą 😀
UsuńCzytałam ten wiersz na Twoim FB i się uśmiechnęłam, w sumie wyszedł Ci wesoły :-) Nie myślałam, że potrafisz mówić gwarą. Tam skąd pochodzę też mówiło się gwarą, chociaż o naszej nie jest tak głośno - to gwara chachłacka, w internecie można znaleźć próbki.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę Gaju i zaraz poczytam. To już mój trzeci wiersz pisany gwarą, chyba zrobię zakładkę z tymi wierszami, żeby łatwiej było znaleźć. Wiesz to nie jest taka gwara czystej ‚rasy” , i są lepsi znawcy - ale jest to taka gwara, w której ja wyrosłam, choć była bardzo tępiona, w czasach mojego dzieciństwa. Nawet obniżone zachowanie groziło za używanie gwary w szkole.
UsuńU nas to wręcz był obciach przed koleżankami, kiedy ktoś w domu używał. Może dlatego, że to taka mieszanka z językiem ukraińskim, a to niezbyt dobrze się kojarzyło...
UsuńUwielbiam słuchać gwary śląskiej. ;) Czytać nie czytałam, aż do teraz. ;D
OdpowiedzUsuńRolszuły ;D. Pamiętam swoją jazdę na rolkach i wrotkach. Krótko na nich jeździłam. Na rolkach po tym jak upadłam, wykręcając kolano więcej ich nie założyłam...
Miałam kiedyś pokusę by spróbować z rolkami 😀 Ale jak wyobraziłam sobie upadek przy moim nienajzdrowszym kręgosłupie - to ochota minęła 😊
UsuńDziękuję Gabrysiu za kolejną porcję gwary, w dodatku wierszem. Czuję się jak dziecko, co prezent dostało:)
OdpowiedzUsuńCieszę się Iwonko ze mogłam sprawić Ci przyjemność . Następna gwara - może w moje urodziny będzie 😀 Zobaczę do sierpnia trochę czasu, bo wbrew pozorom to trudne jest 🌞
Usuń