Po śląsku - Dzień Dziecka

Tak jak obiecałam , znowu co nieco gwarą :)
tym razem wspomnienie mojego Dnia dziecka


Tek mniej więcej wyglądały moje "rolszuły" teraz są dużo  piękniejsze  -
ale  chodziło mi o czar epoki :)

Dziś wom opowiem 
jak to kiedyś bywało 
I jakie sie prezenty w dzień dziecka 
dostawało 
Czasem była płyta pocztówkowo 
a na tej płycie bajka już gotowo
Nieroz tata kupił nom 
bryle słoneczne 
a mama na lody wzięła 
dzieci grzeczne 
Kiedyś na dzień dziecka
 rolszuły dostałach
 bo jo te rolszuły dugo bardzo 
chciałach 
wszystkie dzieci już na nich śmigały 
a jo ino z boku cieszyłach 
swoje gały. 
Przyszoł dzień i marzenie spełnione 
moje rolszuły były blank czerwone 
Zapanowoł w  doma nastrój wielce blogi 
i uroczyście zapłach rolszuły na nogi
Pierwszo moja rajza 
w siemianowickim parku 
skończyła sie prawie
 poczaskaniem barku
Potem juz mi coraz lepij szło 
i był zawodnik zemnie taki że ho ho
Teroz na ekranie smartfona i tableta 
dzieci majom zdjęcia 
ale to już nie to
W gry ruchome dzieciska 
cołkimi dniami grajom 
ale kolan za to sie nie poczaskajom
A tak fajnie było jak mama podmuchała 
i takim żółtym proszkiem kolano posypała 
Tyla powiem wom dzisiej w sekrecie
 - to sie już nie wróci o tym dobrze wiecie. 
Rolszuły teroz som zbyt niebezpieczne

 a dzieci przed kompem 
przynajmnij som grzeczne 

19 komentarzy:

  1. Miałam takie same, tylko z niebieskimi paskami, ale fajnie było...
    Na wczorajszej wycieczce dzieciaki głównie z nosami w telefonach siedziały, nie wiem po co niektórzy na wycieczkę w ogóle pojechali...
    Prezenty bywały kiedyś skromne, ale chyba dawały więcej radości, a może my tak to wspominamy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, to że my wspominamy to jedno, ale radość z "tamtych" prezentów to zupełnie inna radość. Sama widzisz co się dzieje - choć tu znów nawiążę do misiów :) wczoraj gdy zaniosłam zamówienie do szkoły - w mig utworzyła się pod drzwiami biblioteki kolejka.( znasz to prawda?) Wiesz jaka dumna jestem, że misie są "ponad" tym wszystkim? :) A co do wrotek... zobaczysz teraz dziecko jeżdżące na wrotkach? Bo ja nie widzę , a jeśli juz to z całą eskortą dorosłych i we wszystkich możliwych ochraniaczach. A ten żółty proszek tak fajnie goił rany. Co to było? może ktoś z czytających wie?

      Usuń
  2. Haha, fajny wiersz, i jeszcze gawra śląska ! Super:))))))) Uważam, że "tamto" dzieciństwo było o niebo lepsze niż to teraz:))) Tęskni się czasami do takich chwil i prezentów:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście gwara...gawra to zupełnie coś innego;)))

      Usuń
    2. Pewnie że lepsze, chociaż pewnie współczesnym dzieciom wydaje się, że lepszego nie ma niż one mają. Bo ... linijką po łapach nie dostaną :)i mają łączność ze światem , a my mieliśmy tylko nogi, żeby przebiegać z podwórka na podwórko, ew. rower albo wspomniane wrotki. Pozdrawiam Moniu
      z mojej "gawry " :)

      Usuń
  3. Z przyjemnością i to wielką przeczytałam to wspomnienie Dnia Dziecka .Trudno mi się nie uśmiechać gdy czytam to napisane gwarą śląską,bo to tak fajnie brzmi. A ten żółty proszek...? Na myśl przyszedł mi rivanol ,albo posypywano albo rozrabiano i polewano.Może się mylę,ale Mietek też potwierdza ,że pamięta takie coś.Co do tych dawniejszych prezentów...jedno co pamiętam ,ze potrafiliśmy się cieszyć z małego czegoś,dzisiaj nieraz zauważam ,że jest "gonitwa" kto droższy,kto bardziej na topie.....wręczy.I masz rację Gabrysiu misie zawojowały pewne części "naszego kraju"....możesz być dumna....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to był Rivanol faktycznie, pamietam że zawsze miałam coś żółtego , albo kolana albo łokcie 😀 A prezenty... tak Grażynko - jest co wspominać. Teraz trudno jest zaimponować czymkolwiek - tak jak Asia pisze ,nawet na wycieczce dzieci w telefony wpatrzone. A co do misiów to już powoli wsiadają do "wagonu" - grupami 😊Dukla, Jasionka i Głojsce 😏 Dobrze napisałam ?

      Usuń
    2. Dobrze napisałaś Gabrysiu,szybko się uczysz...Dziewczyno.

      Usuń
  4. Jeździłam na takich wrotkach i to wcale nie tylko na dzień dziecka , a na rolkach się nie mogłam nauczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rolek nawet nie próbowałam założyć bo pewnie skończyłoby się to klapą 😀

      Usuń
  5. Czytałam ten wiersz na Twoim FB i się uśmiechnęłam, w sumie wyszedł Ci wesoły :-) Nie myślałam, że potrafisz mówić gwarą. Tam skąd pochodzę też mówiło się gwarą, chociaż o naszej nie jest tak głośno - to gwara chachłacka, w internecie można znaleźć próbki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz słyszę Gaju i zaraz poczytam. To już mój trzeci wiersz pisany gwarą, chyba zrobię zakładkę z tymi wierszami, żeby łatwiej było znaleźć. Wiesz to nie jest taka gwara czystej ‚rasy” , i są lepsi znawcy - ale jest to taka gwara, w której ja wyrosłam, choć była bardzo tępiona, w czasach mojego dzieciństwa. Nawet obniżone zachowanie groziło za używanie gwary w szkole.

      Usuń
    2. U nas to wręcz był obciach przed koleżankami, kiedy ktoś w domu używał. Może dlatego, że to taka mieszanka z językiem ukraińskim, a to niezbyt dobrze się kojarzyło...

      Usuń
  6. Uwielbiam słuchać gwary śląskiej. ;) Czytać nie czytałam, aż do teraz. ;D
    Rolszuły ;D. Pamiętam swoją jazdę na rolkach i wrotkach. Krótko na nich jeździłam. Na rolkach po tym jak upadłam, wykręcając kolano więcej ich nie założyłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam kiedyś pokusę by spróbować z rolkami 😀 Ale jak wyobraziłam sobie upadek przy moim nienajzdrowszym kręgosłupie - to ochota minęła 😊

      Usuń
  7. Dziękuję Gabrysiu za kolejną porcję gwary, w dodatku wierszem. Czuję się jak dziecko, co prezent dostało:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Iwonko ze mogłam sprawić Ci przyjemność . Następna gwara - może w moje urodziny będzie 😀 Zobaczę do sierpnia trochę czasu, bo wbrew pozorom to trudne jest 🌞

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.